środa, 26 lutego 2014

8. Próbując utrzymać przyjaźń z kimś kogo kochasz może wyzwalać uczucia podobne do bólu psychicznego

Kiedy rano wstałam Zbyszek siedział przy stole z Michałem, pili kawę, zeszłam nieśmiało na dół.
-Czeeść chłopaki – powiedziałam.
-Hej – odpowiedział Misiek – to ja was może zostawię samych – dodał i wyszedł.
-Zbyszek… - rozpoczęłam rozmowę – wiem, że twoje uczucie do mnie jest szczere, zrozumiałam to, ale nie chcę ci robić niepotrzebnych nadziei.. Przemyślałam sobie to wszystko bardzo dokładnie i owszem, kocham cię, ale jako przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć, a on na mnie, jak starszego brata, który zawsze jest przy mnie, ale nic więcej. Dla mnie to wszystko dzieje się za szybko, dopiero co zakończyłam związek z Fabianem… Przepraszam…
-Nie masz za co przepraszać, przecież nie zmuszę cię do miłości do mnie. To ja powinienem przeprosić ciebie, bo wygłupiłem się.
-Nie wygłupiłeś się, powiedziałeś tylko to co czujesz. Doceniam to, naprawdę.
-Ale jednak nie chcesz nawet spróbować ze mną być… Rozumiem.
-Przykro mi, nie chciałam, żeby tak wyszło…
-To mi jest przykro – powiedział i wyszedł, swoje kroki skierował do pokoju Michała.
Zostałam sama a w głowie miałam mętlik, wahałam się czy aby na pewno dobrze postąpiłam. Bartman był dla mnie kimś wyjątkowym, bardzo ważnym, ale nie mogłam z nim być, to nie byłoby fair z mojej strony, bo go nie kochałam. Miałam nadzieję, że nie będę żałować tej decyzji. Za wszelką cenę chciałam utrzymać naszą znajomość, nie mogłam pozwolić na to, żeby zakończyła się ona w ten sposób, wiedziałam, że będzie cholernie ciężko, ale nie mogłam do tego dopuścić. Po kilku minutach siatkarze zeszli na dół, obaj mieli nie tęgie miny.
-To ja już będę jechał – powiedział Zbyszek do Michała, celowo omijając mnie, czułam się dziwnie.
-Ok – odpowiedział Michał i uściskał Bartmana na pożegnanie.
Podeszłam do nich, chciałam się z nim pożegnać, powiedziałam:
-Do zobaczenia Zibi, będę za tobą tęsknić – podeszłam bliżej, ale on zachował dystans.
-Niewątpliwie – odpowiedział chłodno i uścisnął tylko moją dłoń.
Poczułam się beznadziejnie… Czyli on odrzucił mnie, nie chce już przyjaźni, chce przekreślić to wszystko. Z jednej strony go rozumiałam, jednak z drugiej nie. Przecież przyjaźniliśmy się tyle lat! Mimowolnie po moim policzku spłynęła łza, najpierw jedna, samotna, potem dołączyły do niej kolejne i nie mogłam się już opanować, emocje wzięły górę. Tak bardzo chciałam być dzielna, ale nie udało mi się. Wtedy Zbyszek powiedział:
-Nie płacz, będziemy w kontakcie – po czym delikatnie mnie przytulił i odsunął się, wyszedł z mieszkania. Nie poszłam za nim, ale zrobił to Misiek. Znów czułam bezradność, straciłam Zbyszka chociaż tak naprawdę dopiero co go odzyskałam, niedawno przyjechał, a już musiał wyjechać i to po części z mojego powodu. Czułam się z tym źle. Wyjrzałam przez okno, widziałam jak obaj stoją na dole i rozmawiają, wiedziałam, że jest im bardzo ciężko, w końcu pożegnali się, Zbyszek wsiadł do samochodu i odjechał, widziałam już tylko oddalający się samochód i Miśka smętnie wracającego do domu. Miałam nadzieję, że nie będzie mi miał za złe tego co zrobiłam. Wszedł, popatrzył na mnie, usiadł obok na kanapie i powiedział:
-Dobrze wybrałaś… Jeśli nic do niego nie czujesz, nie mogłaś nic innego zrobić.
Trochę mi ulżyło, ale jednak nie czułam się z tym dobrze.
-Wiem, że nie mogłam, to byłoby nie fair w stosunku do niego, ale teraz straciłam przyjaciela…
-Nie straciłaś, on nie ma ci tego za złe.. Znaczy ma, ale mu przejdzie. Jest tylko rozczarowany, chyba trochę inaczej to sobie wyobrażał, miał nadzieję, że ty też coś poczułaś do niego, ten pocałunek go trochę ośmielił i zdecydował ci się to wyznać, pomylił się i po prostu czuje się teraz głupio.
-Ale był oschły dla mnie… Odniosłam wrażenie, że nie chce mnie znać.
-Nie chciał się zbliżać… Dla niego to też nie jest łatwe, ale on rozumie twoją decyzję. Naprawdę, nie martw się.
-Nie chcę go stracić.
-I nie stracisz! Przemyśli sobie wszystko na spokojnie i podejdzie do tego z dystansem, zobaczysz – powiedział przyjaciel.
Po rozmowie z nim poczułam się lepiej. Misiek doskonale znał Bartmana, więc na pewno miał rację, poza tym, przecież Zbyszek mówi mu o wszystkim. Jeśli mówił, że będzie dobrze to musiało tak być. Kiedy lekko poprawił mi się humor Michał zaproponował, żebyśmy poszli na zakupy, bo on dawno nie był i potrzebuje kilku rzeczy. Zgodziłam się bez wahania, bo taka propozycja z jego strony mogła się nie powtórzyć. Poszłam na górę szybko się ogarnąć, umalować, ubrać. Założyłam niebieską koszulę i czarne spodnie. Po 15 minutach byłam gotowa do wyjścia, na dole czekał zdziwiony Michał, bo nie spodziewał się, że będę tak szybko. Zeszliśmy na dół i pojechaliśmy do galerii. Kiedy weszliśmy do środka Misiek stwierdził, że musi kupić sobie spodnie, ale takie, żeby wyglądał w nich ponętnie. Zaśmiałam się i powiedziałam, że nigdy nie będzie tak wyglądał. Oburzył się i udając obrażonego wszedł do sklepu. Weszłam za nim, cały czas śmiejąc się, wiedziałam, że teraz, żeby go udobruchać będę musiała mu mówić, jak wspaniale wygląda w ciuchach, które sobie wybierze. Wybrał sobie czerwone rurki w kratkę i udawał punka, miałam z niego niezłą bekę, wyglądał naprawdę buntowniczo. Nawet nie musiałam kłamać, że jest w porządku. Niestety ostatecznie nie wziął ich tylko jakieś zwykłe ciemne jeansy. Szkoda, bo w tamtych wyglądał naprawdę ekstra. Potem weszliśmy jeszcze do kilku sklepów, zaopatrzyłam się w kilka rzeczy, Michał zrobił to samo. Szukaliśmy jeszcze tylko jakiejś sukienki dla mnie, wstąpiliśmy do jednego ze sklepów, było tam mnóstwo pięknych sukienek. Byłam zachwycona, Michał niestety nie, bo wiedział, że szybko stąd nie wyjdziemy. Kubiak stwierdził, że to będzie jego prezent dla mnie, bo dawno nic mi nie kupował, nie zgadzałam się, bo wiedziałam jakie tu są ceny, ale on był nieugięty, w końcu się zgodziłam. Zdałam się na jego wybór, skoro on miał płacić mógł zdecydować. Po chwili poszukiwań znalazł jego zdaniem idealną sukienkę, mi też się bardzo podobała. W sklepie było sporo osób, ale nie musieliśmy długo czekać na ekspedientkę. Po kilku minutach podeszła do nas niezwykle sztywna i wyglądająca na służbistkę pani.
-W czym mogę państwu pomóc? – zapytała.
-Daj pani tę czerwoną kieckę, tą obok tej niebieskiej – powiedział i wskazał palcem. Wyraz twarzy ekspedientki mówił coś w stylu: ’’zachowuj się synu, to sklep dla ludzi z wyższych sfer, a nie podwórko”.
-To szkarłatny żołądź a nie czerwień – odpowiedziała z powagą. Misiek wybuchł niepohamowanym śmiechem, a ja razem z nim. Nie mogłam przestać, a ta pani patrzyła na nas jak na idiotów, razem z tymi wszystkimi żonami prezesów i innych ważniaków.
-Co? Haha, żołędzie to są w lesie – odpowiedział, a one nadal patrzyły na nas jakbyśmy urwali się z choinki.
-Śmieszy coś pana? – zapytała poważnie.
-Nie, nie… To ja poproszę tą sukienkę.
-Już pakuję. To będzie do zapłaty 450 zł, gotówką czy kartą?
Michał zrobił zaskoczoną minę, chyba nie spodziewał się, że za taką sukienkę, będzie musiał tyle zapłacić.
-Gotówką – odpowiedział i podał jej pieniądze. Nadal czułam na nas spojrzenia tych pań, które nie były miłe. Kiedy wyszliśmy znów wybuchliśmy śmiechem.
-Haha, co kurwa? Szkarłatny żołądź – powiedział Michał – co to w ogóle jest? – dodał.
-Haha, no kolor, haha, jak możesz nie wiedzieć? Dziku… haha– odpowiedziałam nie przestając się śmiać.
Skierowaliśmy się w stronę samochodu cały czas żartując z naszej wizyty w sklepie. Nie mogłam przestać się śmiać, w końcu od tego wszystkie zaczął boleć mnie brzuch. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do marketu po składniki, z których moglibyśmy zrobić obiad. Znaczy, z których Michał będzie mógł zrobić obiad, bo ja naprawdę strasznie nie lubiłam tego robić. Kiedy wreszcie dotarliśmy do domu, poszłam przebrać się w jakieś dresy, żeby było mi wygodniej, wracając spojrzałam jeszcze na telefon, którego zapomniałam wziąć, było nieodebrane połączenie i wiadomość.  
____________________________________________________________________
Następny pewnie w sobotę. 
Dziękuję Natalii za dialog :) Niestety bez nazwisk bo chciała pozostać anonimowym artystą, to dzięki, bo nie miałam pomysłu, a mnie natchnęłaś! :) 

1 komentarz:

  1. A bardzo mi się podoba, ciekawe od kogo ta wiadomość, czyżby od Skrzata? aaaaaaaaaaaaa! *taniec radości* Czekam na kolejny i pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń