-Hej
Amelia, to ja Pola.
-Cześć
– zaskoczył mnie telefon od niej, nie spodziewałam się, że zadzwoni.
-Możemy
się spotkać? – zapytała.
-Po
co?
-Chciałam
porozmawiać, wyjaśnić parę spraw. Wojtek nie odbiera ode mnie telefonu… może
mogłabyś powiedzieć też jemu, żeby przyszedł.
-Czego
ty ode mnie wymagasz? Myślisz, że po tym wszystkim ja będę go nakłaniała do
spotkań z tobą? Przykro mi, ale nie będę się w to mieszać, skoro on się nie
chce z tobą widzieć, to ja nie będę go przekonywała.
-Jednak
mogłabyś to zrobić dla mnie…
-Niestety
nie.
-To
może chociaż ty przyjdź? Chcę ci to wszystko jakoś wyjaśnić.
-Rozmawiałam
już z Wojtkiem, wiem wszystko.
-Na
pewno nie wszystko, porozmawiajmy, nawet bez niego, proszę cię.
-Dobra,
kiedy?
-Może
jutro, bo wracam do Łodzi?
-Okej,
przed zajęciami, tam gdzie ostatnio.
-Będę
o 9.
-Dobrze,
cześć.
-Do
zobaczenia.
Nie
spodziewałam się telefonu od niej, ani tego, że będzie chciała ze mną
rozmawiać, jednak postanowiłam się z nią spotkać, może był jakiś powód dla
którego usunęła to dziecko. Mimo początkowej niechęci, pójdę na to spotkanie, w
końcu lubiłam ją i dopóki nie spotkali się z Włodarem wszystko było w porządku.
Po
chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Proszę!
– krzyknęłam.
W
drzwiach zobaczyłam Miśka i nagle cała złość uszła ze mnie.
-Miiiiiiiiiiiiiiiiisieeeeeeeeeeeeeek!
– krzyknęłam kiedy go zobaczyłam, pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję
– kiedy ja cię widziałam? – wyściskałam go.
-Hej,
Amelka – uśmiechnął się – też się za tobą tak strasznie stęskniłem – pocałował
mnie w policzek.
-Martwiłam
się, że cię tak długo nie ma.
-Wiedziałaś,
że przyjadę? – zapytał zaskoczony.
-Nie,
ale czułam, że będziesz – zaśmiałam się.
-Twoja
mama cię zatrzymała w domu?
-Nie,
nie miałam żadnych planów.
-A
Wojtek?
-Nie
ma go i wraca dopiero jutro po południu – uśmiechnęłam się.
-To
dobrze – odwzajemnił uśmiech.
Weszliśmy
do środka i zaproponowałam mu przywiezione wcześniej jedzenie z chińskiej
restauracji. Nie mogłam się nacieszyć tym, że wreszcie przyjechał, byłam
naprawdę szczęśliwa.
[Michał
K.]
Minął
prawie miesiąc odkąd wyjechała… Długie, samotne 27 dni odkąd jej nie ma.
Rozmawialiśmy przez telefon, ale to nie było już to samo. Poza tym kilka razy
była z nim, więc nie chciałem przeszkadzać i po prostu się rozłączałem. Chyba
wreszcie jest szczęśliwa.
27
dni samotności.
27
dni, podczas, których byłem z różnymi dziewczynami, próbując zapomnieć, o
najważniejszej dla mnie kobiecie.
27
dni, które nie wniosły do mojego życia nic dobrego, a jej dały nową miłość –
Wojtka, którego na pewno bardzo kocha i z którym chce się związać.
27
dni, które sprawiły, że w jej poukładanym życiu nie ma miejsca dla mnie jako kogoś
więcej niż tylko przyjaciela.
27
dni, po których i nie widzę dla siebie
szansy.
Tylko
27 dni, a zmieniło się tak wiele.
Bardzo
chciałbym jej powiedzieć prawdę, pokazać, że mi na niej zależy, że wystarczy
tylko jedno jej słowo, a zrobię dla niej wszystko. Jednak nie mogę tego zrobić,
nie chcę, żeby wiedziała, skoro nie czuje do mnie nic poza przyjaźnią. Nie mogę
zepsuć tego co między nimi jest, bo poniekąd sam pomogłem Wojtkowi lepiej ją
poznać, ale wtedy nie spodziewałem się, że są znaczy, że będą w sobie
zakochani. My się tylko albo i aż przyjaźnimy. Ona jest szczęśliwa, a ja nie
mam prawa niszczyć jej szczęścia.
Sam
teraz więcej czasu poświęcam treningom i jedynie to sprawia, że jakoś normalnie
funkcjonuję i przestaje myśleć o tym wszystkim. Przychodzę pierwszy na salę, a
wychodzę z niej ostatni. Chcę zbudować jak najlepszą formę, by móc grać jak
najwięcej i pomagać drużynie. Ostatnio musiałem jednak odpuścić, bo boli mnie
bark, który wyskoczył mi podczas meczu, jadę do Łodzi na konsultację do doktora
Sokali. To już jutro, wtedy przy okazji ją odwiedzę.
Zapewne
zgodzi się na spotkanie, będziemy rozmawiać, będziemy dla siebie nadal mili,
może nawet będziemy się śmiać? Przecież nic się nie zmieniło… przynajmniej z
jej strony. Z mojej nic już nie jest jak dawniej, mam tylko nadzieję, że nie
spotkam Wojtka, nie chcę udawać, że go lubię, chociaż jest świetnym chłopakiem
to mu zazdroszczę, cholernie mu zazdroszczę tego, że jest z Amelią, że jest z
dziewczyną, z którą ja chciałbym być, z tą którą kocham najmocniej na świecie.
Spotkanie z nim byłoby wyjątkowo trudne.
Nie
to, że nie próbowałem sobie kogoś znaleźć… Szukałem, ale nikt nie był taki jak
ona, żadna z tych dziewczyn. Wszystkie były
w porządku, ale żadna nie była nią… A to Amelii właśnie potrzebowałem,
nikogo innego. Chciałem, żeby znów ze mną zamieszkała, żebyśmy mogli widywać
się codziennie. Właściwie dopiero po jej wyprowadzce zrozumiałem ile dla mnie
znaczy, że jest kimś więcej niż tylko przyjaciółką, że uczucie jakim ją darze,
jest wyjątkowe. Wiele razy próbowałem do niej zadzwonić i po prostu powiedzieć
jej wszystko, ale za każdym razem odkładałem telefon. Nie mogłem jej tego
przecież zrobić! Mógłbym zepsuć relacje, które nas łączą, mogłaby zerwać ze mną
kontakt. Nie tak dawno odrzuciła przecież Zbyszka, wyszedłbym na głupka i
błazna mówiąc jej co czuję. Mimo, że cierpię, to życzę jej wszystkiego
najlepszego, bo jest najważniejszą osobą w moim życiu. Będę cierpliwie czekał…
Możliwe, że się nie doczekam, ale mała iskierka nadziei pozostaje..
To
już dziś, nadszedł dzień spotkania twarzą w twarz, chłopaki ze Skry chyba są w
Bielsku, więc jest ogromna szansa, że nie spotkam Wojtka. Zadzwoniłem wcześniej
jednak do mamy Amelii, żeby zatrzymała ją jakoś w domu, chciałem mieć pewność,
że będzie jak przyjadę. Ucieszyła się, że ich odwiedzę i obiecała coś wymyślić.
Byłem pełen obaw przed tym spotkaniem. Umówiłem się z panią Alicją, że będę
około 17.
Właśnie
dojechałem do Łodzi. Najpierw udałem się do lekarza kadry, żeby skonsultować z
nim swoje problemy z barkiem. Na szczęście po dokładniejszych badaniach okazało
się, że to nic groźnego i w sobotę będę mógł zagrać normalnie, jednak do piątku
mam odpoczywać. Ucieszyłem się, bo bardzo chciałem pomóc chłopakom w meczu ze
Skrą, to wymagający przeciwnik i musiałem być w pełni sił, żeby to moja drużyna
tryumfowała, dodatkowo chyba chciałem pokazać Wojtkowi, że chociaż sportowo
jestem od niego lepszy. Musiałem pokazać się z jak najlepszej strony.
Przed
17 opuściłem gabinet lekarski, jednak nie od razu pojechałem do domu Amelii,
bałem się, najzwyczajniej w świecie bałem się tego spotkania. Krążyłem przez
godzinę po mieście i w końcu skręciłem w dobrze znaną mi uliczkę. Ogarniały
mnie różne emocje, jednak skoro już tu przyjechałem to musiałem wejść i
zobaczyć się z nią. Niepewnie nacisnąłem dzwonek do drzwi i usłyszałem głos,
jej głos, którego mi tak bardzo brakowało, nacisnąłem na klamkę i wszedłem do
środka.
-Miiiiiiiiiiiiiiiisieeeeeeeeeeek!
– rzuciła mi się na szyję, również się przywitałem i pocałowałem ją w policzek.
Weszliśmy do środka i wygadała się, że wiedziała, że przyjeżdżam, nie miałem
jej tego za złe. Najbardziej ucieszyła mnie informacja, że Wojtka nie ma i
wróci dopiero jutro wieczorem, co oznaczało cały dzień tylko z Amelią, a w
piątek muszę i tak dołączyć do chłopaków, więc wszystko ułożyło się idealnie.
[Amelia
W.]
Rozmawialiśmy
długo, omijając temat Wojtka, chociaż ciągle wokół niego krążąc, Kubiak jednak
nie wytrzymał i w końcu zapytał:
-A
jak tam z Wojciechem? – uśmiechnął się.
-Jest
naprawdę dobrze, pierwszy raz czuję coś takiego, wreszcie jestem szczęśliwa.
-To
świetnie, tylko wiesz… ja nie jestem jeszcze gotowy … - spojrzałam na niego
pytająco - … żeby być wujkiem, dlatego musicie być grzeczni.
-Co
wy macie z tym dzieckiem? Nie chcę mieć na razie różowego potworka w domu, jest
dobrze tak jak jest.
-My?
– zaśmiał się – dzieci są supcio, ale oczywiście, że jeszcze nie czas, bardzo
dobra decyzja.
-Przed
twoim przyjazdem rozmawiałam o tym z mamą, która mówiła, że jeszcze nie chce
zostać babcią, teraz ty mówisz, że nie jesteś gotów zostać wujkiem…
-Haha,
martwimy się o ciebie, to chyba zrozumiałe..
-Ale
ja wiem co jest dla mnie dobre, a co nie.
-Możesz
jednak posłuchać rad starszych i mądrzejszych – zaśmiał się.
-Pewnie,
pewnie.
-Co
tam jeszcze słychać, opowiadaj, tak dawno się nie widzieliśmy – powiedział.
-Znalazłam
sobie pracę, właściwie to uczelnia mi znalazła, ale musiałam ją sobie
wywalczyć. Zaczynam niedługo praktyki jako psycholog Skry.
-Gratuluję,
wiedziałem, że będą z ciebie jeszcze ludzie – uśmiechnął się – tylko uważaj,
żeby ci ludzie ze Skry za bardzo cię nie zdemoralizowały, mają różne dziwne
pomysły.
Opowiedziałam
mu historię o tym jakim sposobem zdobyłam tę pracę, po czym przez kilka minut
nie mógł przestać się śmiać, dodatkowo stwierdził, że Amanda to niezła kretynka
i że ma szczęście, że jej nie spotkał, bo chyba by nie wytrzymał przy niej 5
minut. Zaproponowałam, że jeśli chce to mogę mu ją z chęcią przedstawić, jednak
nie przystał na moją propozycję i stwierdził, że nie chce mieć z nią do
czynienia.
-Wiesz
co? – zapytał.
-No
co Misiu?
-Schudłaś
przy tym Wojtku, on nic o ciebie nie dba… Jak byłaś u mnie, wyglądałaś lepiej.
Jeśli chcesz to ja o ciebie zadbam – zaproponował.
-Haha,
powinnam wrócić? – uśmiechnęłam się szeroko.
-To
nie jest głupi pomysł, już ja bym cię odżywił – zaśmiał się – poza tym, mój dom
jest dla ciebie zawsze otwarty.
-Wiem,
Misiek wiem, dziękuję.
Rozmawialiśmy jeszcze długo, a przed samym snem
zaplanowaliśmy jutrzejszy dzień, rano jadę na uczelnię, a Misiek na odnowę
biologiczną, potem spotykamy się w Manufakturze i zjemy razem obiad, a potem
zobaczymy jeszcze co będziemy robić.______________________________________________________________
Jednak już dziś rozdział, bo miałam napisany.
Pozdrawiam :*
Tylko żeby się tam Misiek nie połamał. Tak coś od początku czułam, że Miśkowi Amelia nie jest obojętna. Ciekawe czy coś z tego wyjdzie. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTeż czułam, że Michał coś do Amelii czuje.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze :)
Pozdrawiam :*
Oj Misiek, to było słodkie i te dni! Jejku! <3
OdpowiedzUsuńTo, że Kubi czuje coś do Amandy, to takie logiczne :D
Żeby mi tylko czegoś nie odwalili kolejnego dnia, bo ma być jeszcze dobrze między Wojtkiem a Amelką :D
A na dzieci to ja czekam ♥
Oo Misiek taki słodki. Tak myślałam,że on coś więcej czuje do Amelki ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem,jak to wszystko się potoczy :)
Pozdrawiam ;*