Wchodząc do szpitala nie wiedziałam gdzie mam iść. Swoje
kroki skierowałam na recepcję, tam zapytałam o Laurę Majewską, jakaś kobieta powiedziała mi,
że jest w sali numer 12. Nie miałam pojęcia gdzie to jest, więc poprosiłam recepcjonistkę o wskazówki jak tam dojść. Bałam się tego co tam zobaczę.
Kiedy weszłam w korytarz prowadzący na oddział zobaczyłam panią Ewę
roztrzęsioną, zapłakaną. Podeszłam do niej i bez słów przytuliłam ją.
-Dziękuję, że przyjechałaś – powiedziała.
-Nie ma pani za co, naprawdę. Co się stało?
-Laura próbowała popełnić samobójstwo. Znalazłam ją w
wannie z podciętymi żyłami, od razu wezwałam pomoc, jednak minęło sporo czasu,
straciła dużo krwi…
-Boże…
-Od miesiąca jest jakaś inna, ciągle płacze po kątach, nie odzywa się do mnie, nigdzie nie wychodzi, nie wiem co się z nią dzieje –
powiedziała i znów się rozkleiła.
-Wszystko będzie dobrze – starałam się ją pocieszyć, a
moją głowę zaprzątała myśl o jej próbie samobójczej.
-Boję się, że nie przeżyje tego.
-Niech się pani nie martwi… naprawdę, wszystko będzie dobrze.
Nie mówiła już nic, a ja pomyślałam, że może przeze mnie i
przez Fabiana ona tu jest, udawała przez ten cały czas, że wszystko jest w
porządku choć tak naprawdę nie było. Miała swoje problemy, których ja nie
zauważyłam, bo byłam zajęta sobą i Drzyzgą. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Powiedziałam pani Majewskiej, żeby poszła do domu i
odpoczęła, że posiedzę z Laurą. Początkowo nie chciała się zgodzić, ale w końcu
udało mi się ją przekonać. Zostałam sama z moją do niedawna przyjaciółką.
Siedząc przy jej łóżku miałam mieszane uczucia. Mimo tego co się wydarzyło
bardzo chciałam, żeby się obudziła, ale z drugiej strony nie umiałam jej wybaczyć
tego, że przespała się z moim chłopakiem, kimś z kim chciałam spędzić resztę
życia. Przez czas kiedy spała dużo o tym wszystkim myślałam, nie mogłam znów
być jej przyjaciółką, ale teraz musiałam pomóc jej stanąć na nogi ze względu na
to, że kiedyś byłyśmy jak siostry. W między czasie dostałam smsa od
Włodarczyka: ”Przepraszam za rano ;-( myślałem, że też jesteś rannym ptakiem ;d
Mam nadzieję, że już nie jesteś na mnie zła ;-)”. Nie mogłam teraz rozmawiać, więc
odpowiedziałam: ”Przepraszam, ale nie mogę teraz gadać…” i wyłączyłam telefon. Siedziałam przy niej ponad dwie godziny, kiedy w
końcu poruszyła się i otworzyła oczy.
-Gdzie ja jestem? – zapytała.
-W szpitalu. Twoja mam cię uratowała – odpowiedziałam a
ona odwróciła się w moją stronę, była zaskoczona.
-Amelia? Co ty tutaj robisz?
-Twoja mama do mnie zadzwoniła i poprosiła, żebym
przyjechała, więc jestem.
-To wszystko nie tak miało być, przepraszam cię Amelia.
-Chciałaś, żebym rozstała się z Fabianem i udało ci się.
Brawo. - nie mogłam się powstrzymać od drobne złośliwości, po prostu to samo wyszło z moich ust.
-Nie chciałam, po prostu zazdrościłam wam, że jesteście
tacy szczęśliwi.. Tak bardzo cię przepraszam, proszę, wybacz mi…
-Nie przyjechałam tu po to, żeby cię obwiniać czy coś.
Przyjechałam, żeby ci pomóc. Dlaczego to zrobiłaś?
-Straciłam najlepszą przyjaciółkę, a jej chłopak, były
chłopak, który mi się podoba, nie chce mnie znać, rozwaliłam ci życie… Nie
umiałam sobie z tym poradzić, nie chciałam już żyć, nie miałam po co. Gdybym
mogła cofnąć czas zrobiłabym to.
-Ale nie możesz i nie cofniesz… trudno stało się.
-Czy jest szansa, żeby odbudować naszą przyjaźń? –
zapytała, czym mnie bardzo zaskoczyła.
-Nie wiem..
Zapadła cisza, żadna z nas nie chciała jej przerywać, tak
było dobrze. W końcu Laura odezwała się:
-Co teraz się ze mną stanie?
-Najprawdopodobniej zabiorą cię do psychiatryka, zrobią
potrzebne badania i zastosują jakieś leczenie.
-Nie jestem wariatką!
-Chciałaś się zabić, muszą to zrobić.
-Tak mi głupio, zepsułam wszystko…
-Nie gadajmy już o tym. Nie obwiniaj się, to nic nie
zmieni.
W tym momencie do sali weszła pani Ewa, a ja wyszłam na
zewnątrz, żeby mogły na spokojnie porozmawiać. Nie chciałam przeszkadzać, poza
tym chciałam zadzwonić do Miśka i powiedzieć mu co się dzieje. Wykonałam
telefon, poczekałam chwilę i w końcu Michał odebrał. Opowiedziałam mu wszystko
co się wydarzyło, był zaskoczony tym co zrobiła Laura, powiedział, że nie
powinnam w ogóle tam jechać po tym wszystkim, że powinnam olać ją i jej matkę, ale tak nie umiałam.
Musiałam pomóc jej jakoś i pani Ewie, która bardzo się o nią martwiła. Po
rozmowie z nim miałam mętlik w głowie, mimo wszystko wiedziałam, że dobrze
zrobiłam przyjeżdżając tutaj. Nie wróciłam jeszcze do sali, bo zobaczyłam 3
wiadomości i nieodebrane połączenie od Wojtka. Pytał co się stało, myślał, że
jestem na niego zła. Odpisałam mu, żeby się nie martwił i że odezwę się potem.
Po wysłaniu wiadomości z powrotem weszłam do sali. Zastałam tam dwie płaczące
kobiety. Spróbowałam jej jakoś pocieszyć, ale moje słowa nic nie dały,
obwiniały siebie za to co się stało. Nie mogłam nic zrobić. W końcu do sali
wszedł lekarz, zbadał Laurę i powiedział, że wszystko wygląda dobrze i jest w
porządku, jednak jutro będzie musiała pojechać do szpitala psychiatrycznego, w
którym przejdzie leczenie. Było to konieczne ze względu na to, że chciała się
zabić i być może będzie chciała to powtórzyć. Mimo jej zapewnień, że wszystko w
porządku, lekarz powiedział, że takie są procedury i nie ma innego wyjścia.
Pani Majewska była w szoku, zaczęła panikować, krzyczała, że jej córka nie jest wariatką, że nie chce, żeby jechała na leczenie. Lekarz musiał ją uspokoić i wytłumaczyć wszystko. Dopiero po rozmowie z nim zrozumiała, że to konieczne i dobre dla Laury. Porozmawiałam jeszcze chwilę z Laurą, powiedziałam jej, żeby była dzielna i nie
obwiniała się o to co się stało. Chciałam, żeby wróciła do normalnego życia.
Potem na korytarzu wymieniłam kilka słów z panią Ewą i postanowiłam wracać do
domu. Obiecałam, że pojawię się za kilka dni, kiedy Laurę skierują na leczenie.
Wyszłam z budynku i udałam się w drogę powrotną do Jastrzębia. Po drodze
zatrzymałam się na stacji benzynowej, aby zatankować samochód i wypić kawę. Do
Wojtka miałam zamiar odezwać się jak będę już w domu, bo nie chciałam rozmawiać
jadąc. Z nową dawką energii znów ruszyłam w drogę, myśl o Laurze nie dawała mi
jednak spokoju, uświadomiłam sobie, że jest dla mnie ważna i że muszę jej
pomóc. Jak pojadę do niej za te kilka dni, chcę z nią szczerze porozmawiać i
wszystko sobie wyjaśnić. Włączyłam ulubioną muzykę, po kolejnym przesłuchaniu
tej samej płyty w końcu byłam w Jastrzębiu. Podróż była mecząca, a jak
wizyta w szpitalu przytłoczyła mnie. Czułam się wypompowana tym dniem i nie miałam na nich ochoty. Kiedy weszłam do Kubiakowego mieszkania było już po 19. Od razy po przekroczeniu progu i zdjęciu butów i kurtki rzuciłam się na lodówkę, bo byłam strasznie głodna. Dobrze, że zakupy, które zrobiłam wczoraj były naprawdę ogromne. Po skonsumowaniu góry kanapek i wypiciu hektolitrów herbaty najedzona i zmęczona zarazem wzięłam telefon, zobaczyłam wiadomość od Wojtka i Michała. Do Kubiego nie zadzwoniłam, bo właśnie trwał mecz z Effectorem. Odpisałam natomiast Wojciechowi, który wydawał się być zmartwiony. Powiedziałam mu, że miałam problem z przyjaciółką, nie opowiadałam jednak dokładnie co się wydarzyło. Przekonywałam go, że wszystko jest w porządku, ale nie chciał uwierzyć. Poszłam się wykąpać, a potem wróciłam na dół i włączyłam tv, była właśnie powtórka meczu Skry, z chęcią ją obejrzałam, bo na boisku, był mój nowy kolega Wojtek Włodarczyk. Podziwiałam to z jaką pasją gra i jaką siatkówka sprawia mu frajdę, że cieszy się tym co robi. To było wspaniałe. Po skończonym meczu w Kielcach zadzwonił Michał. Pytał o to jak się czuję po wizycie w Rzeszowie, powiedziałam, że wszystko jest w porządku. Oboje byliśmy strasznie zmęczenie, więc nie rozmawialiśmy zbyt długo. Kiedy odłożyłam telefon, włączyłam jeszcze jakiś film, ale nie interesował mnie za bardzo i oglądałam go na siłę, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam na kanapie...
_______________________________________________________________________
Następny w środę albo w sobotę. :)
Ja myślę, że dla dobra Laury, Amelia powinna przebaczyć jej to, co zrobiła. :) A ogółem rozdział jest fajny, dobrze się go czyta i czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńMyślę, że wszystko będzie dobrze między Laurą a Amelką i nie zdziwię się, kiedy Kubiak coś namiesza. Czekam tak naprawdę na spotkanie Skrzata i Amelki. Pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajne :) nie da się jakoś szybciej ? ;) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSzybciej w sensie dodać czy rozwinąć akcję? :)
Usuń