środa, 20 sierpnia 2014

43. Zazdrość to taki mały drań, który piórkiem chciwości łaskocze nasze ego.

Zaskakująco szybko pojawił się koło samochodu.
-Jedziemy do domu? – zapytał.
-Tak, chyba tak.
-Okej – wsiedliśmy do samochodu – jak spotkanie z bratem? – zapytał.
-Dobrze, jutro mamy się spotkać z tatą.
-Nie jedziesz z nami do Jastrzębia?
-Cholera, zapomniałam całkowicie… dojadę w środę.
-Jak?
-Z tatą albo Przemkiem.
-Dobra, nie pozabijajcie się tylko jutro.
Dojechaliśmy do domu, zrobiłam kolację, którą zjedliśmy przy świecach.
-Jak romantycznie – zaśmiałam się.
-Nie mów, że ci się nie podoba.
-Chyba nie jestem romantyczką…
-A teraz? – powiedział i pocałował mnie w usta.
-Teraz już lepiej – uśmiechnęłam się.
Poszliśmy spać dość wcześnie, bo Wojtek wyjeżdżał rano do Jastrzębia na być może ostatni mecz półfinałowy, ja planowałam dojechać dopiero jutro, ze względu na spotkanie z ojcem i bratem.
-To żegnaj kochana – złożył pocałunek na moich ustach.
-Nie musiałeś mnie budzić.
-Ale chciałem, chodź się przytulić – nie chciało mi się, ale wstałam i podeszłam do niego.
-Widzimy się jutro przecież.
-Ale i tak będę tęsknić – przytulił mnie, w tym momencie zadzwonił jego telefon.
-To pewnie Kłos, muszę iść, do jutra.
Wyszedł i zamknął za sobą drzwi, a ja wróciłam do łóżka, z ojcem byłam umówiona dopiero, na 13, więc nie musiałam wstawać. Usnęłam jednak na dłużej i obudziłam się o 12, musiałam się więc spieszyć, żeby nie spóźnić się na obiad. W ekspresowym tempie umyłam się, ubrałam i umalowałam, zamknęłam dom i o 12.40 wyszłam. Zamówiona taksówka już na mnie czekała, pojechałam do umówionej restauracji, Przemek miał być chwilę później. Weszłam do środka, tata już czekał.
-Witaj córciu – przywitał się – coś się stało, że nie przyjechałaś do domu tylko chciałaś się spotkać na mieście?
-Nie.. właściwie tak, chciałam cię o kogoś zapytać.
-Może najpierw coś zamówimy?
-Wolałabym poczekać, będzie ktoś jeszcze.
-Rozumiem.
Porozmawialiśmy chwilę o moim zdrowiu, o tym co słychać w domu, po kilku minutach zjawił się mój brat, a jego syn.
-Co ty tu robisz? – zapytał chłodno.
-Amelia, mówiłem ci, że to nie jest dobry pomysł.
-Uspokój się tato, chyba mam, mamy prawo wiedzieć, czemu go zostawiłeś, czemu nigdy nawet o nim nie wspomniałeś?
-Skąd właściwie o nim wiesz? – mówił tak, jakby Przemka tu nie było.
-Spotkaliśmy się…
-On się z tobą spotkał?
-Nie mów tak jakby go tu nie było! Wytłumacz mi to, czemu nie powiedziałeś mi, że mam brata? Dlaczego?
-Nie chciałem niszczyć naszej rodzin, bałem się tego jak zareaguje mama, jak ty zareagujesz…
-Łatwiej było zostawić ich samych?
-To nie było łatwe, Przemek… przepraszam, ale ja nie mogłem zniszczyć swojej rodziny.
-My nie byliśmy twoją rodziną?
-Kiedy poznałem Alicję nic innego się nie liczyło. Przepraszam cię.
-Nigdy mnie nie odwiedziłeś, nie wiedziałem nawet kim jesteś, było mi ciężko, nie chcę twoich przeprosin, one już nic nie zmienią.
To była ciężka rozmowa, Przemek został przez niego porzucony, nigdy go nawet nie odwiedził, nie zainteresował się tym co się z nim dzieje. Bolało go to, ojca również, ale nie chciał niszczyć związku z mamą. Po godzinie Przemek musiał wracać do pracy, umówił się z ojcem na spotkanie kolejnego dnia, wszystko było na dobrej drodze do tego by się pogodzili, obaj wiedzieli, że nie będzie to łatwe, ale po woli małymi kroczkami może im się to udać.
-Powiesz mamie? – zapytałam kiedy zostaliśmy sami, nie chciałam pytać przy Przemku.
-Myślisz, że to konieczne? Nie wiedziała przez tyle lat i było wszystko w porządku, nie chcę ryzykować rozpadu naszego małżeństwa.
-Ale Przemek istnieje, nie możesz udawać, że nic się nie wydarzyło, że nie masz syna przed nią. Wiem, że chcesz jakoś się z nim poznać, cieszę się. Myślę, że miło byłoby z twojej strony gdybyś go jej przedstawił jako twojego syna, wreszcie poczułby się dla ciebie kimś ważnym.
-A co jeśli mama nie zareaguje tak jak myślimy, tylko odejdzie ode mnie, kocham ją i nie chcę jej stracić przez błąd młodości.
-Twój syn to nie jest błąd!
-Dobrze, spróbuje z nią porozmawiać.
-Dziękuję.
-Masz dziś czas? – zapytał – bo zrobiłem sobie wolne i może byśmy poszli gdzieś razem z Wojtkiem, już dawno mieliśmy się umówić na ryby.
-Właśnie, mam do ciebie prośbę, nie pojechałbyś ze mną do Jastrzębia? Normalnie pojechałabym sama, ale gips zdejmują mi dopiero jutro…
-Jasne nie ma sprawy, kiedy chciałabyś wyjechać?
-Nawet teraz.
-To jedźmy.
Pojechaliśmy jeszcze do mieszkania, zabrałam potrzebne rzeczy i ruszyliśmy w drogę do Jastrzębia, zadzwoniłam do Wojtka, żeby ogarnął tacie jakiś bilet, ale powiedział, że nie ma takiej możliwości, bo wszystko zostało wykorzystane, ale Jastrzębianie nie wykorzystali swoich biletów. Nie chciałam dzwonić do Michała, nie w tej sytuacji, dlatego wybrałam numer do Wojtaszka.
-Cześć Damian – przywitałam się.
-Hej Amelka, jednak zdecydowałaś się na ślub ze mną? –zaśmiał się.
-Kto wie, kto wie… - po drugiej stronie usłyszałam serdeczny śmiech Wojtaszka – właściwie to chciałam zapytać czy nie masz wolnego biletu na dzisiejszy mecz, bo jadę z tatą i mam tylko swoją wejściówkę.
-Cholera, gdybyś zadzwoniła 5 minut wcześniej, właśnie oddałem swoje bilety jakiejś ciotce, która przyjeżdża, ale Kubi nie oddał nikomu swoich, nie zapraszał nikogo, poczekaj chwilę.
-Wolałabym nie brać od niego biletów…
-E Kubi, chodź szybko!
-Co kurwa? – odezwał się Kubiak do niego.
-Ktoś do ciebie – powiedział.
-Jak mnie wkręcasz masz przejebane – powiedział do niego.
-Przyłóż telefon do ucha i rozmawiaj.
-Dzień dobry, to ja Michał Kubiak, nie wiem kim jesteś i czemu dzwonisz do Damiana jeśli chcesz rozmawiać ze mną, ale jeśli to robisz to chyba nie masz ważnej sprawy.
-Cześć Michał.
-O Amelia, przepraszam… Czemu nie zadzwoniłaś na mój numer? – nie odpowiedziałam – rozumiem, więc jaką masz do mnie sprawę?
-Chodzi o bilet na dzisiejszy mecz, jadę z tatą, a wejściówkę mam tylko ja, pytałam Damiana, ale on już nie ma, powiedział, że ty masz.
-Mam i mogę ci ją oddać.
-Naprawdę?
-Tak.
-A co chcesz w zamian? – zapytałam.
-Nic, oddam ci go ze względu na ogromną sympatię do twojego taty. Będziecie wcześniej na hali?
-Tak, tak.
-To zadzwoń, tym razem na mój numer, wyniosę ci go.
-Dziękuję bardzo Michał.
-Nie ma za co, muszę kończyć, cześć.
-Cześć.
Miło było go znów usłyszeć, jednak wiedzieliśmy jak na siebie działamy, nie mogliśmy się spotykać. Po kilku godzinach jazdy dojechaliśmy do Jastrzębia, mecz miał się rozpocząć za półtorej godziny, zadzwoniłam do Michała, który po chwili pojawił się przed halą. Nie wiedziałam jak się z nim przywitać, on podszedł i przytulił mnie, również go uścisnęłam. Potem przywitał się z moim tatą i dał mu bilet.
-Jeśli chcecie możecie wejść teraz ze mną, znaczy ty i tak możesz, ale panu robiliby problem, chodźcie.
-Dzięki Michał – powiedział do niego mój ojciec – czemu nie odwiedziłeś nas ostatnio jak byliście w Bełchatowie? Trzeba było przyjechać z Amelką na obiad.
-Jakoś nie było czasu…
-Następnym razem jak będziesz to przyjedź koniecznie.
-Obiecuję.
Weszliśmy na halę, zostawiłam tatę, który odnalazł prezes Piechockiego i poszłam do Wojtka.
-Co ty tu robisz? –udawał zaskoczonego.
-Wiedziałeś, że będę – zaśmiałam się.
-I tak się cieszę, zostajesz z nami na noc? 
-Nie będzie takiej potrzeby, bo wygracie.
-Idziemy na kawę? – zapytał.
-A ty nie powinieneś już iść do chłopaków?
-Właściwie to powinienem, ale wolałbym posiedzieć z tobą.
-Potem, idź do nich.
-Wyrzucasz mnie?
-Tak, a co?
-W takim razie ja cię porywam – zarzucił mnie sobie na plecy i ruszył w kierunku kawiarni.
-Wojtek głupku, puść mnie – próbowałam stanąć na ziemi, zza rogu wyłonił się Wojtaszek.
-Puść jom, powiedziałem puść jom! – krzyknął i zaczął się śmiać, dopiero po tej interwencji Wojtek postawił mnie na ziemi. Przywitałam się z Damianem i chwilę porozmawialiśmy, Włodarczyk pozostał małomówny, co mnie wcale nie zdziwiło.
-To jak kibicujesz jak zwykle nam? – zapytał i spojrzał roześmiany na Wojtka.
-Moje serce skradł Skrzat, więc muszę kibicować Skrze.
-Skradł serce, toż to złodziej jest, ja bym na twoim miejscu kibicował Jastrzębiu, gdzie ty skradłaś komuś … o kurwa miałem nie mówić, no nic, ja już będę leciał, do zoba na meczu i pamiętaj twoje barwy dziś to pomarańcz i czerń! – powiedział i szybkim krokiem oddalił się do szatni.
-Czy zawsze musimy go spotykać? – zapytał Włodarczyk.
-Nie mów, że go nie lubisz, jest świetny!
-Lubię, nie lubię, w zasadzie to nic do niego nie mam, zabawny jest. Ale o czyim sercu on mówił?
-Nie wiem, pewnie żartował, jak to Damian – powiedziałam, wiedziałam, że chodzi o Miśka, nie wiedziałam jednak, że rozmawiał o tym z Wojtaszkiem…
-Może chodzi o twojego przyjaciela Kubiaka?
-Możemy o tym nie rozmawiać, tylko iść na kawę?
-Jasne – powiedział i poszliśmy do kawiarni.
-Czy ty serio nie powinieneś już iść do szatni?
-Wyganiasz mnie?
-Nie.. chociaż w zasadzie tak, dbam o dobro drużyny.
-Kosztem mojego dobra? – zaśmiał się.

-Chodźmy – wstałam, Wojtek złapał mnie za rękę, rozstaliśmy się przy wejściu do szatni namiętnym pocałunkiem. Nie zauważyłam, że ktoś nam się przygląda, zauważyłam dopiero jak odchodzi…
_________________________________________________________
Postaram się być bardziej regularna, bo ostatnio strasznie was zaniedbuję, za co przepraszam.  

6 komentarzy:

  1. szkoda troche Miśka :( czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. a mi Miśka nie szkoda, bo wolę Włodiego, ale to wcale nie oznacza, że nie lubię Michała :)
    baaaardzo mi się podoba, no ale wiesz.. jak zwykle ^^
    wiesz czego mi tylko brakuje? więcej relacji na linii Amelia - Wojtek :D
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział *o* Jak ja lubię czytać Twojego bloga...
    Ciekawe, kto im się przyglądał?
    No nic, czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Buziole :*
    Wszystkich ze #skijumpingfamily i nie tylko zapraszam do siebie:
    http://iguessthatisntevent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. PUŚĆ JOM, POWIEDZIAŁEM PUŚĆ JOM!
    Misiek, biedaczysko, jestem #teamMisiek
    bo to Miś, a Misie fajne są, hehe! Czemu ja po każdym twoim rozdziale głupieję?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział <3
    Wojtaszek rozwala system xD Pewnie przyglądał im się Misiek... Chyba nie mam nic gorszego od nie odwzajemnionej miłości... :c
    Pozdrawiam i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń