sobota, 21 marca 2015

63.

Kubiak poszedł do kibiców, a ja poczułam dziwną ulgę. Nie mogłam z nim być, przebywać i udawać, że wszystko jest w porządku, skoro wszystko się zmieniło. Chciałam mieć już za sobą rozmowę z nim, chociaż wiedziałam, że będzie ona niezwykle trudna. Możliwe, że zakończy naszą wieloletnią przyjaźń, nie chciałam tego, ale nie miałam wyjścia. Nie mogłam dłużej w to brnąć, żyć w kłamstwie i każdego dnia wmawiać sobie, że go kocham i jest dla mnie najważniejszy. Gdy teraz zastanawiam się nad naszymi relacjami, mam wrażenie, że nigdy go nie kochałam, jedynie przez moment pomyślałam, że może nam się udać, ale nie mogło... Widocznie nie jesteśmy sobie pisani. Doceniam to co dla mnie zrobił, to jak wiele serca włożył w opiekę nade mną, ale nie mogę być z nim tylko z wdzięczności. Związek polega na obustronnym uczuciu, jedna strona nie może kochać za dwoje, choćby nawet nie wiem jak chciała.
Do hotelu wróciłam z Wojtkiem, nie chciałam, ale Bartman musiał załatwić jeszcze coś na mieście, a Michał wracał z drużyną. Czułam, że postępuję nie fair w stosunku do Kubiaka, bo powinnam najpierw skończyć z nim i dopiero widywać się z Wojtkiem, ale tęsknota za nim była silniejsza od wszystkiego.
-Czuję się jak nastolatek, który w tajemnicy przed rodzicami zabrał swoją dziewczynę na randkę.
-Haha, ukrywałeś swoje dziewczyny przed rodzicami? - zaśmiałam się.
-yy nieee...  To znaczy tak. Całą młodość mama próbowała mnie zeswatać z córką swojej przyjaciółki... Odstraszała każdą inną dziewczynę.
-Nie mogłeś po prostu z nią pobyć, a potem zerwać?
-Namawiasz mnie do bycia chujem.
-Bo może nim nie jesteś, co? - zaśmiałam się, a on nagle spoważniał.
-Jeśli chcesz wypominać mi to co się stało to proszę cię, daruj sobie. Wiem, że zachowałem się jak totalny palant, ale ile razy mam cię przepraszać?
-Nie chciałam cię urazić, wyluzuj.
-Przepraszam - złapał mnie za rękę.
-Lepiej nic już nie mów, zdecydowanie lepiej całujesz - zaśmiałam się, a nasze usta się połączyły.
Kiedy dojechaliśmy do hotelu, ciężko było się rozstać. Najchętniej nie opuszczałabym jego ramion do końca świata. Dziwiłam się sama sobie, że tak łatwo przyszło mi wybaczenie mu. Myślałam, że będzie to dla mnie o wiele trudniejsze. Teraz jednak staram się całkowicie odciąć od przeszłości i myśleć tylko o tym co będzie. O nas i o naszym dziecku. Wierzyłam, że będzie dobrze.
Wróciłam do pokoju sama, nie chciałam, żeby Wojtek mi towarzyszył, umówiliśmy się, że spotkamy się, kiedy wszystko z Kubiakiem będzie już jasne. Czas mi się dłużył, siedziałam jak na szpilkach, nie mogąc doczekać się powrotu Michała. W końcu zasnęłam na fotelu, ale obudził mnie pocałunek Michała złożony na czole. Spojrzałam na niego. Był smutny.
-Obudziłem cię? Przepraszam, nie chciałem.
-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się lekko.
-Zachowywałaś się dziś jakoś inaczej, coś się dzieje? - popatrzył na mnie z troską.
-Właściwie to tak... Chciałam z tobą porozmawiać.
-No to mów - zachęcił mnie uśmiechem, a kiedy zobaczył moją minę dodał - masz minę jakby to było coś strasznego... powiesz mi o co chodzi?
-Michał, bo ja... ja... to znaczy my … z Wojtkiem. Wróciliśmy do siebie. I ja cię naprawdę bardzo przepraszam, ale nie mogę tak dłużej żyć - zobaczyłam w jego oczach coś przerażającego - daj mi to wszystko wytłumaczyć, nie chcę, żeby tak zakończyła się nasza znajomość.
-Chyba nie musisz nic mówić - powiedział oschło - wróciłaś do niego, wybaczyłaś mu to wszystko, przy pierwszej lepszej okazji.
-To nie tak Michał, daj mi coś powiedzieć.
-No to słucham cię, opowiedz mi tę jakże wzruszającą historię.
-Nie bądź złośliwy.
-Jak mam nie być? Po tym wszystkim? Myślisz, że nadal będziemy przyjaciółmi, że będzie dobrze mimo tego jak mnie potraktowałaś? Nie bądź śmieszna. Generalnie to nawet nie chce mi się słuchać twoich tłumaczeń. Przykro mi - po tych słowach chciał wyjść.
-Zaczekaj, ja się wyniosę. Ty musisz odpocząć, masz jutro kolejny mecz - posłał mi tylko spojrzenie pełne pogardy i kłapnął drzwiami.
Spakowałam swoje rzeczy i byłam gotowa do wyjścia. Wiedziałam, że przyjaźni Michała łatwo nie odzyskam, tym bardziej, że wyjeżdża teraz do Turcji, więc kontakt z nim pewnie się urwie. Nie chciałam tego, ale nie miałam na to nawet najmniejszego wpływu. Skrzywdziłam go i nie mogłam liczyć na to, że nadal między nami będzie wszystko w porządku.
"Przepraszam, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz... Amelia" - położyłam kartkę na łóżku i wyszłam z pokoju, po policzku spłynęła mi łza. Rozdział pod tytułem Michał Kubiak, w moim życiu został zamknięty.
Idąc do pokoju Włodarczyka nie umiałam cieszyć się, że wszystko nam się ułożyło, że było jak dawniej. Cały czas miałam w głowie Michała i to z jakim wyrzutem na mnie patrzył. Wiedziałam, że skrzywdziłam go, ale nie mogłam postąpić inaczej.
Weszłam do Wojtka, który siedział zniecierpliwiony przy na kanapie.
-Nareszcie jesteś - powiedział i przytulił mnie.
-Tęskniłeś? - uśmiechnęłam się.
-Bałem się, że tu nie przyjdziesz, że on przekona cię, żebyś z nim została...
-Kocham ciebie - wtuliłam się w niego mocniej.
W tym momencie drzwi pokoju się otworzyły, a w nich stanęli Karol z Andrzejem. Kiedy zobaczyli mnie z Wojtkiem odebrało im mowę. Byli bardzo zdziwieni.
-Ale, że wy. Że ty. Amelia. Wojtek. Jesteście razem? - próbował składnie powiedzieć coś Kłos.
-No nie widzisz, jełopie? - walnął go w bok Andrzej.
-Wróciliśmy do siebie - oznajmił im zadowolony Wojtek.
-Kiedy zamierzaliście nam powiedzieć?
-Jak długo to trwa?
-Dlaczego do cholery, my nic nie wiemy? - zasypywali nas gradem pytań.
-Od dziś, mieliśmy wam powiedzieć jak wrócicie - wyjaśnił na spokojnie Włodi.
-O Boże, nawet nie wiecie jak się cieszymy, myśleliśmy, że całą wieczność będziemy musieli czekać na ten dzień.
-Jesteście piękną parą, niech was uściskam - rzucił się na nas Karol.
Wszystko wróciło do normy. Powrót do Wojtka jest równoznaczny z powrotem do tych dwóch debili, których kochałam nad życie.
_____________
Przepraszam, że znów napisanie rozdziału zajęło trochę czasu, ale niestety nie mam totalnie czasu przez szkołę. Postaram się dodawać rozdz. co dwa tygodnie, będą dłuższe i regularne. :)

sobota, 7 marca 2015

62

-Amelka, kochanie! Co się z tobą dzieje? - słyszę dobrze znany głos Michała i zastanawiam się co się dzieje, przecież jeszcze przed chwilą byłam w samochodzie z Karolem i jechałam do Włodarczyka. Rozejrzałam się dookoła, nadal byłam w hotelu, w pokoju moim i Kubiaka. Nie mogłam uświadomić sobie co się wydarzyło.
-Michał, powiesz mi co się tak właściwie stało? - zapytałam patrząc na niego ze zdziwieniem.
-Zasłabłaś, kiedy tylko otworzyłem drzwi, żebyś weszła.
-Czyli nie zdążyliśmy jeszcze porozmawiać? - byłam zdezorientowana.
-Nie, jeszcze nie, ale teraz to już nie jest ważne. Nie myśl o tym. Kocham cię i przepraszam, że byłem tak głupio zazdrosny. Zachowałem się jak idiota. Naprawdę przepraszam, nie chciałem, żebyś przeze mnie poczuła się gorzej, ani ty ani dziecko - kamień spadł mi z serca, Michał nie był chujem, nadal był tym samym Miśkiem, moim przyjacielem i chłopakiem, cieszyłam się z tego, ale jednocześnie jakaś iskierka nadziei,  że Wojtek jest inny, że to nie do końca tylko jego wina, umarła.
-Miałam jakiś dziwny sen, cieszę się, że jesteś - wtuliłam się w niego.
-Chyba powinniśmy jechać do szpitala, nie wiadomo co się stało - zaproponował niepewnie.
-Daj spokój, czuję się dobrze. Wszystko jest w jak najlepszym porządku - uśmiechnęłam się.
-Myślę jednak, że... - nie dokończył, bo zamknęłam mu usta pocałunkiem.
-Nie marudź - powiedziałam, kiedy odsunęłam się od niego.

Cała ta sytuacja była dla mnie bardzo dziwna. Wizja w mojej głowie była tak niesamowicie prawdopodobna, że w nią uwierzyłam... albo tylko chciałam wierzyć. To pokazywało, że ta zdrada to nie jest tylko wina Wojtka, że jest coś co może go usprawiedliwić. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Wojtek był zdrajcą i tyle. Postanowiłam zapomnieć o tym jak najszybciej i jak najmniej myśleć o Włodarczyku, a może wtedy wszystko z Michałem się ułoży.
Minęło trochę czasu i razem z Michałem i Zbyszkiem musieliśmy jechać do Areny na mecz. Cały czas byłam pod obserwacją czujnego oka Michała, w razie gdybym jeszcze raz zasłabła lub wydarzyło się cokolwiek innego. Kiedy Kubi musiał iść do szatni, polecił Bartmanowi opiekę nade mną
Weszliśmy na halę długo przed meczem Polaków. Trwał właśnie trzeci i jak się okazało ostatni set meczu Rosja-Chiny. Rosjanie wgnietli Chińczyków w parkiet i pewnie wygrali 3:0. Dopiero teraz miała rozpocząć się rozgrzewka Polaków i Bułgarów. Zajęliśmy z Bartmanem swoje miejsca, a po chwili niedaleko nas usiadł Wojtek, który przyszedł z jakąś dziewczyną. Spojrzał na mnie, a potem odwrócił się do niej. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Nigdy wcześniej nie widziałam ich razem... Nie widziałam go z żadną inną dziewczyną. Poza tym jeszcze kilka godzin wcześniej Wojtek wyznał mi miłość, twierdząc, że tylko ja się dla niego liczę i tylko mnie kocha. Zerkałam na nich nerwowo, nie mogąc skupić się na niczym innym. Dopiero kiedy podszedł do nich Kwasowski i namiętnie pocałował tę kobietę, odetchnęłam z ulgą i wyluzowałam, to była dziewczyna Kamila. Kiedy głębiej zastanowiłam się nad tym co robię, doszłam do wniosku, że jestem okropna. Sama jestem z Michałem, ale jednocześnie nie mogę znieść myśli, że Włodarczyk też mógłby z kimś by, że ktoś inny może dawać mu szczęście. To było nie fair, ale nie umiałam tego powstrzymać.
W końcu rozpoczął się mecz Polaków, ja jednak nie mogłam skupić się na rozgrywkach, cały czas łapałam się na tym, że patrzę w stronę Wojtka, to, że jest tak blisko sprawiało, że czułam coś dziwnego. Dziecko w moim brzuchu poruszało się intensywnie, jakby wiedziało co się dzieje. Często nasze spojrzenia się spotykały, wtedy oboje odwracaliśmy się jak przyłapani na czymś złym.
Mecz trwał już od godziny i nic nie zapowiadało końca, walka trwała w najlepsze. Michał był na boisku co cieszyło, po tak ciężkiej kontuzji, każda chwila na boisku dawała mu podwójną radość. W pewnej chwili poczułam się gorzej i wyszłam się przewietrzyć. Zbyszkowi powiedziałam, że idę do łazienki. Nie chciałam, żeby się martwił albo co gorsza wspominał coś o tym Kubiakowi. Wyszłam przed halę, usiadłam na murku. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie mogłam okłamywać dłużej Michała, mówić, że go kocham skoro tak nie jest. Musiałam z nim o tym porozmawiać, jednocześnie nie chciałam tego robić, nie mogłam go skrzywdzić, po prostu nie mogłam... W końcu ktoś podszedł od tyłu i zarzucił mi na ramiona swoją bluzę, od razu po zapachu poznałam, że to Wojtek. Wstałam momentalnie.
-Zmarzniesz - popatrzył na mnie z troską, spojrzałam na niego i nic nie odpowiedziałam - dlaczego płaczesz? - kontynuował.
-Nic takiego - podszedł bliżej i otarł mi łzy, odsunęłam się - zostaw mnie.
-Jesteś pewna? Widzę jak się męczysz, jak na mnie patrzysz.
-Wojtek, proszę cię, odejdź, tak będzie lepiej dla nas obojga.
-Nie będzie. Kocham cię.
-Daj już spokój.
-Dobrze, w takim razie, gdybyś chciała wrócić do pracy do Bełchatowa, nie obawiaj się, że będziesz musiała na mnie patrzeć, wezmę kontrakt w Niemczech, nie chcę robić ci problemów - powiedział, a ja poczułam się totalnie rozbita, otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mi - nic nie mów, bluzę oddasz Karolowi albo zatrzymaj, cześć - skierował się spowrotem na halę.
Nie mogłam patrzeć jak odchodzi.
-Wojtek, zaczekaj - powiedziałam, a on odwrócił się, jakby tylko na to czekał.
-Nie odchodź z Bełchatowa, ja wyjeżdżam z Michałem do Ankary. Wiem jak kochasz Skrę i jak dobrze dogadujesz się z chłopakami.
-I tylko tyle? - spojrzał mi prosto w oczy, był rozczarowany.
-Tak, właściwie to tak.
Znów odwrócił się, nie mogłam dłużej czekać. W ostatniej chwili złapałam go za rękę, kiedy nasze dłonie się spotkały, przeszedł mnie dreszcz, Wojtek popatrzył na mnie zaskoczony.
-Coś jeszcze? - zapytał zły.
-Właściwie to tak - uśmiechnęłam się do niego - tęskniłam - wpiłam mu się w usta.
Smakowały tak jak wtedy, kiedy pocałowaliśmy się po raz pierwszy. Po chwili oboje odsunęliśmy się od siebie zaskoczeni.
-Teraz przeprosisz i uciekniesz jak poprzednim razem? - zapytał lekko ironicznie.
-W sumie...
-Nie pozwolę - przytulił mnie - zostajesz ze mną już na zawsze, nie pojedziesz do Ankary, prawda? - spojrzał na mnie niepewnie.
-Nie rozmawiajmy o tym teraz, proszę.
-No dobrze - odpowiedział, a nasze usta ponownie się spotkały
- Amelka, tak bardzo za tobą tęskniłem, kocham cię najmocniej na świecie.
-Ja ciebie też - tak, powiedziałam to, byłam tego pewna. Tylko przy nim czułam się naprawdę szczęśliwa, nie mogłam dłużej żyć w kłamstwie.
-To co teraz zrobimy? - zapytał.
-Nie mam pojęcia, będę musiała powiedzieć o wszystkim Michałowi.
-Jeśli chcesz, mogę iść do niego z tobą - zaproponował.
-Nie, dziękuję. Muszę zrobić to sama, ale dopiero kiedy wrócimy do hotelu.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znów cię mam - w przypływie radości podniósł mnie i obrócił się wkoło - chyba ostatnio trochę przytyłaś - zaśmiał się.
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale jestem w ciąży - powiedziałam rozbawiona.
-Aaa właśnie, czyje to dziecko? - zapytał niepewnie.
-Myślę, że twoje. Mało prawdopodobne jest, żeby to Michał był ojcem.
-Nawet jeśli jest jego będę je kochał, mogę? - wskazał na brzuch, kiwnęłam głową, a on pogładził go i powiedział - tatuś cię kocha i zaopiekuje się tobą i mamusią - wtedy chłopiec poruszył się.
-Poruszył się, jak cię usłyszał - uśmiechnęłam się.
-To będzie chłopiec?
-Chyba tak.
-Będziemy mieć synka, to wspaniałe! - wykrzyknął.

Wszystko było by w porządku, gdyby nie to, że musieliśmy wracać, bo i tak nie było nas obojga długo. Oddałam Wojtkowi bluzę, pożegnaliśmy się pocałunkiem i umówiliśmy się, że kiedy załatwię sprawę z Kubiakiem przyjdę do niego. Tymczasem, żeby nie wzbudzać podejrzeń najpierw ja wróciłam na halę, a kilka minut później wszedł Włodi.
-Gdzie byłaś tak długo? - zapytał Bartman.
-Gorzej się poczułam, musiałam wyjść na dwór.
-Wyglądasz jakoś dziwnie... I pachniesz męskim perfumami. Możesz mi to wytłumaczyć?
-To nic takiego...
-Nie ściemniaj. Wyszłaś, a zaraz za tobą poszedł Wojtek, ooo a właśnie teraz wrócił. Przypadek?
-Tak - spojrzałam mu prosto w oczy.
-Amelka, matkę oszukasz, ojca oszukasz, nawet Michała oszukasz, ale nie mnie. Widzę, że coś się stało.
-Kocham Wojtka - spuściłam wzrok.
-To wiem. Wróciliście do siebie?
-Skąd wiesz? - byłam zdziwiona.
-Widziałem jak na niego patrzysz, jak za nim tęsknisz. Jak chcesz to powiedzieć Michałowi?
-Nie wiem, boję się tego. Nie chcę, żeby mnie znienawidził... Tak bardzo mi pomógł, a ja zrobiłam mu coś takiego. Jestem suką.
-Przestań tak mówić, nie da się kochać kogoś na siłę.
-Nie mogę go skrzywdzić.
-Brnąc w to dalej skrzywdzisz go jeszcze bardziej. Musisz koniecznie z nim porozmawiać.
-Dobrze, zrobię to.
-Nie bój się, będzie dobrze - uśmiechnął się i przytulił mnie.
-Dziękuję.
-Zawsze do usług.

Mecz zakończył się dla nas niekorzystnie. Polacy przegrali z Bułgarami 2:3, po ciężkiej walce. Nie był to najgorszy wynik, jednak nie satysfakcjonował on naszej drużyny. Po podziękowaniu sobie za grę zawodników, Michał podszedł do nas, chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się i przytuliłam go.
-Następnym razem będzie lepiej - powiedziałam.
-Na pewno - lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Idź do kibiców, czekają na ciebie - wskazałam na grupkę stojącą niedaleko. -Chcesz się mnie pozbyć?
-Oczywiście, że nie, ale oni na ciebie czekają, zmykaj - cmoknęłam go w policzek.
Widziałam jak Włodarczyk przygląda nam się z boku.
-No dobraaa - poszedł lekko ociągając się.

Od razu przepraszam Was za tak długą nieobecność, nie chcę pieprzyć, że miałam szkołę, milion sprawdzianów czy inne pierdoły. Po prostu miałam mały kryzys, nie mogłam zabrać się za pisanie, nie wiedziałam też do końca jak rozwiązać sytuację. Stworzyłam coś takiego i sama nie jestem pewna czy dobrze to wyszło... Oceńcie sami. Pozdrawiam :*