Uwielbiałam tych chłopaków,
byli niesamowicie zabawni i kochani, czas spędzony z nimi na pewno nie był
czasem zmarnowanym. Do meczu było jeszcze trochę czasu, ale postanowiłam już
iść na halę. Wyciągnęłam telefon, bo dostałam smsa od Wojtka, nagle wpadłam w
coś bardzo dużego, spojrzałam w górę, nikt inny jak Pit niezdara.
-A ciebie czym
karmili? – nie odpowiedział, tylko głupio się na mnie patrzył.
-Amelka?! Amelka?
Chodź, niech cię uścisnę, co za niespodzianka!
-Piotruś… tak
wyprzystojniałeś, że aż – wytrzeszczyłam oczy – no wiesz, Fabian ci nie
dorównuje!
-Jaka ty kochana
jesteś! – powiedział i zaczął mną kołysać i kręcić się w koło, po chwili
zakręciło mu się w głowie i upadliśmy.
-Piotrek głupku
złaź ze mnie, nie mogę oddychać! – dziwne spojrzenia siatkarzy, którzy akurat
przechodzili do szatni, tylko mnie bawiły, nie wiedzieli o co chodzi, myśleli
chyba, że to coś dwuznacznego.
-O matko, Amelka,
chyba cię nie zagniotłem? Matko boska kochana jedyna! Wstawaj, słońce wstawaj –
otzepał mnie z kurzu – wszystko ok?
-Chyba nie żyję –
zaczęłam się śmiać.
-Chyba jednak
wszystko z tobą w porządku, chcesz jeszcze raz – powiedział z nieukrywaną
radością.
-Nie, chyba już
podziękuję, chcę jeszcze trochę pożyć.
-Ale jak to? –
zrobił smutną minkę.
-Jesteś niezdarą
– pokazałam mu język.
-Ja niezdarą?
Nawet nie żartuj, ja, ja cię uratowałem, bądź mi wdzięczna!
-Najpierw byś
mnie zmiażdżył.
-To się nie
liczy!
-Stęskniłam się
za tobą…
-To daj pyska!
-A dam! –
powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
-Och dziękuję.
Było miło, ale teraz muszę iść – zrobił smutną minkę i wskazał na Kowala
odgrażającego mu się – trenejro wzywa, nie mogę być nie posłuszny, bo nie będę
grał.
-Dla mnie chyba
lepiej – zaśmiałam się.
-Osz ty,
przeszłaś na ciemną stronę mocy, tym bardziej muszę iść, spotkamy się kiedyś
jeszcze? – zapytał.
-Noo.. kiedyś na
pewno – pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w swoją stronę.
Piotrek był
właściwie jedynym Resoviakiem, którego znałam dobrze. Fabian nienawidził
przynosić pracy do domy, nawet na meczach jak byłam to ze swoimi znajomymi.
Nowakowskiego poznałam przez przypadek, przyszedł kiedyś do nas, po buty czy
nakolanniki, które Drzyzga mu zabrał, ale nie mogłam ich znaleźć, a Fabiana nie
było w domu, to czekał na niego. Gadaliśmy wtedy długo, polubiłam go wtedy i
zaczął do nas przychodzić, zaprzyjaźniliśmy się. Piotrek jest niesamowicie
miły, zabawny i do tego jeszcze uroczo niezdarny, a i wcale nie jest takim
cichym Piotrkiem za jakiego go wszyscy mają.
Siedziałam na
hali, smsowałam z Wojtkiem, który nie wiem czemu nie skupiał się na tym co mówi
trener, obserwowałam też Resoviaków, którzy weszli na halę i rozgrywali między
sobą jakieś małe gierki, Fabiana jeszcze nie widziałam, w sumie nie żałowałam
tego. Nie mogłam opanować śmiechu, po smsie od Wojtka, a właściwie to chyba nie
od Wojtka. „Wojtek być niegrzeczny i
zajęty teraz, ja zabrać mu telefon, bo on nie skupiać się na tym co ja mówić,
wy porozmawiać potem, pozdrawiam Miguel :-)”.
-A pani co tak
wesoło? – zapytał Piotrek, któremu piłka akurat poleciała koło mnie.
-Miguel pisze mi
smsy po polsku z Wojtka telefonu, to zabawne – zanim zdążył cokolwiek
odpowiedzieć przerwał mu Fabian, który powiedział:
-Piotruś, mógłbyś
zostawić nas na chwilę?
-Z tego co wiem
to już nie jesteście razem, chyba mogę tu być – odparł chłodno, czego się
zupełnie nie spodziewałam, Piotrek.
-Mimo wszystko
pozwól nam zostać samym? – Piotrek spojrzał na mnie pytająco, a ja kiwnęłam
głową.
-No dobrze, do
zobaczenia Amelka – uśmiechnął się i odszedł.
-Czego chcesz? –
zapytałam.
-Porozmawiać.
-O czym Fabian?
Znów chcesz mi mówić, że pożałuję tego, że się rozstaliśmy, że to był błąd…
jeśli tak to daruj sobie.
-Chciałem cię
przeprosić za tamto, nie miałem tego na myśli.
-Było minęło.
-Naprawdę cię
przepraszam, wiem, że tego co się stało nie da się cofnąć, ani naprawić. Minęło
dużo czasu, wszystko sobie przemyślałem, chciałbym ci życzyć szczęścia z
Wojtkiem – uśmiechnął się.
-Dziękuję Fabian
– odwzajemniłam uśmiech, nie spodziewałam się takiego gestu z jego strony, to
było miłe.
-To ja już nie
będę przeszkadzał…
-A Fabian… co u
ciebie, masz kogoś? – zapytałam jeszcze.
-Nie, nie
znalazłem nikogo równie dobrego, przez ciebie mam wygórowane wymagania, trzymaj
się.
-Ty też, cześć.
To był miły gest
z jego strony, nie spodziewałam się tego po nim, może wreszcie zdał sobie
sprawę, że wszystko skończone. Szkoda, że nikogo sobie nie znalazł, bo był, w
sumie nadal jest, całkiem fajnym facetem.
-Czego on tu
chciał? – momentalnie pojawił się Wojtek.
-Z tego co wiem,
powinieneś teraz być z drużyną.
-Wyszedłem do
łazienki i zobaczyłem TO.
-Daj spokój,
przyszedł przeprosić, życzył nam szczęścia – uśmiechnęłam się.
-No mam nadzieję,
że to on da spokój.
-Chyba powinieneś
iść, drużyna na ciebie czeka – pocałowałam go, żeby nie rozpętać kłótni.
-No dobra… idę,
cześć.
On się chyba
nigdy nie zmieni, wkurzała mnie ta jego zazdrość, ale jednocześnie to było
miłe, wiedziałam, że kocha mnie jak wariat.
Po kilkunastu
minutach kibice zaczęli wchodzić do hali, siatkarze zniknęli w swoich szatniach
słuchając jeszcze ostatnich wskazówek przed meczem. Po następnych minutach
wyszli na boisko. Na parkiecie najpierw pojawiły się Skrzaty, nie przywitało
ich nic innego jak gwizdy i buczenie, ale cóż tacy kibice, taka hala, byli do tego
przyzwyczajeni. Potem weszła drużyna z Rzeszowa przywitana gromkimi brawami.
Było nieco ponad 30 minut do meczu, kiedy rozpoczęła się rozgrzewka. W końcu
nadszedł długo wyczekiwany moment, na hali czuć było napięcie, dla każdego z
tych zespołów ten mecz był niesamowicie ważny, nikt z boiska nie chciał zejść
przegrany.
Pierwszy set, od
samego początku przegrywamy, potem walka punkt za punkt, ale to nic nam już nie
dało. Przegrywamy 0:1. Od samego początku następnego Skrzaty wyszły na boisko
podwójnie zmotywowane, głośny doping, jakby przestał im przeszkadzać, grali
swoje, cieszyli się grą, wszystko im wychodziło, udało się doprowadzić do
remisu, jest 1:1. Kolejna partia to gra łeb w łeb, raz przewaga po jednej, raz
po drugiej stronie, set skończył się na przewagi, tym razem dla gospodarzy. Czwarta
odsłona tego meczu to zdecydowana przewaga Skry, tym razem w dobrym stylu
doprowadzamy do tie breaka. Piąte sety zawsze gra się inaczej, tu każdy punkt
ma duże znaczenie, inaczej nie było i tym razem, na szczęście chłopakom udało
się wypracować przewagę, której nie wypuścili już do końca meczu, MVP otrzymał
po raz kolejny w tym sezonie Mariusz Wlazły, który był w niesamowitej formie i
w dużej mierze dzięki jego zagrywką udało się pokonać obecnych Mistrzów Polski.
Radość była ogromna, jednak jutro kolejny mecz, na trudnym terenie. Na
Podpromiu nie gra się nigdy łatwo, nie można popaść w hurraoptymizm, bo to może
okazać się zgubne.
Resztę dnia
spędziliśmy w hotelu, Włodarczykowi udało się mnie namówić na zostanie na noc w
Rzeszowie, chociaż miałam wracać do domu, no cóż, trzeba mu przyznać, ma dar
przekonywania. Kiedy już po kąpieli, leżeliśmy w łóżku, Wojtek zapytał:
-A Amelka,
widziałaś jak dziś ładnie graliśmy?
-Hmm, nie wiem
czy wiesz, ale też byłam na tym meczu – zaśmiałam się.
-No wiem, ale
chcę znać twoją opinię, jesteś z nas dumna jako pani psycholog?
-Jestem, jestem –
uśmiechnęłam się do niego.
-To dobrze, bo ja
też jestem. Wiesz, tak sobie myślę, że my tego Mistrza Polski w tym sezonie
zdobędziemy.
-Też tak myślę –
przytuliłam się do niego.
-Mówisz tak, bo
jesteś moją dziewczyną i chcesz być miła? – zaśmiał się.
-Tak, a co?
-Nic, kocham cię
– pocałował mnie.
-Ja ciebie też.
Nawet nie
zauważyłam kiedy zasnęłam, byłam zmęczona i szybko odpłynęłam do krainy
Morfeusza.
Dzisiejszy dzień
od samego rana był nerwowy, najpierw Wojtek zgubił buty, które jak się okazało
spakował do torby Wrona, potem Wrona nie mógł znaleźć koszulki, którą miał
Wojtek. Byli zdziwieni tak samo jak za każdym razem, kiedy wydarzy im się coś
takiego, czyli średnio raz w tygodniu. Wszyscy chyba odczuwali zmęczenie po
wczorajszym ponad 3 godzinnym meczu i chodzili wkurzeni, postanowiłam się
odizolować i poszłam na spotkanie z Piotrkiem, oczywiście informując o
wszystkim wcześniej mojego boyfrienda, żeby nie był zazdrosny. O dziwo, nie
miał nawet nic przeciwko.
-Heeej Amelka!
-Cześć Piotruś! –
przytulił mnie – tylko bez podnoszeń, obrotów i piruetów, błagam!
-Ranisz!
-Przepraszam.
-Mam nadzieję, że
to się nie powtórzy – zaśmiał się.
-Obiecuję.
-No to opowiadaj
co tam u ciebie.
-Właściwie to nic
ciekawego…
-Jak nic
ciekawego? Masz nowego chłopaka, o właśnie musisz mnie z nim poznać,
przedstawić mu mnie, żeby wiedział jakich masz przyjaciół.
-No pewnie,
zapraszam do nas jak będziesz w Bełchatowie.
-Mieszkacie
razem?
-Tak.
-I ty mówisz, że
nic ciekawego, żółwiczek kłamczuszek z ciebie – dźgnął mnie w bok.
-Piotrek
przestań, nie dźgaj mnie!
-Coś mało
rozrywkowa przy tym Wojtku się stałaś – zaśmiał się.
-Spoważniałam
Piotruś, tak to się nazywa.
-Sugerujesz, że
jestem niepoważny?
-Nie, co ty,
lepiej powiedz co u ciebie, czytałam ostatnio na ciachach, że kogoś masz, nie
chwaliłeś się!
-No mam
dziewczynę.
-Koniecznie muszę
poznać tą szczęściarę!
-Teraz nie ma jej
w Rzeszowie, ale kiedyś na pewno się poznacie – uśmiechnął się.
Rozmawialibyśmy
pewnie jeszcze długo, ale środkowego wzywały obowiązki, po wczorajszym meczu
trener Kowal był zawiedziony wynikiem. Wróciłam razem z nim pod halę, do hotelu
nie opłacało mi się już wracać, bo za 15 minut Skrzaty powinny przyjechać.
Czekałam na nich przed wejściem do budynku, jak na koniec kwietnia, pogoda była
ładna. Siedziałam na ławce, kiedy akurat podjechali, Wojtek z Kłosem i Wroną
podeszli się przywitać.
-A tu co tu
robiłaś? – zapytał zdziwiony Karol.
-Bratała się z
wrogiem pewnie – powiedział Andrzej.
-Z tego co
pamiętam, to sam im kibicowałeś w półfinałach, a twoim wielkim przyjacielem
jest Dawid.
-To się nie
liczy, ty spędzasz czas na terytorium wroga.
-Pewnie jeszcze z
jakimś zawodnikiem… no z kim? Przyznaj nam się, chyba, że nie chcesz mówić przy
Wojtku to dawaj na ucho.
-Spotkałam się z
Piotrkiem – odpowiedziałam.
-Aaaa nie, on
akurat jest niegroźny, dobry wybór. A co ty na to Wojtek? – zapytał go Karol.
-No co?
Przyjaźnili się kiedyś, co miałem zrobić?
-No, no, już
dobrze.
-Chłopcy,
zapraszam was na halę! – krzyknął do nich Zatorski, uchylając lekko drzwi.
-Już idziemy
mamo!
-Muszę iść Amelka
– cmoknął mnie Wojtek.
-Powodzenia
chłopcy! – krzyknęłam jeszcze zanim zniknęli za drzwiami, Wojtek się jednak nie
ruszył z miejsca.
-A ty nie
idziesz? – zapytałam.
-Nie chciałem tu
z tobą posiedzieć, bo jakoś ostatnio nie było okazji.
-Masz mecz zaraz,
trener was wołał. Nie chcę, żebyś wyleciał przeze mnie.
-No dobra, już
idę... ale wracamy razem?
-Pewnie –
uśmiechnęłam się.
-Idziesz ze mną
na halę?
-Idę –
pocałowałam go w policzek.
Przy wejściu do
szatni pożegnaliśmy się, Wojtek wszedł do szatni, a ja udałam się na halę i
zajęłam to samo miejsce co wczoraj.
____________________________________________________
Hej, jest i 45, trochę szybko, ale chcę skończyć bloga jak najszybciej. :)
Rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej kochanej Pauline, bez której prawdopodobnie tak szybko by się nie pojawił, zainspirowała mnie do napisania w taki a nie inny sposób dialogu z Piotrkiem, bardzo Ci za to dziękuję.
Pozdrawiam Was wszystkich i do następnego! :*
____________________________________________________
Hej, jest i 45, trochę szybko, ale chcę skończyć bloga jak najszybciej. :)
Rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej kochanej Pauline, bez której prawdopodobnie tak szybko by się nie pojawił, zainspirowała mnie do napisania w taki a nie inny sposób dialogu z Piotrkiem, bardzo Ci za to dziękuję.
Pozdrawiam Was wszystkich i do następnego! :*
Najlepszy początek czyli mój pomysł, hehehehe! Nie no wiesz, że ja uwielbiam Piotrka, więc ten rozdział zdecydowanie należał do niego i super, że postawiłaś tak fajnie sprawę z Fabianem, jestem taka happy! A Wojtek mnie wkurza i doskonale o tym wiesz.. #teamDziks XD
OdpowiedzUsuńJejejejej jest Piter :D
OdpowiedzUsuńŁadnie się zachował Drzyzga ^^ A ja się bałam, jak to będzie, kiedy się spotkają...
Wojtek oczywiście zazdrosny hahahaha :D
Ej no ja chcę więcej Miśka ;3 Ale jako przyjaciel - ONI MAJĄ BYĆ PRZYJACIÓŁMI DO CHOLERY, A Z WOJTKIEM WEŹMIE ŚLUB ;3
hahahah rozmarzyłam się XD
Pozdrawiam :*
REKLAMA
Wszystkich ze #SJF i nie tylko zapraszam do siebie:
http://iguessthatisntevent.blogspot.com/
Haha Piotrek najlepszy ! ;D Rozdział świetny ! Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńCHCESZ ZAKOŃCZYĆ BLOGA JAK NAJSZYBCIEJ?! ANI MI SIĘ WAŻ! :D
OdpowiedzUsuńdobra, a teraz odnośnie rozdziału: Fabian zachował się bardzo ładnie :) Piter taki uroczy tutaj *-* a Wojtek.. no jak Wojtek ^^
czekam na kolejny jak zwykle :) pozdrawiam :)
Nie wiem czemu ale cały czas mam wrażenie, że ona jednak będzie z Dzikiem bo w końcu nie wytrzyma tej Wojtkowej zazdrości, mimo tego, że jak narazie się na to nie zanosi
OdpowiedzUsuńWojtek jak zwykle zazdrosny -,- On jej nie ufa, czy co?
OdpowiedzUsuńFajnie, że wcięłaś w opowiadanie Piotrka. Uwielbiam go :D
Pozdrawiam i czekam na następny ;*
Zostałaś nominowana do Libster Award przez http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńsuperrrrrrrrrrrrr kiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuń