sobota, 22 marca 2014

13. Zaskocz mnie biciem serca, a zaskoczę Cię melodią, która do niego pasuje

Kiedy rano obudziłam się przytulona do męskiego torsu byłam zdezorientowana i zmieszana, wiedziałam, że to Misiek, który jeszcze słodko spał. Czułam się trochę dziwnie, byłam zdezorientowana, a jednocześnie było to bardzo przyjemne uczucie. Nie chciałam budzić przyjaciela, więc po cichu wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Postanowiłam zrobić śniadanie, bo w końcu niedługo będziemy musieli wyjeżdżać na halę, bo do meczu zostało mało czasu. Po drodze spojrzałam jeszcze na telefon i nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam wiadomość od Wojtka. Otworzyłam ja i uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. ”Hej ;-) To już dziś!! XD Widzimy się o 18? Gdzie mam po Ciebie podjechać? :D” Odpisałam: ”Czeeeść ;-) Będę na meczu, ale wrócę do domu się przebrać. Wiesz, gdzie mieszka Kubiak? :P”. Odpowiedział, że nie wie, więc podałam mu adres i umówiliśmy się na 18, miał po mnie przyjechać, a potem mieliśmy iść do jakiejś restauracji, w której Włodarczyk zarezerwował stolik. W między czasie zrobiłam śniadanie i chciałam już krzyczeć, by obudzić Kubiaka, kiedy on nagle pojawił się obok:
-Dzieeń dobry śpiochu – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-A dzień dobry, dzień dobry – odwzajemnił uśmiech.
-Jak się spało?
-Masz bardzo wygodne łóżko – zaśmiał się.
-Wiem, a ty masz bardzo wygodne ramię.
-Oh, dziękuję, komplement z twych ust to miód na moje serce – odpowiedział i wybuchnął śmiechem, którym mnie zaraził.
-Byłam tak miła, że zrobiłam śniadanie.
-Och, dziękuję.
-Ależ nie ma za co.
Oboje byliśmy w wyjątkowo dobrym humorze, okazało się, że nie mamy zbyt wiele czasu i musimy się spieszyć, żeby zdążyć na mecz na czas. Szybko zabraliśmy się do jedzenia. Po skonsumowaniu jajecznicy, każde z nas poszło do swojego pokoju, by przygotować się do meczu. Założyłam koszulkę z numerem 13, mojego najlepszego przyjaciela, do tego zwykłe czarne rurki, nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół, gdzie musiałam jeszcze chwilę czekać na Michała, który niedługo zszedł na dół. Popatrzył na mnie i kiwnął głową, oznaczało to, żebym się zbierała. Bez słów poszłam za nim. Założyłam kurtkę i moje ulubione trampki, siatkarz również ubrał się i wyszliśmy z mieszkania. Zeszliśmy na parking ciągle śmiejąc się i żartując. Kiedy wsiedliśmy do samochodu jak zwykle rozpoczęliśmy koncert, wybrałam z kilku płyt jakie miał w samochodzie naszą ulubioną płytę, było jeszcze jakieś disco polo, które Michał uwielbiał, ale mój wybór padł na Dżem. Włożyłam CD fo odtwarzacza i z głośników popłynął głos Riedla, który po chwili został zagłuszony przeze mnie i przez siatkarza. Oboje kochaliśmy śpiewać, chociaż nam to nie wychodziło, nie zrażaliśmy się. W przerwie między piosenkami Michał zapytał:
-Co dziś robisz? Może wybierzemy się gdzieś po meczu, Wojtaszek chciał cię poznać.
Zrobiłam dziwną minę, po czym Kubiak dodał:
-No jak nie chcesz go poznać to możemy iść do kina, grają podobno niezły film. Może o 19?
-Nie o to chodzi, że nie chce go poznać. Hmmm, nie mogę iść nigdzie. Umówiłam się już.
-Z kim? – zapytał lekko zdezorientowany, po czym sam sobie odpowiedział – czyżby z niejakim Wojciechem Włodarczykiem, siatkarzem z Bełchatowa, a raczej rycerzu na żółto-czarnym rumaku? – zapytał.
-Tak z nim. Skąd wiesz? – zapytałam zdziwiona.
-Na moje nieszczęście dałem mu kiedyś twój numer, pytał o ciebie, mówił, że mu się podobasz, ale nie wziął twojego numeru, ani nic.
-Nie mówiłeś nic wcześniej.
-Myślałem, że to nieistotne. Pomyliłem się. Sorka.
-Dobra, nieważne. Możemy się wybrać kiedy indziej jak chcesz.
-Nie nie chcę. Idź sobie z tym Włodarczykiem, zostaw przyjaciela samego na pastwę losu. Niech zginie sam.
-Haha, co?
-To nie jest śmieszne, ja tu cierpię. Przeżywam rozstanie z przyjaciółką, a ty się śmiejesz. Weź, Amelka.
-Oh, Michał, przepraszam najmocniej.
-Przeprosiny tu nic nie zmienią, czuję się odrzucony.
-Ależ nie masz powodu by się tak czuć, wiadome, że jesteś moim najlepszym przyjacielem i nic tego nie zmieni, nawet Wojciech.
-Ale wyprowadzasz się do Łodzi, wolisz być bliżej niego – zmienił nagle wyraz twarzy na poważny, już nie żartował.
-To nie tak, jadę tam, bo mam tam studia i nie mogę już siedzieć tutaj. Będziemy w kontakcie, będę dzwonić codziennie, pisać. Będziesz miał mnie jeszcze dosyć – uśmiechnęłam się.
-Trzymam cię za słowo.
W końcu dojechaliśmy pod halę. Wysiedliśmy z samochodu i Michał powiedział:
 -No to tak, jak ostatnio. Wchodzisz ze mną, potem robisz co chcesz, bo ja muszę iść do szatni, do meczu została godzina.
-Tak jest! Panie Kubiak, najlepszy siatkarzu Jastrzębia! – uśmiechnęłam się.
Weszliśmy na halę i każde z nas poszło w swoją stronę. Kiedy znalazłam się w środku trybuny były jeszcze puste, bo główne wejścia nie były jeszcze otwarte. Lubiłam to uczucie, gdy byłam tam sama. Miało to swój urok. Porozglądałam się trochę i zeszłam na dół, usiadłam na krzesłach, które były przeznaczone dla osób z przepustkami od gospodarzy spotkania. Miałam wyznaczone miejsce blisko kwadratu dla zawodników rezerwowych. Najpierw na boisku pojawili się Jastrzębianie, szukałam Miśka i po chwili go znalazłam, rozmawiał z Kubą Popwiczakiem, któremy coś zawzięcie tłumaczył. Młody libero miał taką minę jakby Misiek urwał się z kosmosu, ale starał się słuchać uważnie, w końcu chyba zrozumiał, znaczy takie sprawiał wrażenie. Po chwili na parkiet wybiegły Skrzaty, mój wzrok od razu powędrował na Wojtka, który rozglądał się po hali, jakby kogoś szukał, zobaczył mnie, uśmiechnął się i energicznie pomachał. Odwzajemniłam uśmiech i odmachałam mu. Nawet nie spostrzegłam kiedy pojawił się obok mnie. Włodarczyk dosyć nieśmiało przywitał się, obdarowując mnie delikatnym pocałunkiem w policzek. Popatrzył trochę zmieszany i zawstydzony, a ja uśmiechnęłam się tylko do niego. W końcu powiedział:
-No, no, no. Wyglądasz jeszcze lepiej niż ostatnio.
-A dziękuję, dziękuję. Ty również wyglądasz niczego sobie.
Wojtek dziwnie mi się przyglądał.
-Coś nie tak? – zapytałam.
-Nie, tylko jesteś w koszulce wroga – powiedział.
-Twojej nie miałam, więc założyłam Miśkową.
-Musimy to zmienić, ale nie martw się dam ci jakąś, bo wiem, że to nam kibicujesz z całego serca chcesz, żebyśmy wygrali – uśmiechnął się.
-No jasne, tylko nie mów Miśkowi, że jestem za Skrą, bo się obrazi.
Zza jego pleców usłyszałam wołanie: Wojtek, Wojtek!! To był Kłos z Wroną, którzy wskazywali na nas palcem i śmiali się.
-Muszę lecieć… Do zobaczenia! – powiedział i posłał mi kolejny słodki uśmiech.
-Powodzenia! – również się uśmiechnęłam i zajęłam swoje miejsce.
Nie mogłam się nie śmiać, kiedy jakieś dziewczyny za mną zaczęły mnie obgadywać. Twierdziły, że jestem nową dziewczyną Wojtka, ale to ukrywamy, bo nie chcemy, żeby kibice wiedzieli ani media i żeby nie mówili o nas w telewizji i dlatego założyłam bluzkę Kubiaka, żeby nikt się nie zorientował, ale one to odkryły i napiszą o tym na facebook’u, bo przecież inni też mają prawo wiedzieć. Nie chciałam wdawać się z nimi w żadne dyskusje więc posłałam im tylko spojrzenie pełne pogardy. Jednak kiedy próbowały mi zrobić zdjęcie z ukrycia, nie wytrzymałam i powiedziałam kilka słów, po których zostały trochę zbite z tropu. Siadły na swoich hotkarskich tyłkach i do końca meczu miałam spokój.
Trwała rozgrzewka przed meczem, a hala wypełniła się już po brzegi. Cały czas gapiłam się na Wojciecha, który również szczerzył się w moją stronę. Była 14, kiedy rozpoczął się mecz. W wyjściowej szóstce Jastrzębia nie zabrakło Miśka, po drugiej stronie siatki nie pojawił się Wojtek. Szkoda, bo chciałam zobaczyć ich obydwóch na boisku. Włodi stał w kwadracie i posyłał mi zalotne uśmieszki i spojrzenia, nie byłam mu dłużna i również to robiłam. To było dziwne, bo choć tak naprawdę prawie w ogóle nie znałam Wojtka to czułam, że jest mi bliski i jest dla mnie kimś naprawdę wyjątkowym. Biła od niego taka pozytywna energia, która sprawiała, że chciałam z nim pisać, spędzić jak najwięcej czasu. A kiedy już zaczęła się rozmowa nie miałam ochoty jej kończyć. Pierwszy raz ktoś tak na mnie działał. Sam jego widok czy uśmiech sprawiały mi radość. To on cały czas zaprzątał moją głowę. Coraz częściej przyłapywałam się na tym, że o nim myślę. Moje rozmyślania przerwała fala radości dochodząca z sektoru, który zajmowali kibice z Bełchatowa. Pierwszy set wygrała właśnie Skra, a w drugim na parkiecie pojawił się Włodarczyk. Kibicowałam mu z całych sił, jemu i Miśkowi. Cieszyłam się, nieważne, która drużyna zdobyła punkt i tak byłam zadowolona. Po zaciętej walce tym razem Jastrzębie wygrało seta. W Skrze bez z mian na boisku nadal pozostawał Wojtek, który po każdej udanej akcji był mega szczęśliwy, od czasu do czasu zerkał w moim kierunku, a ja czułam na sobie wzrok jego fanek, który zachowywały się co najmniej dziwnie i gdyby mogły to by mnie rozszarpały. Olałam to, bo spotykałam się już z takimi sytuacjami wychodząc gdzieś z Kubiakiem lub Bartmanem. Byłam przyzwyczajona do nie reagowania na takie zachowania. Mecz był naprawdę ciekawy i pełen emocjo. Zakończył się dopiero po tie-breaku, a lepsza okazała się Skra. Statuetkę dla najlepszego zawodnika otrzymał Wojtek. Byłam z niego taka dumna! Widziałam, że jest naprawdę zadowolony. Spojrzałam jeszcze na boisko i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Do spotkania siatkarzem zostało nieco ponad godzinę. Siatkarze dawali jeszcze autografy i robili sobie zdjęcia, a ja poszłam pod szatnie, żeby wziąć od Miśka klucze od domu. Nie czekałam na niego długo, bo on jak zwykle zmył się od razu. Zaproponował mi podwiezienie do domu, ale zamówiłam już taksówkę, więc nie było takiej potrzeby. Kubiak poinformował mnie jeszcze, że nie wraca dziś do domu, bo idzie z chłopakami na jakąś imprezę i nie będzie się spieszył skoro i tak mnie nie będzie. Życzył mi jeszcze miłego spotkania z Włodarczykiem i odszedł. Wychodząc z korytarza natknęłam się jeszcze na Karola Kłosa, który powiedział:
-Musisz częściej być na naszych meczach, bo Wojtek gra jak natchniony.
-Haha, to nie moja zasługa – powiedziałam.

-Twoja, twoja. Dobra, ja lecę, bo Wojtek idzie tu i będzie zazdrosny. W ogóle, ostatnio cały czas o tobie gada – natknął się na spojrzenie Włodarczyka – ok ok, nic już nie mówię. Udanej randki! – powiedział i odszedł. Podszedł Wojtek i powiedział, że będzie u mnie za godzinę, pożegnaliśmy się i wybiegłam na dwór, bo taksówka już na mnie czekała. W domu byłam po 15 minutach, zapłaciłam kierowcy i szybko udałam się na górę. Wzięłam szybki prysznic, potem wyciągnęłam z szafy sukienkę w kolorze szkarłatnego żołędzia. Była naprawdę piękna, dodatkowo to prezent od Michała. Umalowałam się, uczesałam i wyglądałam całkiem przyzwoicie. Byłam gotowa, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.

__________________________________________________________
Przepraszam za tygodniowe opóźnienie, ale miałam problemy z oczami i nie widziałam nic. 
Za to teraz dłuższy rozdział. 
Następny w środę/sobotę. 
  

2 komentarze:

  1. Nononono :D Kubiak najwidoczniej zazdrosny o Włodarczyka. XD W zasadzie nie dziwię się mu. :) Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Kubiaczek jest zazdrosny, czemu mnie to śmieszy? Nie mogę doczekać się randki Wojtka i Amelki, dzisiaj krótko komentuję, bo jeszcze kilka opowiadań do nadrobienia, pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń