środa, 25 czerwca 2014

35. Z małych błędów potrafi wyniknąć katastrofa.

[kilka dni później, Wojciech W.]

Kolejny dzień spędzony w szpitalu, kolejny w którym prawię nie śpię. Od razu kiedy dowiedziałem się o jej wypadku przyjechałem do szpitala, gdzie spotkałem jego… Znów miałem ochotę mu przywalić za to co zrobił, byłem wściekły, ale powstrzymywałem się przy jej rodzicach, nie zwracałem na niego uwagi, nie zaprzątałem sobie głowy tym co się stało, nie było sensu. On też nie szukał kontaktu ze mną, stawał z boku, zachowywał dystans. Teraz pojawiał się tylko jak byłem akurat na treningu, także nie musieliśmy ze sobą przebywać, zresztą to by była niezręczna sytuacja dla nas obu. Raz rozmawiał z panią Alicją, kiedy akurat wszedłem, chciał porozmawiać ze mną, ale nie miałem na to ochoty, nie chciałem słuchać usprawiedliwień, to by nic nie zmieniło.
Nie rozumiem tego co się stało, nie rozumiem dlaczego tak zrobiła, ale chcę, żeby się obudziła. Czułem się winny, widziałem przecież, że płacze i jest zdenerwowana, a nie zatrzymałem jej. Duma mi nie pozwoliła, przecież nie mogłem tego zrobić, zraniła mnie, nie powinna dostać drugiej szansy, to koniec… ale czy naprawdę tak myślałem? Czy naprawdę tego chciałem? Przecież ją kochałem, była... nadal jest kobietą mojego życia. Nie mogłem jednak zapomnieć o tym co widziałem w tej sali. Poczułem się oszukany i zdradzony, przez ich oboje.
Dziś było tak samo, siedziałem w tym szpitalu z jej matką, kolejny raz, kolejny dzień. Lekarze mówili, że nie wiadomo kiedy się obudzi, że może to potrwać dzień, tydzień, nawet rok… nie było dla mnie ważne kiedy, chciałem znów usłyszeć jej głos... Wyobrażałem to sobie jednak nieco inaczej, miałem już wychodzić i wtedy ją usłyszałem.
-Michał, Michał – mówiła, a dla mnie był to kolejny cios, znów poczułem się jak ktoś nieważny. Może podświadomie kochała jego, a nie mnie? Może byłem drugą opcją? Nie rozumiałem tylko czemu wtedy za mną wybiegła. Teraz jednak, czułem, że ją tracę i chyba nie chciałem już walczyć, jeśli go kocha i tak nie mam szans… wyszedłem stamtąd, jeśli chciała Michała, to proszę bardzo, nie miałem zamiaru jej tego utrudniać, mimo iż było to dla mnie niezwykle trudne.

[Amelia W.]

Obudziłam się nieznanym miejscu, otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Wojtek wychodzi z pomieszczenia, ucieszyłam się na jego widok, ale nie wiedziałam gdzie jestem i dlaczego on wyszedł. Pamiętałam co się stało wcześniej, że Michał powiedział mi, że mnie kocha, całowaliśmy się, a Wojtek to widział, że pokłóciliśmy się, on wyszedł, nie chciał mnie słuchać… Odszedł, tak po prostu odszedł, a ja nie mogłam już nic zrobić. Potem jechałam samochodem, chciałam być w domu jak najszybciej… Następnie nie było nic, jakieś światła, huk, samochód i pustka, przerażająca czarna plama, która nie pozwalała mi przypomnieć sobie reszty wydarzeń z tamtego dnia. Dostrzegłam mamę, która patrzyła na to wszystko zaskoczona, byłam chyba w szpitalu. Spojrzałam na siebie, byłam w siniakach, nogę miałam w gipsie, chyba była złamana, podłączona byłam do jakiejś maszyny.
-Co się stało? Czemu on wyszedł? – zapytałam, a mama spojrzała na mnie z miłością.
-Miałaś wypadek.
-Ale co z Wojtkiem, czemu sobie poszedł? – dopytywałam się.
-Mamrotałaś imię Kubiaka zanim się wybudziłaś, a między nimi jest ostatnio jakieś dziwne napięcie, chyba poczuł się z tym źle...
Co za idiotka ze mnie, znów wszystko zepsułam, znów nawaliłam, teraz kiedy siedział koło mojego łóżka, kiedy pokazał, że jednak mu zależy, zepsułam to tak po prostu, jednym głupim słowem... 
-Ile tak właściwie tu jestem?
-Byłaś w śpiączce przez 4 dni, lekarze mówili, że w końcu się obudzisz…
-I on tu przychodził?
-Tak, był codziennie, cały czas, siedział przy tobie, płakał...
-Skąd wiedział?
-Kiedy dowiedzieliśmy się o wypadku, myśleliśmy, że był z tobą w samochodzie, ale okazało się, że byłaś tam tylko ty, od razu do niego zadzwoniliśmy, przyjechał natychmiast.
No to ładnie, Wojtek przychodził, siedział ze mną mimo tego wszystkiego, a ja znów wszystko zepsułam. Nie wiedziałam co robić, jak mogłam być tak głupia? Może podświadomie jednak chciałam, żeby był tu Michał? Nie… to wykluczone, niemożliwe! Nie kochałam go i na pewno tak nie jest. Kocham Wojtka, tylko jego. Nikt inny nie jest dla mnie równie ważny, Kubiak był moim przyjacielem, nie wiem czy nadal nim jest, nie wiem czy będę mogła z nim teraz normalnie przebywać. Bałam się, że może jednak darzę go jakimś głębszym uczuciem, że gdy będziemy spędzać razem czas odkryję w sobie tą miłość do niego, nie chciałam tego, nie mogłam zranić Wojtka jeszcze bardziej. Nie mogła już dłużej o tym myśleć, dlatego zapytałam: 
-A właściwie to co się stało?
-Jechałaś samochodem, chyba nie zauważyłaś i wjechałaś komuś prosto pod koła, nie zdążył wyhamować i zatrzymał się na twoim samochodzie.
-A co z tymi ludźmi?
-Wszystko w porządku, jakieś powierzchowne stłuczenia, nic wielkiego.
-Chociaż tyle.
-Zawołam lekarza i zadzwonię do ojca, że się obudziłaś, Michał pewnie przyjedzie, ale jego również poinformuję, na pewno będzie chciał z tobą porozmawiać.
Po chwili przyszedł lekarz, był młody i przystojny, próbował żartować, jakoś zagadać… zareagowałam złością, nie odpowiadałam na zaczepki, to nie był najlepszy moment na flirtowanie. Chciałam, żeby poinformował mnie o stanie mojego zdrowia i sobie poszedł, nie miałam ochoty na rozmowy.
-Miała pani dużo szczęścia, ten wypadek mógł się skończyć dla pani znacznie gorzej, potrzymamy tu panią jednak jeszcze kilka dni, żeby sprawdzić czy śpiączka nie wywołała jakichś uszkodzeń mózgu, jeśli wyniki będą dobre wyjdzie pani za 2 dni – uśmiechnął się promiennie.
-Mam nadzieję, że będą i wyjdę jak najszybciej.
-Nie podoba się tu pani?
-To szpital, niezbyt sympatyczne miejsce.
-Rozumiem, zrobię wszystko, żeby wyszła pani jak najszybciej, chociaż tak uroczą pacjentkę potrzymałbym zdecydowanie dłużej.
Nie skomentowałam tego. Chciałam wracać do domu i miałam gdzieś to co on mówił, chciałam do pracy, nie wiedziałam jednak jak zareaguje na to Włodarczyk, jeśli będzie miał coś przeciwko mojej obecności tam to będę musiała zrezygnować. On był pierwszy, poza tym jest zawodnikiem, więc ma prawo nie chcieć ze mną pracować, liczyłam jednak na to, że mi wybaczy, że będzie jak wcześniej. 

[Michał K.]

Odwzajemniła pocałunek, ale co z tego skoro wybiegła za Wojtkiem zaraz potem, próbowała go zatrzymać, prosiła o to, żeby ją wysłuchał, ale on odszedł. Nie mogłem iść za nią z tą nogą, nie mogłem jej powstrzymać. Może wcale jej na mnie nie zależało? Poniosły ją tylko emocje i ten pocałunek nic dla niej nie znaczył? Poczuła coś do mnie... ale tylko współczucie? Litość? Chciała mi dać chwilę szczęścia, bo widziała, że się przed nią otworzyłem i to nie było dla mnie łatwe? Nie rozumiałem tego… Czułem się winny tej sytuacji, mogłem temu zapobiec, nie mówiąc jej o swoich uczuciach. A teraz? Przeze mnie leży w szpitalu i być może straciła Wojtka. Co do tego drugiego miałem wątpliwości, bo przychodził codziennie do szpitala, siedział przy jej łóżku i z ogromnym bólem i miłością w oczach patrzył na nią, mówił do niej, prosił, żeby się obudziła. Nie chciałem im wtedy przeszkadzać, zawsze wychodziłem ze szpitala, odwiedzałem Amelię tylko wtedy, kiedy Włodarczyk był na treningu. Raz chciałem z nim porozmawiać, wytłumaczyć mu to co się stało, ale mnie spławił, nawet nie wysłuchał, tylko odszedł. W sumie to dobrze zrobił, bo co miałem mu powiedzieć? "Słuchaj stary, przepraszam, że całowałem się z twoją dziewczyną, sorry też za to, że ją kocham"? Nie miałem na tyle odwagi...
Siedziałem właśnie w hotelu w Łodzi, kiedy zadzwoniła pani Wilk.
-Witaj Michałku, Amelka się właśnie obudziła – powiedziała radośnie.
-Naprawdę? – ucieszyłem się z tej informacji.
-Tak, przed chwilą otworzyła oczy, jest przytomna, lekarze mówią, że wszystko jest na dobrej drodze!
-Tak się cieszę. Mogę przyjechać do szpitala? – zapytałem.
-Zawsze możesz.
-Ale chodzi mi o to czy Wojtek już wie, czy jest tam?
-Wie, że się obudziła, był przy tym, ale go nie ma.
-W takim razie zaraz będę – rozłączyłem się i zamówiłem taksówkę.
Nie wiedziałem co się takiego wydarzyło, że Wojtek wyszedł ze szpitala, skoro mu na niej zależało to powinien zostać…
Po chwili taksówka przyjechała, zjechałem windą na dół i wsiadłem do niej.
-Do szpitala poproszę.
-Oczywiście.
Na miejscu byliśmy po niecałych 10 minutach. Zapłaciłem i wszedłem do szpitala. Wjechałem windą na 2 piętro. Przed wejściem do sali, w której leżała Amelia zawahałem się, bo niby co miałem powiedzieć? Kiedy była w śpiączce, było łatwiej ją odwiedzać, nie musiałem nic mówić, a teraz milczenie nie jest dobrym wyjściem, czekała nas ciężka rozmowa, której nie chciałem przeprowadzać, chciałem odwlec tą chwilę jak najdłużej. Nie mogłem jednak stać pod drzwiami wieczność. Nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka, przy jej łóżku jak zwykle siedziała pani Alicja. Przywitałem się z nią i z Amelią, a potem usiadłem obok.
-To może ja was zostawię samych? – zapytała.

[Amelia W.]

Rozmawiałam z mamą kiedy ktoś przyszedł. Patrzyłam na drzwi z nadzieją, że to Wojtek wrócił, ale to nie był on. Moim oczom ukazał się Kubiak. Normalnie skakałabym z radości na jego widok, ale nie tym razem. Teraz byłam zmieszana, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przywitał się z mamą i ze mną. Wtedy ona zaproponowała, że wyjdzie. Chciałam powiedzieć, żeby została z nami, że nie chcę być sam na sam z Michałem, że nie wiem co mam powiedzieć i nie może teraz wyjść, ale nie odezwałam się, za to Kubiak powiedział:
-Gdyby pani mogła, byłbym wdzięczny – i uśmiechnął się tak jak on potrafił najładniej.

Mama wyszła. Zostaliśmy sami, nie chciałam zaczynać rozmowy, nie wiedziałam jak. Siedzieliśmy przez kilka minut w kompletnej ciszy, której żadne z nas nie chciało przerwać. Czułam, że między nami powstał jakiś mur, który ciężko będzie przełamać. Po kilku niezwykle męczących minutach przemówił. 

___________________________________________
I mamy 35!Muszę Was zasmucić, bowiem ta historia nie zbliża się jeszcze do końca i na pewno troszeczkę jeszcze potrwa :)Jeśli możecie to komentujcie, bo to daje ogromną motywację. Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, do następnego :*

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :D Mogłabyś dodawać nowy rozdział co 5 minut :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję bardzo :D Następny będzie w sobotę, po południu :)

      Usuń
  2. Kocham te opowiadanie, o ja! Wojtek taki buntownik, dziko! Dzisiaj krótko, bo zaraz spadam :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. :D
    Ja się bardzo cieszę,że jeszcze z nami pobędziesz jakiś czas.Uwielbiam Twoje opowiadanie.
    Tak jak przypuszczałam,Amelia miała wypadek.Szkoda mi Wojtka kocha ją,a to co zobaczył wtedy musiało go strasznie zaboleć i zranić.Mam nadzieję,że sobie wszystko wyjaśnią.
    Michał,plus dla niego,że zdołał się przyznać przed Amelką,że ją kocha.Niestety przez to moze ucierpieć ich przyjaźń.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle mam zaległości. Czekam na następny i ich rozmowę. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń