poniedziałek, 22 grudnia 2014

53. Życie jest pełne niespodzianek

Przebudziłam się i spojrzałam na zegarek, była 6:00. Rozejrzałam się po pokoju, obok mnie spał Michał. Oboje byliśmy nadzy, w jednym łóżku, spaliśmy ze sobą. O dziwo pamiętałam sporo z poprzedniego wieczoru. Okazało się, że Wojtek ma laskę na boku, a ja wcale nie jestem lepsza, bo od razu pocieszyłam się Miśkiem. Najgorsze było to, że byłam szczęśliwa, nie czułam się źle z tym co się stało. Nie wiedziałam czy dlatego, że chciałam odegrać się na Wojtku, czy dlatego, że kochałam Michała. Bałam się momentu, w którym się obudzi, nie wiedziałam czy będę potrafiła spojrzeć mu w oczy. Nie mogłam jednak okazać, że coś jest nie tak i zranić go po raz kolejny. Wczoraj pragnęłam go tak samo jak on mnie, a może nawet bardziej.
-Hej Amelka - powiedział i pocałował mnie w czoło zaraz po tym jak się przebudził.
-Hej Misiu - uśmiechnęłam się do niego.
-Nie jesteś przerażona i nie uciekasz? - zapytał wyraźnie zadowolony, a cała niepewność zniknęła z jego twarzy.
-Nie - uśmiech nie schodził mi z ust.
-To dobrze, bałem się, że będzie inaczej.
-Niepotrzebnie.
Leżeliśmy tak wtuleni w siebie, kiedy do pokoju weszła moja matka.
-Amelka, schodzicie... - urwała w pół zdania kiedy nas zobaczyła - przepraszam, nie powinnam przeszkadzać - wyszła zmieszana, po chwili wróciła jednak i dodała - od początku wam kibicowałam i miałam nadzieję, że będziecie razem - puściła nam oczko i zeszła na dół.
Nie wiedziałam jak na to zareagować, Misiek siedział i dziko się uśmiechał.
-No i czemu się tak cieszysz? - zapytałam.
-Bo twoja mama mnie zaakceptowała.
-Nie sądzisz, że jest za wcześnie na to wszystko... - powiedziałam niepewnie.
-Rozumiem, nie musisz się martwić, będę czekał ile będzie potrzeba. 
-Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go.
Zjedliśmy śniadanie, po czym Michał musiał jechać do szpitala, ja zostałam w domu z mamą, wzięłyśmy się za generalne sprzątanie.
-Czy ty z tym Michałem to tak na poważnie? - zapytała mama.
-Nie wiem, sama już nie wiem co się dzieje. Boję się, że czuję do niego to co czuję tylko dlatego, że Wojtek mnie zdradzał, że chciałam się na nim odegrać.
-Kochasz jego czy Wojtka?
-Przy Michale czuję się bezpiecznie, wiem że mnie nie skrzywdzi, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej... A Wojtek, kochałam go z całego serca, liczyłam, że będzie tym jednym, jedynym na całe życie...
-Nie mogę za ciebie zdecydować, nie powinnam ci też doradzać w tej sprawie, posłuchaj co mówi twoje serce.
-Nie pomogłaś - zrobiłam kwaśną minę.
-Córciu, decyzja należy do ciebie, pamiętaj tylko, że Michał jest z tobą zawsze, nie ważne co się dzieje on jest obok i zawsze stara się pomóc. 
-Wiem, jestem mu za to wdzięczna, jest najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć... No właśnie przyjacielem.
Rozmowa z mamą wiele mi nie pomogła, chyba nabrałam jedynie nowych wątpliwości. Nie wiedziałam czy Włodarczyk jest już dla mnie całkiem skreślony, nie umiałam ot tak wyrzucić go ze swojego życia, z drugiej strony Michał, którego nie mogłam znów wykorzystać do pocieszenia i zostawić. To byłoby cholernie nie fair. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu, nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
-Amelka, nie rozłączaj się, daj mi coś powiedzieć.
-To ty Wojtek? - zapytałam, chociaż dobrze znałam ten głos.
-Tak, to ja, chciałbym cię przepro...
Nie chciałam słuchać jego tłumaczenia, właśnie zrozumiałam, że  dla mnie wszystko jest już skończone. Nie było odwrotu. Chciał być z tą dziewczyną to proszę bardzo, będzie mógł się z nią spotykać bez skrępowania, ja już nie będę mu przeszkadzać. Było mi strasznie przykro, że mnie okłamywał, że prowadził podwójne życie i nie umiał powiedzieć mi w prost, że kogoś ma. Ciekawa byłam jak długo to trwało, jak długo byłam tak naiwna? Telefon nie przestawał dzwonić, kilka razy dzwonił Włodarczyk, ale już nie odebrałam. W końcu zadzwonił Karol.
-Cześć Amelka, słyszałem, znaczy słyszeliśmy co się stało...
-Hej Karol, nie wiem co mam powiedzieć.
-Chciałem, żebyś wiedziała, że możesz na nas liczyć, że jesteśmy po twojej stronie i zawsze będziemy cię wspierać.
-Dziękuję, to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
-Jeśli chcesz możemy przyjechać nawet teraz.
-Nie ma takiej potrzeby, jestem z Kubim - uśmiechnęłam się mimowolnie na myśl o przyjmującym.
-W takim razie nie przeszkadzam już, trzymaj się i baw dobrze, przyjedziemy w przyszłym tygodniu do Bełka to się spotkamy, pa.
-Kocham was, pa!
Ucieszyłam się z tej rozmowy, dobrze było mieć kogoś takiego jak Kłos i Wrona, zawsze można było na nich liczyć i chociaż są przyjaciółmi Wojtka to starają się pomóc również mi, uwielbiałam ich za to. Chwilę po zakończeniu rozmowy do domu wszedł Michał. Pocałował mnie na powitanie.
-Jak tam? Co powiedział lekarz? - zapytałam zmartwiona.
-Nie jest najlepiej, ale jestem pozytywnie nastawiony, mam ciebie, dam radę.
-Razem damy - przytuliłam się do niego - na ile masz gips?
-Narazie na 6 tygodni, zobaczymy co potem.
-Wszystko będzie dobrze, jeszcze zostaniesz Mistrzem Świata.
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał - wyszczerzył się.
-Do kiedy zostajesz? - zapytałam.
-No właśnie, powinienem chyba wrócić do Jastrzębia, mam teraz wolne, a z taką ręką i tak nie przydam się drużynie.
-Przydasz się mi - spojrzałam na niego przegrywając wargę.
-To może jedź ze mną do Jastrzębia.
-To daleko, nie chciałabym stąd wyjeżdżać.
-Przecież nic cię tu nie trzyma... Bo nie trzyma, prawda? - dodał chcąc się upewnić.
-Jeśli ci chodzi o Wojciecha, to nie jest łatwo tak po prostu o nim zapomnieć, nie miej mi tego za złe, ale to wszystko dzieje się zbyt szybko.
-Rozumiem cię. Ale teraz tym bardziej wyjedź ze mną, łatwiej zapomnisz o tym wszystkim.
-Myślisz, że to dobry pomysł?
-No jasne, już mieszkaliśmy razem i było dobrze.
-W sumie to nie jest najgorszy pomysł.
-Czyli postanowione, jutro pojadę do Spały po rzeczy, a potem ruszamy do Jastrzębia.
-Jutro pojedziemy razem do Spały, chciałabym się pożegnać z Karolem i Andrzejem.
Podziwiałam jego entuzjazm, który powoli  udzielał się również mi. To było niesamowite, ale przy nim całkowicie zapomniałam o Wojtku, nie rozdrapywałam tego co się wydarzyło.
Pozostawałajeszcze jedna istotna sprawa, musiałam poinformować rodziców o tym, że na jakiś czas wyjeżdżam do Michała, bo muszę się odciąć od tego wszystkiego. Kiedy im powiedziałam o swoich planach nie byli zachwyceni, próbowali przekonać mnie do pozostania w Łodzi, jednak uparcie stałam przy swoim, musieli więc zaakceptować moją decyzję. Umówiłam się z nimi również, że odbiorą moje rzeczy od Wojtka. Nie chciałam tam wracać ani patrzeć na niego, być może wprowadziła się już tam jego nowa dziewczyna. Nie wiedziałam i nie chciałam się przekonywać. Rano kiedy ja z Michałem wyjechaliśmy do SMSu rodzice pojechali do Bełchatowa. W Spale byliśmy po ponad godzinie, Kubiak poszedł porozmawiać z trenerem, mieli ustalić co dalej, czy Michał zostaje w kadrze, czy ma w ogóle szanse na Mistrzostwa. Ja w tym czasie spotkałam się z chłopakami.
-Heeeej Ameeeeelkaaaa! - usłyszałam krzyk z końca korytarza, odwróciłam się i tak jak się spodziewałam, dwóch wysokich mężczyzn biegło prosto na mnie.
-Jak my się za tobą stęskniliśmy! - mówili witając się.
-Też za wami teskniłam - spojrzałam na nich - wydaje mi się, czy zbiednieliście?
-Ubyło nas, oj ubyło, bez twoich śniadanek, obiadków, ciężko jest.
-Oj ciężko, mamy super pomysł, może chcesz nam gotować w Spale?
-Może nie - zaśmiałam się.
-Szkoda - zrobili smutne miny.
-Właściwie to przyjechałam, żeby się z wami pożegnać, wyjeżdżam do Jastrzębia na jakiś czas.
-Ale jak to? - nie dowierzali w to co usłyszeli.
-Jadę z Michałem.
-Donyśliliśmy się.
-Ale zostawisz nas samych, tak po prostu?
-Nas, Wojtka??
-On sam wybrał.
-Wiemy, kurde Amelka, jest nam przykro, że wyjeżdżasz - tłumaczył Andrzej.
-Jednocześnie rozumiemy twoją decyzję i będziemy cię wspierać, niezależnie od tego co się wydarzy - dokończył Karol.
-Dziękuję wam, jesteście kochani - przytuliłam ich.
Żegnaliśmy się dosyć długo, Michał zdążył zabrać swoje rzeczy, pożegnać się z kolegami, a my nadal staliśmy i rozpaczaliśmy, w końcu udało nam się rozstać.
-Chyba naprawdę bardzo ich lubisz - śmiał się Michał, kiedy wsiedliśmy do samochodu.
-Przez te kilka wspólnych miesięcy zdążyłam się do nich strasznie przywiązać, spędziłam z nimi mnóstwo czasu, a i teraz jak są na zgrupowaniu jesteśmy w ciągłym kontrakcie, dzwonią co kilka godzin i raz w tygodniu są w Bełku.
-Wow, serio są szaleni.
-Za to ich kocham.
Do domu dotarliśmy akurat na obiad, po zjedzeniu go poszłam na górę zabrać potrzebne rzeczy, a ojciec został z Michałem na dole, pewnie chciał przeprowadzić poważną rozmowę. Nie obawiałam się jednak o niego, bo ojciec od samego początku go lubił i zawsze był mile widzianym gościem w naszym domu. Co więcej był taki czas, że z moich znajomych ojcie ufał tylko jemu i Bartmanowi, w sumie Zbyszkowi mniej, przez to, że ciągle zmieniał dziewczyny. Musiał ich tolerować, bo spędziliśmy u siebie dużo czasu. Rodzice nic nie wspominali o wizycie u Wojtka, kiedy próbowałam podpytać czy ta dziewczyna mieszka już u niego albo jak u niego zmieniali temat. Nie Rozumiałam dlaczego, w końcu był przecież ich ulubieńcem, a teraz stał się tematem tabu w naszym domu. To było dziwne, bo ja mimo ogromnego żalu, nie żywiłam do niego zbyt wielu negatywnych emocji, a oni nie chcieli o nim słyszeć, wydało mi się to dosyć dziwne, ale nie drążyłam tematu. Była to niezbyt komfortowa sytuacja dla Michała. Nie Po godzinie byliśmy gotowi do wyjazdu. Wszystkie potrzebne rzeczy spakowane były już do samochodu. Pożegnaliśmy się jeszcze z rodzicami.
-Tylko zadzwońcie jak dojedziecie! - krzyknęła jeszcze mama kiedy wychodziliśmy z domu.
-Dobrze mamo, pa! - odkrzyknęłam jej.
W tym momencie podjechał dobrze znany mi samochód. To Wojtek. Nie wiedziałam jak się zachować. Próbowałam go ignorować, ale nie umiałam.
-Amelka, zaczekaj! Porozmawiajmy... - widziałam determinację na jego twarzy.
-Nie mamy już o czym rozmawiać.
-Daj mi tylko coś powiedzieć, proszę.
-Zaczekam na ciebie w samochodzie, nie chcę przeszkadzać - zaproponował Michał.
-Zostań, nie przeszkadzasz, nie zejdzie nam długo.
-Wolałbym jednak... - zaczął Wojtek.
-Naprawdę będzie lepiej jak zaczekam w środku.
-Dziękuję.
-To słucham, nie mam zbyt wiele czasu.
-Ja, ja po prostu chciałem ci powiedzieć, że cię kocham, nie dam ci tak po prostu odejść, jesteś miłością mojego życia!
-Dlatego pieprzysz się z innymi, dlatego mnie zdradzasz i okłamujesz?
-To nie miało tak wyjść, kocham tylko ciebie, nie umiem bez ciebie żyć, nie możesz z nim wyjechać...
-Ale wyjadę.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz, wtedy dam ci spokój.
-Nie kocham cię - powiedziałam to patrząc mu prosto w oczy.
Już nic nie powiedział, odwrócił się i poszedł w kierunku swojego samochodu. Czułam się z tym okropnie, ale nie mogłam go zatrzymać, nie mogłam teraz wycofać się z tego wszystkiego. W samochodzie czekał Michał, szybko otarłam łzy spływające po moich policzkach i wsiadłam do samochodu.
-Wszystko w porządku? - zapytał.
-Jak najbardziej - powiedziałam i wtuliłam się w niego, na policzkach znów pojawiły mi się łzy.
-Nie chcesz jechać ze mną do Jastrzębia, wolisz zostać z nim, prawda?
_________________________________
Troszeczkę szybciej, bo miałam dużo czasu na piasanie :)
Pozdrawiam i Wesołych Świąt kochani! :*

5 komentarzy:

  1. Błagam. niech Amelia odpowie, że tak, że woli dostać z Wojtkiem... noo :((
    Wesołych! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle ! Już się nie mogę doczekać następnego *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle się porobiło, rozkręcasz akcję, czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Amelka zostanie z Miśkiem! Błagam! On ja kocha od zawsze. A Włodi ją perfidnie zmieszal w z błotem! Ona nie może do niego wrócić! Nie po tym co zrobil! Z czasem zapomni o nim,właśnie przy Michale. Dodaj jak najszybciej nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com Nowy rozdział :)
    Ps. W wolnej chwili postaram się nadrobić u ciebie :*

    OdpowiedzUsuń