To dziś Misiek musi dać odpowiedź czy podpisze kontrakt z Halkbankiem. Zgodzi się, w sumie nie jest to żadne zaskoczenie. Przecież nie brał pod uwagę innej opcji. Wczoraj jednak długo rozmawiał i z trenerem i z działaczami Jastrzębskiego Węgla. Chciał być wobec nich fair i wspólnie podjąć tą decyzję. Ustalili, że po wypełnieniu kontraktu w Turcji Michał wróci dokończyć umowę z JW, bo został mu jeszcze jeden rok kontraktu. Kubiemu było to nawet na rękę, miał gdzie wrócić, co więcej chciał to zrobić, bo lubił to miasto, kochał ten klub.
-Więc teraz już nic nie będzie jak dawniej? - zapytałam - wszystko się zmieni...
-Tak, ale teraz będzie już tylko lepiej - uśmiechnął się.
Miałam nadzieję, że wszystko się ułoży. Dzięki Kubiakowi zmieniłam podejście do dziecka, które miało się narodzić. Przestałam traktować go jak problem, którym przecież nie było, zrozumiałam, że to ogromne szczęście i dar, który wiele zmieni w moim życiu. Michał obiecał, że pójdzie ze mną na badanie i razem zobaczymy jaką płeć będzie miało dziecko. Byłam szczęśliwa, że mam przy sobie takiego kogoś jak on, był najwspanialszą osobą, jaką mogłam w życiu spotkać, byłam mu wdzięczna za to wszystko co dla mnie, a właściwie dla nas robi.
Minął tydzień podczas, którego telefon Kubiaka nie przestawał dzwonić, ciągle wszyscy pytali o szczegóły kontraktu, o to na ile wyjeżdża, dlaczego wyjeżdża, czy zamierza wrócić itp. Michał powoli tracił cierpliwość, nie dziwiłam mu się, ile razy można odpowiadać na te same pytania?
Po kilku nerwowych dniach, w końcu nadszedł dzień badania. Nie wiem kto był bardziej podekscytowany, ja czy Michał, który przez całą drogę zadawał przeróżne pytania, ponadto denerwował się i emocjonował. Nie poznawałam go, przecież nigdy nie lubił dzieci...
-Co byś wolała? - zapytał mnie w drodze do przychodni.
-Nie wiem, ważne, żeby dziecko było zdrowe - uśmiechnęłam się.
-A jeśli musiałabyś wybrać? - nie dawał za wygraną.
-Hmm, chyba chłopca - uśmiechnęłam się.
-Bo ja bym w sumie wolał córkę, byłaby moją małą księżniczką, strzegłbym jej jak oczka w głowie, rozpieszczał... - opowiadał to z ogromną radością i podekscytowaniem - myślisz, że byłbym dobrym ojcem?
-Najlepszym na świecie! - nawet nie zauważyłam kiedy zbliżył się i wziął mnie na ręce - co ty robisz? - zapytałam zdezorientowana.
-Teraz mam w rękach wszystko co najcenniejsze, cały mój świat - pocałowaliśmy się i odstawił mnie na ziemię.
Weszliśmy do przychodni i przez jakiś czas czekaliśmy w poczekalni, w końcu wezwali mnie do gabinetu.
-Może wejść ze mną... - przez chwilę zastanawiałam się kim Kubiak właściwie dla mnie jest -...Michał - dokończyłam.
-Oczywiście, nawet lepiej jeśli ojciec dziecka będzie przy badaniu - nie, nie tłumaczyliśmy, że Michał nie jest ojcem, nie było sensu.
-To pan Michał Kubiak? - zapytała podekscytowana lekarka.
-Tak, to ja - uśmiechnął się zdezorientowany Michał.
-Jestem pana największą fanką. Boże! nie wierzę, że pan tu stoi, co za szczęście, to nie przypadek, los pana tu zesłał, by spełniać marzenia, czy może mnie ktoś uszczypnąć?!
-To naprawdę ja, spokojnie - powiedział już lekko poddenerwowany Michał.
-Mogę prosić o zdjęcie, autograf z dedykacją, dla ukochenej, najwier...
-A może najpierw pani zająć się swoją pracą? - przerwał jej Kubi.
-Oczywiście, przepraszam, już zajmuje się pana - spojrzała na moją rękę, na której nie zobaczyła ani pierścionka ani obrączki -... pana koleżanką.
-To moja dziewczyna, przyszła żona - uciął Michał mocno zażenowany całą sytuacją.
-Oczywiście, oczywiście już zajmuje się panią Amelią.
Przeszliśmy do pomieszczenia w którym było USG.
-Proszę się położyć - powiedziała do mnie lekarka - pan może usiąść tu - wskazała miejsce obok siebie.
Widziałam po Michale, że jest na granicy wybuchu i tylko jemu znana wewnętrzna siła powstrzymywała go przed tym, byłam pełna podziwu. Lekarka przeszła do wykonywania badania.
-Proszę popatrzeć - wskazała na ekran - tu ma główkę, tu nóżki, teraz posłuchamy bicia serca.
Michał złapał mnie za rękę, byłam wzruszona, pod sercem nosiłam mój największy skarb. Niedługo miałam zostać matką, a całe moje dotychczasowe życie miało zostać wywrócone do góry nogami. Bałam się tego, ale jednocześnie byłam niezwykle szczęśliwa. Kubiak był dumny, czułam to, widziałam w jego oczach. Wiedziałam, że będzie najlepszym ojcem na świecie, ale czy nie chciałam, żeby to Wojtek siedział teraz obok mnie, trzymał mnie za rękę i był dumny, że będzie miał dziecko?
-Chcecie poznać płeć dziecka? - zapytała lekarka.
-Jasne, że chcemy - odpowiedział jej Kubiak, a ona po raz kolejny uśmiechnęła się do niego, nie wiem czemu, ale odczuwałam zazdrość, nie chciałam, żeby z nim flirtowała, był mój.
-No to będziecie mieli syna - znów wyszczerzyła się - jeśli będzie tak przystojny jak ojciec - widziałam jak szczęka Kubiaka zaciska się, nieświadomie, ale sprawiała mu ból pieprząc o ojcostwie - jeśli będzie przystojny jak pan, na pewno nie odgoni się od dziewcząt.
-Na pewno - skomentował krótko.
Przeszliśmy do gabinetu lekarskiego, żeby umówić się na kolejną wizytę.
-To co, może teraz zdjęcie, autograf? Zrobi nam pani? - zapytała mnie.
-Oczywiście - nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać.
-Może mnie pan przytuli? O tak - przeciągnęła jego rękę na swoje biodro.
-O nie, pan Kubiak nie będzie nikogo przytulał, proszę stanąć grzecznie obok niego, nie za blisko - widziałam wściekłość na jej twarzy, natomiast Misiek nagle zrobił się bardzo rozbawiony.
-Wolałabym jednak, żeby... - zaczęła.
-Naprawdę nie obchodzi mnie co by pani wolała, proszę stanąć tak jak mówiłam, nie mamy czasu.
-No dobrze - powiedziała zawiedzona.
Zrobiłam im kilka zdjęć, Michał podpisał się na kartce i skierowaliśmy się do wyjścia.
-Mam nadzieję, że następnym razem również przyjedziecie państwo razem, do zobaczenia! - krzyknęła na pożegnanie.
-Nie będzie następnego razu - powiedziałam kiedy wyszliśmy z gabinetu.
-Nie podobało ci się?
-Wyobraź sobie, że nie lubię patrzeć, kiedy jakaś laska podrywa mi faceta.
-Jesteś zazdrosna? - usmiechnął się jak najpiękniej potrafił.
-Nie - spojrzałam mu prosto w oczy, a nasze usta się połączyły.
-Hmm, chyba ci wierzę - zaśmiał się.
Po chwili powrócił temat dziecka.
-Jednak będzie chłopiec, miałaś przeczucie. Amelka, on będzie siatkarzem albo nie tenisistą, ewentualnie koszykarzem, sławnym sportowcem, będziemy z niego dumni! - mówił niezwykle podekscytowany Michał.
-Wolałabym, żeby zajął się czymś poważnym, mógłby być na przykład lekarzem.
-Nie, absolutnie, tyle nauki, oszalałaś?
-Może pozwolimy mu zdecydować samemu? - zaśmiałam się.
-No nie wiem, wolałbym zaplanować mu całe życie.
-Oszalałeś?
-Słońce, spokojnie, żartuje sobie. Będzie kim tylko zechce. Gwiazdą rocka, filmu, a nawet... siatkówki, ale nie może zapomnieć o MONTE!
-Jesteś nienormalny - nie mogłam przestać się śmiać.
-Za to mnie kochasz, wiem wiem, jestem też przystojny, uroczy, silny, męski...
-Do tego niezwykle skromny.
-To moja najmocniejsza cecha.
-Z pewnością.
Po kilkunastu minutach byliśmy w mieszkaniu. Kiedy tylko weszłam do środka zadzwonił Damian Wojtaszek, który miał dla mnie super tajną wiadomość i misję do wykonania. Chłopaki chcieli urządzić przyjęcie pożegnalne dla Michała, dodatkowo miał być jakiś gość specjalny, którego nawet ja poznać nie mogłam. Dlaczego mi o tym mówił? Chciał, żeby impreza była u Miśka, bo w ostatniej chwili odwołali im rezerwację jakiegoś klubu. Moim zadaniem było dostarczyć im klucze i trzymać Kubiego jak najdalej domu do wieczora. Zgodziłam się, wiedziałam, że Michał na pewno się ucieszy z pożegnania.
-Dzięki ci wielkie, ratujesz nam dupska! Uwielbiam cię.
-Hahahaha, ja ciebie też.
-Zostaw nam klucz pod wycieraczką, a my się już wszystkim zajmiemy, o 19 wszystko będzie gotowe. Tylko bądźcie punktualnie, błagam.
-Dobrze, obiecuję, nie musisz się martwić.
-W takim razie do zobaczenia, jeszcze raz dzięki, nie mów nic Misiowi, pa!
-To oczywiste, nikomu ani słowa, wszystko się uda, trzymajcie się, do zobaczenia!
Widząc pytający wzrok Miśka zapytałam:
-No co?
-Kto dzwonił? - zapytał.
-Kochanek - zaśmiałam się.
-Włodarczyk? - momentalnie uśmiech zszedł z jego twarzy - wracasz do niego?
-Oszalałeś już zupełnie? Kolega dzwonił, urządza jakąś imprezę, prosił o pomoc, spokojnie.
-Kamień spadł mi z serca. Chodź się przytulić - rozłożył ramiona, wtuliłam się w niego, byłam szczęśliwa.
-Misiuuuuuuuuuuu - odsunęłam się kawałek, ale Misiek trzymał mnie w talii.
-Słucham cię - uśmiechnął się tak jak on potrafił najpiękniej.
-Pójdziemy gdzieś, na przykład do kina?
-Nie wolisz obejrzeć czegoś w domu?
-Wolałabym wyjść, no proszęęęę - pocałowałam go - chodźmy.
-Czemu nie umiem ci odmówić? - zapytał chyba sam siebie - dobrze, możemy wyjść, nie wolisz spaceru?
-Hmm, w sumie to lepszy pomysł, pójdziemy na lody, a potem obejrzymy ubranka dla dzieci!
-Wybierzemy małemu jakieś super rzeczy.
-Zaczekaj chwilkę, tylko się przebiorę.
-Będę czekał godzinę? - zaśmiał się.
-3 minuty i jestem.
Pobiegłam szybko na górę i zmieniłam dżinsy i koszulkę na sukienkę, była wygodniejsza, poza tym potem miała być impreza, musiałam jakoś wyglądać. Po 5 minutach byłam na dole.
-Jestem gotowa, możemy iść.
-Jestem pod wrażeniem, chodźmy.
Kiedy zeszliśmy piętro niżej powiedziałam:
-Zapomniałam torebki, zaraz wrócę, zaczekasz tu?
-Ja pójdę, którą ci przynieść?
-Jeszcze nie wiem, coś wybiorę, zaczekaj - pobiegłam na górę, złapałam pierwszą lepszą torebkę i zostawiłam klucze pod wycieraczką tak jak umawiałam się z Damianem, a drugie schowałam do torebki - już jestem - powiedziałam kiedy wróciłam na dół.
-To gdzie idziemy? - zapytał.
-Yyy tam - wskazałam na drogę prowadzącą do centrum - tam są najlepsze lody.
-Okej - złapał mnie za rękę.
Kiedy doszliśmy do lodziarni zapytał:
-Jaki chcesz smak?
-Czekoladowy.
-Tylko jeden? Weź drugi dla syna.
-Bananowy poproszę.
-Od razu lepiej - zaśmiał się - muszę o ciebie dbać, bo sama nie dajesz rady.
Gdy Michał poszedł do kasy napisałam Damianowi smsa. "Moja misja już wykonana, Misiek na spacerze, klucze pod wycieraczką, teraz wasza kolej."
Usiedliśmy na ławce w parku korzystając z ciepłego popołudnia. Zauważyłam, że przyglądają nam się jakieś dwie nastolatki. W końcu jedna z nich podeszła.
-Przepraszam bardzo, mogłabym prosić o autograf? - zapytała Michała.
-Oczywiście - odpowiedział nawet się nie uśmiechając, odebrał od dziewczyny kartkę i podpisał ją.
-Dziękuje bardzo - uśmiechnęła się do niego.
-Proszę.
-Mogłabym jeszcze jeden dla koleżanki?
-Nie ma problemu - po raz kolejny podała mu drżącą ręką kartkę.
-Dziękuję bardzo, szybkiego powrotu na boisko.
-Dzięki.
Widziałam po Kubiaku, że nie był zadowolony.
-Misiu, nie denerwuj się - przytuliłam się do niego.
-Nawet w parku nie mam spokoju, bo jakieś fanki, wcześniej ta lekarka.
-Taka twoja praca, nie możesz się denerwować.
-Ale kiedy mam czas dla ciebie chce mieć go tylko dla ciebie, niedługo pojadę do Spały i nie będziemy się tak często widywać, wyjdziemy gdzieś na chwilę raz w tygodniu, wtedy też będę musiał dzielić ten nasz wspólny czas z innymi?
-Rozumiem cię, ale sam wiesz, że to dla nich wiele znaczy.
-Wiem, ale mnie to wkurwia.
-Ja to wiem, ale zagryź zęby i bądź miły, oni cię kochają. Widziałeś jak tej dziewczynie drżały ręce?
-Czy nie powinnaś raczej mówić mi, że powinienem się od nich odizolować, oddzielić pracę od życia? Zostawić kibiców na boisku, być dla nich tylko na meczach?
-Nie, nie mam nic przeciwko nim - uśmiechnęłam się.
-Jesteś niesamowita.
-Za to mnie kochasz.
Widziałam, że nie jest zadowolony z tak dużej popularności. Wszędzie napotykał kibiców, którzy chcieli zdjęcie, autograf, chwilę rozmowy. Był już tym zmęczony, zwłaszcza, że niedawno jego telefon nie przestawał dzwonić z powodu transferu do Ankary. Nie chciałam jednak, żeby olewał tych ludzi, sama byłam kiedyś po drugiej stronie i wiem ile dla kibica znaczy taka chwila uwagi od idola.
-To co gdzie teraz idziemy? - zapytał kiedy zjedliśmy.
-Tam jest jakiś sklep z ubrankami, może być?
-Jasne, chodźmy.
Weszliśmy do środka, wszędzie było pełno małych ubranek, zabawek, wózków... Kubi podszedł do jednego z nich, pomarańczowo - czarnego.
-Patrz, musimy go kupić, nasz syn musi jeździć super bryką. Ta jest w dodatku w kolorach JW. Paatrz jakie ma resory, kupujemy ją!
-Jest za wcześnie, nie mamy samochodu, wrócimy po nią jutro, może być?
-No dobra...
Kupiliśmy tylko śliczny, niebieski sweterek i wróciliśmy do mieszkania. Kiedy wchodziliśmy do domu ciekawa byłam reakcji Miśka na niespodziankę.
-NIESPODZIANKA! - wykrzyknęli wszyscy wyskakując z różnych dziwnych miejsc, kiedy weszliśmy do salonu.
Na środku pokoju stał on. Podszedł do nas i serdecznie się przywitał. Nie wiedzieliśmy co zrobić, ani powiedzieć, bo nie wiedział, że jesteśmy razem...
poniedziałek, 29 grudnia 2014
55. Niespodzianki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oo ale fajnie ! :D Hmm...ciekawe kto to może być :p Czekam cierpliwie na następny :3
OdpowiedzUsuńJezu! Nareszcie Amelia jest szczęśliwa z Miśkiem:')) tylko żeby Wojtek tego nie zjebal,błagam. Ona zasługuje na szczęście,a to szczęście dawal,daje i dawać będzie tylko Misiek!
OdpowiedzUsuńMisiek + Amelka = Miłość na zawsze :*
OdpowiedzUsuńoni muszą być razem ;)
czyżby Zibi wrócił !!!!!!!!!!!
czekam na next :D
Nie nie nie! To będzie Włodarczyk! Na bank! :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się czy to Zbyszek pojawił się na imprezie Miśka?!:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następny:*
To musi być Włodi! Musi! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Amelka jest szczęśliwa, ale ona powinna być z Wojtkiem.
Pozdrawiam! ;*
Amelka musi być z Włodim <3
OdpowiedzUsuńkiedy będzie nastepny rozdział ? nie moge sie doczekac