środa, 28 maja 2014

29. Czy przyjaźń damsko-męska istnieje, czy tylko my zabijamy w sobie miłość, która w nas się rodzi?

-Hej Amelia, to ja Pola.
-Cześć – zaskoczył mnie telefon od niej, nie spodziewałam się, że zadzwoni.
-Możemy się spotkać? – zapytała.
-Po co?
-Chciałam porozmawiać, wyjaśnić parę spraw. Wojtek nie odbiera ode mnie telefonu… może mogłabyś powiedzieć też jemu, żeby przyszedł.
-Czego ty ode mnie wymagasz? Myślisz, że po tym wszystkim ja będę go nakłaniała do spotkań z tobą? Przykro mi, ale nie będę się w to mieszać, skoro on się nie chce z tobą widzieć, to ja nie będę go przekonywała.
-Jednak mogłabyś to zrobić dla mnie…
-Niestety nie.
-To może chociaż ty przyjdź? Chcę ci to wszystko jakoś wyjaśnić.
-Rozmawiałam już z Wojtkiem, wiem wszystko.
-Na pewno nie wszystko, porozmawiajmy, nawet bez niego, proszę cię.
-Dobra, kiedy?
-Może jutro, bo wracam do Łodzi?
-Okej, przed zajęciami, tam gdzie ostatnio.
-Będę o 9.
-Dobrze, cześć.
-Do zobaczenia.
Nie spodziewałam się telefonu od niej, ani tego, że będzie chciała ze mną rozmawiać, jednak postanowiłam się z nią spotkać, może był jakiś powód dla którego usunęła to dziecko. Mimo początkowej niechęci, pójdę na to spotkanie, w końcu lubiłam ją i dopóki nie spotkali się z Włodarem wszystko było w porządku. 
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Proszę! – krzyknęłam.
W drzwiach zobaczyłam Miśka i nagle cała złość uszła ze mnie.
-Miiiiiiiiiiiiiiiiisieeeeeeeeeeeeeek! – krzyknęłam kiedy go zobaczyłam, pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję – kiedy ja cię widziałam? – wyściskałam go.
-Hej, Amelka – uśmiechnął się – też się za tobą tak strasznie stęskniłem – pocałował mnie w policzek.
-Martwiłam się, że cię tak długo nie ma.
-Wiedziałaś, że przyjadę? – zapytał zaskoczony.
-Nie, ale czułam, że będziesz – zaśmiałam się.
-Twoja mama cię zatrzymała w domu?
-Nie, nie miałam żadnych planów.
-A Wojtek?
-Nie ma go i wraca dopiero jutro po południu – uśmiechnęłam się.
-To dobrze – odwzajemnił uśmiech.
Weszliśmy do środka i zaproponowałam mu przywiezione wcześniej jedzenie z chińskiej restauracji. Nie mogłam się nacieszyć tym, że wreszcie przyjechał, byłam naprawdę szczęśliwa.

[Michał K.]

Minął prawie miesiąc odkąd wyjechała… Długie, samotne 27 dni odkąd jej nie ma. Rozmawialiśmy przez telefon, ale to nie było już to samo. Poza tym kilka razy była z nim, więc nie chciałem przeszkadzać i po prostu się rozłączałem. Chyba wreszcie jest szczęśliwa.
27 dni samotności.
27 dni, podczas, których byłem z różnymi dziewczynami, próbując zapomnieć, o najważniejszej dla mnie kobiecie.
27 dni, które nie wniosły do mojego życia nic dobrego, a jej dały nową miłość – Wojtka, którego na pewno bardzo kocha i z którym chce się związać.
27 dni, które sprawiły, że w jej poukładanym życiu nie ma miejsca dla mnie jako kogoś więcej niż tylko przyjaciela.
27 dni, po których  i nie widzę dla siebie szansy.
Tylko 27 dni, a zmieniło się tak wiele.
Bardzo chciałbym jej powiedzieć prawdę, pokazać, że mi na niej zależy, że wystarczy tylko jedno jej słowo, a zrobię dla niej wszystko. Jednak nie mogę tego zrobić, nie chcę, żeby wiedziała, skoro nie czuje do mnie nic poza przyjaźnią. Nie mogę zepsuć tego co między nimi jest, bo poniekąd sam pomogłem Wojtkowi lepiej ją poznać, ale wtedy nie spodziewałem się, że są znaczy, że będą w sobie zakochani. My się tylko albo i aż przyjaźnimy. Ona jest szczęśliwa, a ja nie mam prawa niszczyć jej szczęścia.
Sam teraz więcej czasu poświęcam treningom i jedynie to sprawia, że jakoś normalnie funkcjonuję i przestaje myśleć o tym wszystkim. Przychodzę pierwszy na salę, a wychodzę z niej ostatni. Chcę zbudować jak najlepszą formę, by móc grać jak najwięcej i pomagać drużynie. Ostatnio musiałem jednak odpuścić, bo boli mnie bark, który wyskoczył mi podczas meczu, jadę do Łodzi na konsultację do doktora Sokali. To już jutro, wtedy przy okazji ją odwiedzę.
Zapewne zgodzi się na spotkanie, będziemy rozmawiać, będziemy dla siebie nadal mili, może nawet będziemy się śmiać? Przecież nic się nie zmieniło… przynajmniej z jej strony. Z mojej nic już nie jest jak dawniej, mam tylko nadzieję, że nie spotkam Wojtka, nie chcę udawać, że go lubię, chociaż jest świetnym chłopakiem to mu zazdroszczę, cholernie mu zazdroszczę tego, że jest z Amelią, że jest z dziewczyną, z którą ja chciałbym być, z tą którą kocham najmocniej na świecie. Spotkanie z nim byłoby wyjątkowo trudne.
Nie to, że nie próbowałem sobie kogoś znaleźć… Szukałem, ale nikt nie był taki jak ona, żadna z tych dziewczyn. Wszystkie były  w porządku, ale żadna nie była nią… A to Amelii właśnie potrzebowałem, nikogo innego. Chciałem, żeby znów ze mną zamieszkała, żebyśmy mogli widywać się codziennie. Właściwie dopiero po jej wyprowadzce zrozumiałem ile dla mnie znaczy, że jest kimś więcej niż tylko przyjaciółką, że uczucie jakim ją darze, jest wyjątkowe. Wiele razy próbowałem do niej zadzwonić i po prostu powiedzieć jej wszystko, ale za każdym razem odkładałem telefon. Nie mogłem jej tego przecież zrobić! Mógłbym zepsuć relacje, które nas łączą, mogłaby zerwać ze mną kontakt. Nie tak dawno odrzuciła przecież Zbyszka, wyszedłbym na głupka i błazna mówiąc jej co czuję. Mimo, że cierpię, to życzę jej wszystkiego najlepszego, bo jest najważniejszą osobą w moim życiu. Będę cierpliwie czekał… Możliwe, że się nie doczekam, ale mała iskierka nadziei pozostaje..

To już dziś, nadszedł dzień spotkania twarzą w twarz, chłopaki ze Skry chyba są w Bielsku, więc jest ogromna szansa, że nie spotkam Wojtka. Zadzwoniłem wcześniej jednak do mamy Amelii, żeby zatrzymała ją jakoś w domu, chciałem mieć pewność, że będzie jak przyjadę. Ucieszyła się, że ich odwiedzę i obiecała coś wymyślić. Byłem pełen obaw przed tym spotkaniem. Umówiłem się z panią Alicją, że będę około 17.

Właśnie dojechałem do Łodzi. Najpierw udałem się do lekarza kadry, żeby skonsultować z nim swoje problemy z barkiem. Na szczęście po dokładniejszych badaniach okazało się, że to nic groźnego i w sobotę będę mógł zagrać normalnie, jednak do piątku mam odpoczywać. Ucieszyłem się, bo bardzo chciałem pomóc chłopakom w meczu ze Skrą, to wymagający przeciwnik i musiałem być w pełni sił, żeby to moja drużyna tryumfowała, dodatkowo chyba chciałem pokazać Wojtkowi, że chociaż sportowo jestem od niego lepszy. Musiałem pokazać się z jak najlepszej strony.

Przed 17 opuściłem gabinet lekarski, jednak nie od razu pojechałem do domu Amelii, bałem się, najzwyczajniej w świecie bałem się tego spotkania. Krążyłem przez godzinę po mieście i w końcu skręciłem w dobrze znaną mi uliczkę. Ogarniały mnie różne emocje, jednak skoro już tu przyjechałem to musiałem wejść i zobaczyć się z nią. Niepewnie nacisnąłem dzwonek do drzwi i usłyszałem głos, jej głos, którego mi tak bardzo brakowało, nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka.
-Miiiiiiiiiiiiiiiisieeeeeeeeeeek! – rzuciła mi się na szyję, również się przywitałem i pocałowałem ją w policzek. Weszliśmy do środka i wygadała się, że wiedziała, że przyjeżdżam, nie miałem jej tego za złe. Najbardziej ucieszyła mnie informacja, że Wojtka nie ma i wróci dopiero jutro wieczorem, co oznaczało cały dzień tylko z Amelią, a w piątek muszę i tak dołączyć do chłopaków, więc wszystko ułożyło się idealnie.

[Amelia W.]

Rozmawialiśmy długo, omijając temat Wojtka, chociaż ciągle wokół niego krążąc, Kubiak jednak nie wytrzymał i w końcu zapytał:
-A jak tam z Wojciechem? – uśmiechnął się.
-Jest naprawdę dobrze, pierwszy raz czuję coś takiego, wreszcie jestem szczęśliwa.
-To świetnie, tylko wiesz… ja nie jestem jeszcze gotowy … - spojrzałam na niego pytająco - … żeby być wujkiem, dlatego musicie być grzeczni. 
-Co wy macie z tym dzieckiem? Nie chcę mieć na razie różowego potworka w domu, jest dobrze tak jak jest.
-My? – zaśmiał się – dzieci są supcio, ale oczywiście, że jeszcze nie czas, bardzo dobra decyzja.
-Przed twoim przyjazdem rozmawiałam o tym z mamą, która mówiła, że jeszcze nie chce zostać babcią, teraz ty mówisz, że nie jesteś gotów zostać wujkiem…
-Haha, martwimy się o ciebie, to chyba zrozumiałe..
-Ale ja wiem co jest dla mnie dobre, a co nie.
-Możesz jednak posłuchać rad starszych i mądrzejszych – zaśmiał się.
-Pewnie, pewnie.
-Co tam jeszcze słychać, opowiadaj, tak dawno się nie widzieliśmy – powiedział.
-Znalazłam sobie pracę, właściwie to uczelnia mi znalazła, ale musiałam ją sobie wywalczyć. Zaczynam niedługo praktyki jako psycholog Skry.
-Gratuluję, wiedziałem, że będą z ciebie jeszcze ludzie – uśmiechnął się – tylko uważaj, żeby ci ludzie ze Skry za bardzo cię nie zdemoralizowały, mają różne dziwne pomysły.
Opowiedziałam mu historię o tym jakim sposobem zdobyłam tę pracę, po czym przez kilka minut nie mógł przestać się śmiać, dodatkowo stwierdził, że Amanda to niezła kretynka i że ma szczęście, że jej nie spotkał, bo chyba by nie wytrzymał przy niej 5 minut. Zaproponowałam, że jeśli chce to mogę mu ją z chęcią przedstawić, jednak nie przystał na moją propozycję i stwierdził, że nie chce mieć z nią do czynienia.
-Wiesz co? – zapytał.
-No co Misiu?
-Schudłaś przy tym Wojtku, on nic o ciebie nie dba… Jak byłaś u mnie, wyglądałaś lepiej. Jeśli chcesz to ja o ciebie zadbam – zaproponował.
-Haha, powinnam wrócić? – uśmiechnęłam się szeroko.
-To nie jest głupi pomysł, już ja bym cię odżywił – zaśmiał się – poza tym, mój dom jest dla ciebie zawsze otwarty.
-Wiem, Misiek wiem, dziękuję.
Rozmawialiśmy jeszcze długo, a przed samym snem zaplanowaliśmy jutrzejszy dzień, rano jadę na uczelnię, a Misiek na odnowę biologiczną, potem spotykamy się w Manufakturze i zjemy razem obiad, a potem zobaczymy jeszcze co będziemy robić.
______________________________________________________________
Jednak już dziś rozdział, bo miałam napisany.
Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. Tylko żeby się tam Misiek nie połamał. Tak coś od początku czułam, że Miśkowi Amelia nie jest obojętna. Ciekawe czy coś z tego wyjdzie. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czułam, że Michał coś do Amelii czuje.
    Świetny rozdział jak zawsze :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Misiek, to było słodkie i te dni! Jejku! <3
    To, że Kubi czuje coś do Amandy, to takie logiczne :D
    Żeby mi tylko czegoś nie odwalili kolejnego dnia, bo ma być jeszcze dobrze między Wojtkiem a Amelką :D
    A na dzieci to ja czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo Misiek taki słodki. Tak myślałam,że on coś więcej czuje do Amelki ;)
    Ciekawa jestem,jak to wszystko się potoczy :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń