-Cześć Amelka - przywitał się i nieśmiało cmoknął mnie w policzek.
-Hej Wojtek - poczułam się jak podczas naszego pierwszego spotkania, kiedy oboje byliśmy zawstydzeni i niepewni tego co będzie potem.
-Ślicznie wyglądasz - skomplementował mój wygląd i uśmiechnął się, znów miał na sobie tą nieziemską czarną koszulę.
-Nie przesadziłam z tą sukienką?
-Oczywiście, że nie, jest idealnie.
-W takim razie dziękuję.
Wyszliśmy z domu, Wojtek jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi do samochodu, zaczekał aż wsiądę, po czym sam wszedł do samochodu. Ruszyliśmy, wydawało mi się, że jedziemy do Bełchatowa, ale nie byłam pewna, a Włodarczyk się nie odzywał, tylko od czasu do czasu zerkał na mnie niepewnie. W tym czasie ja zastanawiałam się jak to teraz będzie. Strasznie podobał mi się w tej koszuli, wyglądał w niej czarująco, znów poczułam zapach jego perfum, za którym tak bardzo tęskniłam, chciałam, żeby ta chwila nie miała końca, czułam się szczęśliwa, chociaż tak właściwie jeszcze nie rozmawiałam z Wojtkiem o tym co będzie... Po chwili zatrzymał się pod blokiem i rozpoczął rozmowę:
-Amelka, ja cię naprawdę bardzo przepraszam. Nie chciałem... to wszystko nie miało tak wyjść, nie chciałem cię urazić, obrazić. Po prostu jak cię widzę z Michałem, to nie wiem co się ze mną dzieje, czuję wtedy, że on w każdej chwili może mi ciebie zabrać, już raz próbował to zrobić...
-Ale przecież nic mu z tego nie wyszło!
-Ale to jego imię mamrotałaś jak się wybudziłaś ze śpiączki, jego chciałaś wtedy zobaczyć, nie mnie.
-Nie miało tak być, nie planowałam tego. Poza tym ja nie robię ci wyrzutów o twoje fanki, o tę laskę z galerii, chociaż widziałam ją już jak kręciła się wokół ciebie kilka razy, za każdym razem zaciskam zęby i nie mówię ci nawet słowa.
-Mówiłem ci już, że to tylko fanka.
-A ja mówiłam, że z Michałem nic wielkiego mnie nie łączy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Znamy się praktycznie od zawsze, a ty nadal nie potrafisz tego zrozumieć...
-Bo cię kocham - powiedział i zaczął mnie namiętnie całować, chciałam go odtrącić, bo byłam na niego zła, jednak kiedy poczułam smak jego ust, którego mi tak cholernie brakowało poddałam się i odwzajemniłam pocałunek.
-Też cię kocham, głupku - powiedziałam odsuwając się lekko od niego.
-To co wracamy do Bełchatowa?
-Myślisz, że będzie tak łatwo?
-Nie... chodź w zasadzie to tak, no Amelka, kochamy się w końcu!
-A nie chciałbyś trochę ode mnie odpocząć? - zapytałam.
-Oszalałaś? Tęskniłem za tobą jak szalony, kiedy wyjechałaś z Wrocławia, nie mogłam tam usiedzieć, chciałem wyjechać zaraz po tobie, ale moi wspaniali przyjaciele: Kłos z Wronką mi nie pozwolili, twierdząc, że lepiej będę gdy zostanę tam.
-Bardzo dobrze zrobili, muszę im chyba podziękować.
-Cieszysz się, że usychałem z tęsknoty i nieszczęścia, że nie byłem pewny kolejnego dnia?
-Tak - zaśmiałam się.
-Jesteś okropna, jak możesz? - zrobił smutną minę.
-No cóż Wojtusiu, takie życie, zawsze możesz mnie wymienić na kogoś o wiele lepszego - spojrzałam na niego wyzywająco.
-Jakoś nie mam ochoty wymieniać cię na nikogo innego.
-Hmm, ja po dłuższym zastanowieniu może i zostałabym przy tobie.
-Nadal jesteś okropna, ale i tak wiem, że mnie kochasz.
-Jesteś tego taki pewny?
-Lepiej już nic nie mów - po raz kolejny tego wieczoru zamknął mi usta pocałunkiem.
W dalszej części wieczoru nie miałam już nic do gadania, Wojtek zdecydował za nas oboje, że idziemy na górę, do jak to określił "naszego mieszkania". Weszliśmy do środka. Droga od drzwi do łóżka usypana była płatkami czerwonych róż, które porozrzucane były również po pokoju. Na stoliku stał ogromny bukiet takich samych kwiatów, obok stało wino i dwa kieliszki.
-Wow, widzę, że byłeś pewny, że tu z tobą przyjadę.
-Właściwie to myślałem, że dasz mi kopa w dupę i każesz się odwalić - zaśmiał się.
-Jednak nie jestem taka okropna - pokazałam mu język.
-Jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie - ukląkł przede mną, a ja byłam zdezorientowana - Amelka, wyjdziesz za mnie?
Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, byłam szczęśliwa, spojrzałam na niego z miłością i odpowiedziałam:
-Tak - włożył mi pierścionek na serdeczny palec i wpił się łapczywie w moje usta.
Tej nocy żadne z nas się nie wyspało, co spowodowało, że obudziliśmy się dopiero koło drugiej, a właściwie obudzili nas niezapowiedziani goście. Wojtek poszedł wściekły otworzyć. Nie słyszałam kto to więc zapytałam:
-Kochanie, kto to?
Po chwili w sypialni pojawili się Kłos i Wrona.
-No nie, nie wierzyliśmy, że się pogodzicie.
-Znaczy wiedzieliśmy, że kochacie się jak głupi, ale ciężko było uwierzyć, że mu wybaczysz.
-O stary! ja byłem pewny, że to potrwa jeszcze długo.
-Wspaniała niespodzianka!
-Też się cieszę, że was widzę kochani, jednak gdybym mogła was na chwilkę przeprosić, chciałabym się ubrać - uśmiechnęłam się do nich.
-No chłopcy, musicie na chwilę wyjść - popatrzył na nich z wyższością Wojtek.
-Ty też idź się ubrać - zaśmiałam się patrząc na jego bokserki z Myszką Miki.
-Myśleliśmy, że znamy się na tyle, że będziemy mogli zostać - śmiał się Kłos, a kiedy zobaczył spojrzenie Wojtka zabrał Andrzeja i wyszedł bez słowa.
Szybko założyłam koszulkę Wojtka, w łazience znalazłam jakieś swoje dżinsy i weszłam do pokoju, w którym siedzieli chłopcy.
-A co ty masz na palcu? - zapytał Andrzej, zobaczył pierścionek kiedy podawałam mu pilota.
-Zaręczyliście się i nic nam nie mówicie?! - wykrzyknął oburzony Karol.
-Nie zdążyliśmy jeszcze - powiedziałam.
-Zaręczyliśmy się, oto moja narzeczona, drodzy przyjaciele - śmiał się Wojtek.
-Zgodziłaś się? - popatrzył na mnie Karol z dziwną miną.
-Tak - nie wiedziałam o co chodzi.
-Matko kochana, teraz to już nic nie będzie takie samo, Andrzejku, Wojtek będzie miał żonę!
-Nie martw się Karolku, ja cię nie zostawię, nie będę zdrajcą jak Wojciech.
-Chłopcy, przecież ja was nie zostawiam, powiększam naszą rodzinę o Amelkę, będzie nam gotowała, sprzątała... - rozmarzył się.
-Nie zapędzaj się Wojtek, ze wszystkiego mogę się jeszcze wycofać, nie jesteśmy po ślubie - zaśmiałam się.
-Nie mogłabyś - podszedł i pocałował mnie.
-Ej, ej! My tu jesteśmy! - zaprotestował Wrona.
-Teraz tak już będzie, ja ci mówię Andrzej, oni są narzeczeństwem, mogą...
-Spokojnie panowie, nigdy nie przestaniemy was kochać - spojrzałam na nich rozbawiona.
Po godzinie musieli się zbierać z powrotem do Spały, wolne nie mogło trwać przecież za długo, zaprosili nas na Ligę Światową, o dziwo Wojtek od razu przyjął zaproszenie. Obiecali wpadać jak najczęściej, zapraszali nas, żebyśmy przyjeżdżali do nich. Żegnaliśmy się z 15 minut zanim na dobre wyszli z mieszkania.
-Wyglądasz niezwykle seksownie w tej koszulce , wiesz? - spojrzał na mnie z pożądaniem w oczach Wojtek.
-Nawet o tym nie myśl - zaśmiałam się - musimy iść na zakupy.
-Na zakupy? Znowu? Nie, ja się nie zgadzam. Możemy jechać do Łodzi po twoje rzeczy, które bez sensu wywiozłaś tam...
-Wojciechu, to miało sens, ogromny.
-Nie miało, nie oszukujmy się - zmarszczył brwi i zaśmiał się.
-Może i nie, aczkolwiek byłam na ciebie wkurzona, przyznaj, że przegiąłeś.
-Wiem Amelka, wiem... Przepraszam cię jeszcze raz, to nie miało tak wyjść, naprawdę, kocham cię najmocniej na świecie.
-Ja ciebie też - nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Zdecydowaliśmy, że skoro następnego dnia i tak ma być turniej w plażówkę w Łodzi, a Wojtek gra to po rzeczy pojedziemy jutro, a dziś spędzimy cały dzień w domu. Oczywiście nie mogło być tak kolorowo, ktoś zadzwonił do Wojtka, który przepraszając mnie wyszedł z mieszkania, wrócił po 3 godzinach nie mając kompletnie humoru.
-Gdzie byłeś? - zapytałam.
-Kolega chciał, żebym zawiózł jego matkę do szpitala, bo coś z nią nie tak, a jemu zepsuł się samochód.
-I z tego robiłeś taką tajemnicę kiedy wychodziłeś?
-Spieszyłem się, ok?
-Dobrze, spokojnie. Jak z jego mamą?
-Wszystko ok, fałszywy alarm.
-To dobrze - uśmiechnęłam się.
Do końca dnia Wojciech był jakiś nieswój, nie miałam pojęcia o co mu chodzi, a on sam nie chciał nim powiedzieć, mówił, że jest przemęczony, niewyspany. Nie sądziłam jednak by chodziło tylko o to, ale nie naciskałam, jak będzie chciał to sam mi o wszystkim powie.
Następnego dnia wyjechaliśmy rano do Łodzi, bo mecze było dosyć wcześnie. Wojtek był rozkojarzony, ale wyglądał niesamowicie, nie mogłam odciągnąć od niego wzroku. Jak się okazało nie tylko ja, Wojtek miał rzeszę wiernych fanek, które jak sądziłam przyszły tam nie dla siatkówki, ale dla Wojtka. Byłam trochę zazdrosna, jednak nie mówiłam nic, zacisnęłam zęby i stanęłam z boku. Po chwili rozdawania autografów i pozowania do zdjęć podszedł i przytulił mnie. Co spowodowało jęk oburzenia i zawiedzenia wśród fanek. Poleciało kilka niepochlebnych komentarzy w moją stronę.
Poczekałam na Wojtka aż wykąpał się i przebrał i pojechaliśmy do moich rodziców. W domu był tylko ojciec, który przywitał go nadzwyczaj serdecznie.
-Tato, chciałabym ci coś powiedzieć - spojrzał na mnie z przerażeniem -Nie, nie jestem w ciąży i jeszcze nie zostaniesz dziadkiem - odetchnął z ulgą.
-To dobrze - uśmiechnął się - więc o co chodzi?
-Ja i Wojtek - popatrzyłam na ukochanego - my … zaręczyliśmy się.
-To wspaniale, gratuluję wam! - podszedł do Wojtka, przytulił go i klepiąc po ramieniu powiedział - witaj w rodzinie synu!
Witajcie kochani! Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam taki nawał nauki w szkole, że nie byłam w stanie nic napisać...
Mam nadzieję, że mimo to jesteście nadal. :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Wojtek coś ukrywa i ja to wiem i jestem tego pewna!
OdpowiedzUsuńZaręczyli się *_*
OdpowiedzUsuńAle ja wiem, że Wojtek i tamta niby fanka z galerii to jakaś historia i to dlatego on wychodzi z domu bez wg mnie normalnych wyjaśnień.
Czaekam nanexta, aż się wyjaśni
@/Beti_Ju_ok