Zbyszek rozmawiał przez telefon już dosyć długo, a ja
ciągle myślałam o tym czy może nie powinnam tam wrócić, im dłużej się
zastanawiałam tym bardziej byłam pewna, że tego chcę, nabierałam pewności, że
to słuszna decyzja. Wszystkie piękne chwile, które razem spędziliśmy stawały mi
przed oczami. W końcu nie wytrzymałam, wybiegłam z samochodu i pobiegłam na
czwarte piętro, kiedy stanęłam przed drzwiami mieszkania serce waliło mi jak
oszalałe, miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do
środka, on siedział smutny na kanapie, kiedy pojawiłam się wstał, a ja
patrzyłam na niego tak jak kiedyś, po chwili wpiłam się łapczywie w jego usta.
On był oszołomiony, najpierw całował delikatnie, z nieśmiałością, dopiero potem
stał się zachłanny, jakby chciał się nacieszyć tym, że tu jestem. Po długiej
chwili oderwaliśmy się od siebie. Na twarzy siatkarza malowała się niepewność
pomieszana z radością.
-Nie spodziewałem się, że coś takiego może mnie jeszcze
spotkać…
Przerwałam jego słowa kolejnym pocałunkiem, nie chciałam,
żeby znów przepraszał. Kiedy przestaliśmy powiedział:
-Kocham cię. Dziękuję.
-Ja ciebie też kocham.
Usiedliśmy na kanapie, a Fabian niepewnie objął mnie
ramieniem, miałam wrażenie, że boi się, że go odrzucę, ale nie miałam nic
przeciwko temu, wtuliłam się w niego mocno. Cieszyłam się jego obecnością,
której tak bardzo mi brakowało. W tym momencie byłam szczęśliwa, nie myślałam
już o przeszłości liczyło się tylko to co tu i teraz. Kiedy siedzieliśmy w
swych objęciach…..
-Amelka, Amelka! Wstawaj śpiochu. Jesteśmy już na miejscu.
Jakiś głos brutalnie przerwał mi to co wydawało się być
takie prawdziwe. Więc to tylko sen. Byłam rozczarowana, przecież wszystko było
takie realne. Chyba podświadomie marzyłam o tej chwili by znów mieć go przy
sobie, by móc tak po prostu go przytulić czy pocałować, żebym mogła choć przez
małą chwilkę poczuć jego bliskość.
-Co? – zapytałam zaspana.
-No jesteśmy już w Jastrzębiu. Przespałaś całą drogę, ale teraz już czas
wstawać. Misiek czeka na nas na górze.
-Jejku, dobra już idę.
Zabraliśmy moje rzeczy i poszliśmy na górę, gdzie
promiennym uśmiechem przywitał nas Michał.
-I jak tam mała, trzymasz się jakoś?
-Nie wiem Michał, nic nie wiem – odpowiedziałam.
-Co jest? Jest jeszcze gorzej? – zapytał troskliwie.
-Tak, bo wiecie ja go naprawdę nadal kocham, ale też
nienawidzę za to co zrobił. Chciałabym z nim znów być, ale nie umiem. Wiem, że
nie będę potrafiła mu już zaufać.
-To beznadziejna sytuacja – dorzucił jeszcze Bartman i
obaj mnie objęli. Siedzieliśmy sobie tak i siedzieliśmy już dłuższą chwilę,
którą przerwał telefon do Bartmana, spojrzał tylko na wyświetlacz i odrzucił
połączenie. Widziałam, że coś jest nie tak, Misiek chyba też to czuł, bo
spojrzał na mnie znacząco, a potem zapytał:
-Nie odbierzesz?
-Nic ważnego – odpowiedział Bartman – oddzwonię potem –
dodał.
-Jak uważasz – powiedział Misiek.
Zaproponowałam żebyś my obejrzeli jakiś film, Zbigniew nie
miał nic przeciwko, ale Michał miał za godzinę trening i pomysł mu się nie
spodobał. Chciałam coś zrobić, żeby chociaż na chwilę móc oderwać się od tego
wszystkiego, od tych głupich myśli, nie miałam już na to wszystko siły. Kubiak
zauważył, że nie mogę sobie z tym poradzić, on znał mnie doskonale, zawsze
wiedział o co mi chodzi, zresztą Zbyszek to samo, przed nimi nic nie da się
ukryć. Zaproponowali, żebyś my zagrali w Twistera. Super, ja i dwóch
wielkoludów na jednej małej macie. Jednak nie miałam wyjścia, bo gdy takich
dwóch jak oni zaczną cię przekonywać to nie masz wyjścia musisz się zgodzić.
Tak też zrobiłam. Zaczęliśmy grać. Na początku było łatwo, ale potem siatkarze
zaczęli przybierać tak dziwne, pozy, że nie mogłam przestać się śmiać, pierwszy
raz od kilku dni tak dobrze się bawiłam.
-Haha, przegrałeś! – krzyknęłam do Kubiaka.
-Wcale nie, nie dotknąłem planszy! – odpowiedział udając
focha.
-Wcale tak! Widziałam Misiek. Przegrałeś mała fajtłapo! –
zaczęłam się śmiać.
-Ooo nie, nie będziesz mnie nazywać fajtłapą! – krzyknął i
spojrzał porozumiewawczo na Zbyszka, który złapał mnie i zarzucił sobie na
ramię, a potem rzucił na kanapę. Obaj zaczęli mnie łaskotać, a ja nie mogłam
się nie śmiać, miałam straszne łaskotki, a oni doskonale o tym wiedzieli.
-Przestańcie! POMOCY! – krzyczałam jednocześnie śmiejąc
się.
-Nie, chyba, że przyznasz, że jestem Mistrzem Twistera –
zaproponował Michał.
-Ale nie jesteś, nie mogę kłamać, mamusia mi nie pozwala –
powiedziałam niewinnie, a łaskotanie nasiliło się, w końcu płakałam ze śmiechu,
bolał mnie brzuch, nie mogłam wytrzymać.
-Zbysiu, ratuj mnie! Proszę!
-Niestety nie mogę – odpowiedział przyjaciel.
-Noo dobra Misiek, dobra. Jesteś Mistrzem Twistera!
Przyznaję.
-O to mi chodziło. Dobra Zibi, możemy ją puścić?
-No nie wiem, chyba tak.
-Ależ dziękuję szanownym Panom – powiedziałam i znów
zaczęłam się śmiać, a kiedy odsunęłam się na bezpieczną odległość krzyknęłam –
I tak jesteś fajtłapą Misiu! – powiedziałam to i poleciałam ile miałam sił w
nogach do łazienki, zamknęłam drzwi na zamek i siedziałam tam.
-O ty niewdzięcznico! – krzyczał Kubiak pod drzwiami.
-Wyłaź stamtąd! – dodał Bartman.
-Niestety, ale nie mogę. Obawiam się, że znów jakieś
bardzo wysokie osobniki mnie zaatakują.
-Ale Amelka ja muszę do łazienki – marudził Dzik.
-No trudno, trudno, panie Kubiak.
-Nie wygłupiaj się! Muszę do kibla no!
-No, ale ja już nie mam siły się śmiać. Boooli mnie
brzuuuuch.
-Proponuję rozejm – odezwał się Bartman – zgadzacie się? –
dodał.
-Ja tak, tylko niech wyjdzie z tej cholernej łazienki.
-No to w takim razie ja też. Uwaga, otwieram drzwi.
Zdążyłam wyjść a Misiek wparował tam, na szczęście nie
okłamywał mnie, tylko naprawdę chciało mu się załatwić. Zbyszek stał zdziwiony,
bo był pewny tak samo jak ja, że Kubiak nas oszukuje. Zeszliśmy na dół.
Zaczęliśmy rozmawiać o twórczości Jana Sebastiana Bacha, czasem lubiliśmy na
poważnie pogadać o takich rzeczach. Dyskutowaliśmy właśnie o Wariacjach
Goldbergowskich kiedy przyszedł do nas Michał, miał zdziwioną minę.
Wystarczyło spojrzenie, a już ze Zbyszkiem śmialiśmy się jak opętani. Kubiak
nie wiedział o co chodzi, nie zadawał pytań, powiedział, że idzie na trening,
wyszedł z domu i pojechał na halę, a my zostaliśmy sami. Siedząc w kuchni,
dalej dyskutowaliśmy o twórczości różnych kompozytorów. Czułam, że dawny
Zbyszek powrócił na dobre. Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. Telefon
Bartmana znów zadzwonił, ale on jak zwykł czynić od dłuższego czasu odrzucił
połączenie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale czułam, że dzieje się coś złego. Kiedy
kolejny raz nie odebrał zapytałam:
-Ej, co się dzieje? Czemu nie odbierzesz tego telefonu?
-Nic się nie dzieje, nie mam ochoty teraz rozmawiać.
-Od kilku dni nie masz ochoty?
-Tak się jakoś złożyło – odpowiedział, ale było to mało
przekonujące.
-Nie ściemniaj, tylko mów co się stało.
-Czy przed tobą nic nie można ukryć? – zapytał.
-Niestety, znam cię tak dobrze jak ty mnie. No mów co się
dzieje.
-Pokłóciłem się z Aśką i chyba mój związek z nią dobiegł
właśnie końca. Między nami od dawna nic nie ma, oddaliliśmy się od siebie. Ja
jestem we Włoszech, ona w Polsce, coś zaczęło się psuć już dawno, ale łudziłem
się, że może da się to naprawić. Teraz jeszcze ma do mnie pretensje, że tu
przyjechałem, że w końcu chciałem się pogodzić z Michałem i z tobą. Jest
zazdrosna o ciebie…
-Ale nie ma o co, przecież my się tylko przyjaźnimy –
powiedziałam.
Nie lubiłam jej, ale skoro Zibi był z nią szczęśliwy
musiałam akceptować ich związek, to przez nią zepsuła się nasza przyjaźń, ale
teraz nie czułam się lepiej, przecież szczęście przyjaciela było dla mnie
naprawdę ważne. Zbyszek znów się odezwał:
-No właśnie. Ale kiedy powiedziałem jej, że chcę jechać do
Jastrzębia do Miśka, a potem do ciebie do Rzeszowa wpadła w szał, kazała mi
wybierać między nią, a wami. Zaryzykowałem i przyjechałem tutaj. Nie wiedziałem
jak to wszystko się ułoży, ale powoli zaczynałem mieć jej już dosyć.
-Dobrze wiesz, że nigdy jej nie lubiłam, ale zawsze
liczyło się dla mnie twoje szczęście. Nie wiem co teraz czujesz, ale jeśli ją
kochasz to wracaj do Warszawy, nie kończ tego związku ze względu na mnie i
Kubiego. – powiedziałam to, chociaż było mi strasznie ciężko, dopiero co
odzyskałam najlepszego kumpla, a już mogłam go stracić po raz drugi. Długo się
nie odzywał, w głębi serca nie chciałam, żeby wrócił do niej, pragnęłam, żeby
został z nami, ale nie mogłam mu tego powiedzieć, przecież sama zaproponowałam
mu powrót do Aśki.
___________________________________________________________________________
Jest kolejny :) Następny będzie we wtorek lub środę. :D
No świetnie, świetnie! :) Bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńNie mogę już się doczekać jaką Zbyszek podejmie decyzję..
Oby wybrał taką, której nie będzie żałował...
A tymczasem zapraszam do siebie:
http://walczymy-o-wszystko.blogspot.com/
Pozdrawiam Cię. :*
No zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie i fajnie to sobie wykombinowałaś, cwaniara z ciebie! Ciekawi mnie jak to wszystko potoczy się ze Zbyszkiem, Fabianem, no i tajemniczym Skrzatem, który nie może mi wypaść z pamięci. :( Pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuń