Kiedy rano obudziłam się przytulona do męskiego torsu
byłam zdezorientowana i zmieszana, wiedziałam, że to Misiek, który jeszcze
słodko spał. Czułam się trochę dziwnie, byłam zdezorientowana, a jednocześnie
było to bardzo przyjemne uczucie. Nie chciałam budzić przyjaciela, więc po
cichu wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Postanowiłam zrobić śniadanie, bo w
końcu niedługo będziemy musieli wyjeżdżać na halę, bo do meczu zostało mało
czasu. Po drodze spojrzałam jeszcze na telefon i nie zdziwiłam się, gdy
zobaczyłam wiadomość od Wojtka. Otworzyłam ja i uśmiech mimowolnie pojawił się
na mojej twarzy. ”Hej ;-) To już dziś!! XD Widzimy się o 18? Gdzie mam po
Ciebie podjechać? :D” Odpisałam: ”Czeeeść ;-) Będę na meczu, ale wrócę do domu
się przebrać. Wiesz, gdzie mieszka Kubiak? :P”. Odpowiedział, że nie wie, więc
podałam mu adres i umówiliśmy się na 18, miał po mnie przyjechać, a potem
mieliśmy iść do jakiejś restauracji, w której Włodarczyk zarezerwował stolik. W
między czasie zrobiłam śniadanie i chciałam już krzyczeć, by obudzić Kubiaka,
kiedy on nagle pojawił się obok:
-Dzieeń dobry śpiochu – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-A dzień dobry, dzień dobry – odwzajemnił uśmiech.
-Jak się spało?
-Masz bardzo wygodne łóżko – zaśmiał się.
-Wiem, a ty masz bardzo wygodne ramię.
-Oh, dziękuję, komplement z twych ust to miód na moje
serce – odpowiedział i wybuchnął śmiechem, którym mnie zaraził.
-Byłam tak miła, że zrobiłam śniadanie.
-Och, dziękuję.
-Ależ nie ma za co.
Oboje byliśmy w wyjątkowo dobrym humorze, okazało się, że
nie mamy zbyt wiele czasu i musimy się spieszyć, żeby zdążyć na mecz na czas.
Szybko zabraliśmy się do jedzenia. Po skonsumowaniu jajecznicy, każde z nas
poszło do swojego pokoju, by przygotować się do meczu. Założyłam koszulkę z
numerem 13, mojego najlepszego przyjaciela, do tego zwykłe czarne rurki,
nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół, gdzie
musiałam jeszcze chwilę czekać na Michała, który niedługo zszedł na dół.
Popatrzył na mnie i kiwnął głową, oznaczało to, żebym się zbierała. Bez słów
poszłam za nim. Założyłam kurtkę i moje ulubione trampki, siatkarz również
ubrał się i wyszliśmy z mieszkania. Zeszliśmy na parking ciągle śmiejąc się i
żartując. Kiedy wsiedliśmy do samochodu jak zwykle rozpoczęliśmy koncert,
wybrałam z kilku płyt jakie miał w samochodzie naszą ulubioną płytę, było
jeszcze jakieś disco polo, które Michał uwielbiał, ale mój wybór padł na Dżem.
Włożyłam CD fo odtwarzacza i z głośników popłynął głos Riedla, który po chwili
został zagłuszony przeze mnie i przez siatkarza. Oboje kochaliśmy śpiewać,
chociaż nam to nie wychodziło, nie zrażaliśmy się. W przerwie między piosenkami
Michał zapytał:
-Co dziś robisz? Może wybierzemy się gdzieś po meczu,
Wojtaszek chciał cię poznać.
Zrobiłam dziwną minę, po czym Kubiak dodał:
-No jak nie chcesz go poznać to możemy iść do kina, grają
podobno niezły film. Może o 19?
-Nie o to chodzi, że nie chce go poznać. Hmmm, nie mogę
iść nigdzie. Umówiłam się już.
-Z kim? – zapytał lekko zdezorientowany, po czym sam sobie
odpowiedział – czyżby z niejakim Wojciechem Włodarczykiem, siatkarzem z
Bełchatowa, a raczej rycerzu na żółto-czarnym rumaku? – zapytał.
-Tak z nim. Skąd wiesz? – zapytałam zdziwiona.
-Na moje nieszczęście dałem mu kiedyś twój numer, pytał o
ciebie, mówił, że mu się podobasz, ale nie wziął twojego numeru, ani nic.
-Nie mówiłeś nic wcześniej.
-Myślałem, że to nieistotne. Pomyliłem się. Sorka.
-Dobra, nieważne. Możemy się wybrać kiedy indziej jak
chcesz.
-Nie nie chcę. Idź sobie z tym Włodarczykiem, zostaw
przyjaciela samego na pastwę losu. Niech zginie sam.
-Haha, co?
-To nie jest śmieszne, ja tu cierpię. Przeżywam rozstanie
z przyjaciółką, a ty się śmiejesz. Weź, Amelka.
-Oh, Michał, przepraszam najmocniej.
-Przeprosiny tu nic nie zmienią, czuję się odrzucony.
-Ależ nie masz powodu by się tak czuć, wiadome, że jesteś
moim najlepszym przyjacielem i nic tego nie zmieni, nawet Wojciech.
-Ale wyprowadzasz się do Łodzi, wolisz być bliżej niego –
zmienił nagle wyraz twarzy na poważny, już nie żartował.
-To nie tak, jadę tam, bo mam tam studia i nie mogę już
siedzieć tutaj. Będziemy w kontakcie, będę dzwonić codziennie, pisać. Będziesz
miał mnie jeszcze dosyć – uśmiechnęłam się.
-Trzymam cię za słowo.
W końcu dojechaliśmy pod halę. Wysiedliśmy z samochodu i
Michał powiedział:
-No to tak, jak
ostatnio. Wchodzisz ze mną, potem robisz co chcesz, bo ja muszę iść do szatni,
do meczu została godzina.
-Tak jest! Panie Kubiak, najlepszy siatkarzu Jastrzębia! –
uśmiechnęłam się.
Weszliśmy na halę i każde z nas poszło w swoją stronę.
Kiedy znalazłam się w środku trybuny były jeszcze puste, bo główne wejścia nie
były jeszcze otwarte. Lubiłam to uczucie, gdy byłam tam sama. Miało to swój
urok. Porozglądałam się trochę i zeszłam na dół, usiadłam na krzesłach, które
były przeznaczone dla osób z przepustkami od gospodarzy spotkania. Miałam
wyznaczone miejsce blisko kwadratu dla zawodników rezerwowych. Najpierw na
boisku pojawili się Jastrzębianie, szukałam Miśka i po chwili go znalazłam,
rozmawiał z Kubą Popwiczakiem, któremy coś zawzięcie tłumaczył. Młody libero
miał taką minę jakby Misiek urwał się z kosmosu, ale starał się słuchać
uważnie, w końcu chyba zrozumiał, znaczy takie sprawiał wrażenie. Po chwili na
parkiet wybiegły Skrzaty, mój wzrok od razu powędrował na Wojtka, który rozglądał
się po hali, jakby kogoś szukał, zobaczył mnie, uśmiechnął się i energicznie
pomachał. Odwzajemniłam uśmiech i odmachałam mu. Nawet nie spostrzegłam kiedy
pojawił się obok mnie. Włodarczyk dosyć nieśmiało przywitał się, obdarowując
mnie delikatnym pocałunkiem w policzek. Popatrzył trochę zmieszany i
zawstydzony, a ja uśmiechnęłam się tylko do niego. W końcu powiedział:
-No, no, no. Wyglądasz jeszcze lepiej niż ostatnio.
-A
dziękuję, dziękuję. Ty również wyglądasz niczego sobie.
Wojtek
dziwnie mi się przyglądał.
-Coś nie
tak? – zapytałam.
-Nie, tylko
jesteś w koszulce wroga – powiedział.
-Twojej nie
miałam, więc założyłam Miśkową.
-Musimy to zmienić, ale nie martw się dam ci jakąś, bo
wiem, że to nam kibicujesz z całego serca chcesz, żebyśmy wygrali – uśmiechnął
się.
-No jasne, tylko nie mów Miśkowi, że jestem za Skrą, bo
się obrazi.
Zza jego pleców usłyszałam wołanie: Wojtek, Wojtek!! To
był Kłos z Wroną, którzy wskazywali na nas palcem i śmiali się.
-Muszę lecieć… Do zobaczenia! – powiedział i posłał mi
kolejny słodki uśmiech.
-Powodzenia! – również się uśmiechnęłam i zajęłam swoje
miejsce.
Nie mogłam się nie śmiać, kiedy jakieś dziewczyny za mną
zaczęły mnie obgadywać. Twierdziły, że jestem nową dziewczyną Wojtka, ale to
ukrywamy, bo nie chcemy, żeby kibice wiedzieli ani media i żeby nie mówili o
nas w telewizji i dlatego założyłam bluzkę Kubiaka, żeby nikt się nie
zorientował, ale one to odkryły i napiszą o tym na facebook’u, bo przecież inni
też mają prawo wiedzieć. Nie chciałam wdawać się z nimi w żadne dyskusje więc
posłałam im tylko spojrzenie pełne pogardy. Jednak kiedy próbowały mi zrobić
zdjęcie z ukrycia, nie wytrzymałam i powiedziałam kilka słów, po których
zostały trochę zbite z tropu. Siadły na swoich hotkarskich tyłkach i do końca
meczu miałam spokój.
Trwała rozgrzewka przed meczem, a hala wypełniła się już
po brzegi. Cały czas gapiłam się na Wojciecha, który również szczerzył się w
moją stronę. Była 14, kiedy rozpoczął się mecz. W wyjściowej szóstce Jastrzębia
nie zabrakło Miśka, po drugiej stronie siatki nie pojawił się Wojtek. Szkoda,
bo chciałam zobaczyć ich obydwóch na boisku. Włodi stał w kwadracie i posyłał
mi zalotne uśmieszki i spojrzenia, nie byłam mu dłużna i również to robiłam. To
było dziwne, bo choć tak naprawdę prawie w ogóle nie znałam Wojtka to czułam,
że jest mi bliski i jest dla mnie kimś naprawdę wyjątkowym. Biła od niego taka
pozytywna energia, która sprawiała, że chciałam z nim pisać, spędzić jak
najwięcej czasu. A kiedy już zaczęła się rozmowa nie miałam ochoty jej kończyć.
Pierwszy raz ktoś tak na mnie działał. Sam jego widok czy uśmiech sprawiały mi
radość. To on cały czas zaprzątał moją głowę. Coraz częściej przyłapywałam się
na tym, że o nim myślę. Moje rozmyślania przerwała fala radości dochodząca z
sektoru, który zajmowali kibice z Bełchatowa. Pierwszy set wygrała właśnie
Skra, a w drugim na parkiecie pojawił się Włodarczyk. Kibicowałam mu z całych
sił, jemu i Miśkowi. Cieszyłam się, nieważne, która drużyna zdobyła punkt i tak
byłam zadowolona. Po zaciętej walce tym razem Jastrzębie wygrało seta. W Skrze
bez z mian na boisku nadal pozostawał Wojtek, który po każdej udanej akcji był
mega szczęśliwy, od czasu do czasu zerkał w moim kierunku, a ja czułam na sobie
wzrok jego fanek, który zachowywały się co najmniej dziwnie i gdyby mogły to by
mnie rozszarpały. Olałam to, bo spotykałam się już z takimi sytuacjami
wychodząc gdzieś z Kubiakiem lub Bartmanem. Byłam przyzwyczajona do nie
reagowania na takie zachowania. Mecz był naprawdę ciekawy i pełen emocjo.
Zakończył się dopiero po tie-breaku, a lepsza okazała się Skra. Statuetkę dla
najlepszego zawodnika otrzymał Wojtek. Byłam z niego taka dumna! Widziałam, że
jest naprawdę zadowolony. Spojrzałam jeszcze na boisko i zaczęłam zbierać się
do wyjścia. Do spotkania siatkarzem zostało nieco ponad godzinę. Siatkarze
dawali jeszcze autografy i robili sobie zdjęcia, a ja poszłam pod szatnie, żeby
wziąć od Miśka klucze od domu. Nie czekałam na niego długo, bo on jak zwykle
zmył się od razu. Zaproponował mi podwiezienie do domu, ale zamówiłam już
taksówkę, więc nie było takiej potrzeby. Kubiak poinformował mnie jeszcze, że
nie wraca dziś do domu, bo idzie z chłopakami na jakąś imprezę i nie będzie się
spieszył skoro i tak mnie nie będzie. Życzył mi jeszcze miłego spotkania z Włodarczykiem
i odszedł. Wychodząc z korytarza natknęłam się jeszcze na Karola Kłosa, który
powiedział:
-Musisz częściej być na naszych meczach, bo Wojtek gra jak
natchniony.
-Haha, to nie moja zasługa – powiedziałam.
-Twoja, twoja. Dobra, ja lecę, bo Wojtek idzie tu i będzie
zazdrosny. W ogóle, ostatnio cały czas o tobie gada – natknął się na spojrzenie
Włodarczyka – ok ok, nic już nie mówię. Udanej randki! – powiedział i odszedł. Podszedł Wojtek i powiedział, że będzie u mnie za godzinę,
pożegnaliśmy się i wybiegłam na dwór, bo taksówka już na mnie czekała. W domu
byłam po 15 minutach, zapłaciłam kierowcy i szybko udałam się na górę. Wzięłam
szybki prysznic, potem wyciągnęłam z szafy sukienkę w kolorze szkarłatnego
żołędzia. Była naprawdę piękna, dodatkowo to prezent od Michała. Umalowałam
się, uczesałam i wyglądałam całkiem przyzwoicie. Byłam gotowa, kiedy zadzwonił
dzwonek do drzwi.
__________________________________________________________
Przepraszam za tygodniowe opóźnienie, ale miałam problemy z oczami i nie widziałam nic.
Za to teraz dłuższy rozdział.
Następny w środę/sobotę.
Nononono :D Kubiak najwidoczniej zazdrosny o Włodarczyka. XD W zasadzie nie dziwię się mu. :) Czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuńOj Kubiaczek jest zazdrosny, czemu mnie to śmieszy? Nie mogę doczekać się randki Wojtka i Amelki, dzisiaj krótko komentuję, bo jeszcze kilka opowiadań do nadrobienia, pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuń