-Jak
się czujesz? – zaczął.
-Chyba
nie przyszedłeś tu rozmawiać o moim zdrowiu. Czuję się jednak dobrze, lekarz
powiedział, że niedługo wyjdę ze szpitala.
-To
dobrze – uśmiechnął się, po czym dodał – chyba musimy poważnie porozmawiać.
-Tak,
musimy…
Na
chwilę nastąpiła cisza, którą przerwał.
-No,
bo ja chyba nie powinienem ci był tego mówić.
-Ale
powiedziałeś.
-Przepraszam
cię, naprawdę.
-Nie
przepraszaj za swoje uczucia, każdy ma prawo do miłości.
-Ale
nie ma prawa niszczyć szczęścia drugiej osoby.
Nie
wiedziałam co do niego czuję, na początku byłam zła, że mi powiedział, nie
rozumiałam po co, nie chciałam tego wiedzieć. Może dlatego, że w głębi serca też
czułam do niego coś więcej niż przyjaźń? Coś do czego nie chciałam się przyznać
nawet przed samą sobą, a tym bardziej przed nim… Kochałam jednak Wojtka i tego
byłam pewna, to z nim byłam, czułam wreszcie spokój i szczęście, przy nim było
idealnie, nie chciałam tego niszczyć.
-Michał…
ja nie wiem co mam ci powiedzieć – za wszelką cenę nie chciałam przyznać się do
tego uczucia, bo czy można kochać dwóch mężczyzn naraz? Przecież zawsze jeden z
nich będzie ważniejszy, bliższy. Nie wiedziałam kto jest dla mnie tym
pierwszym, może Michałem byłam tylko zauroczona po ostatnich wydarzeniach, a
Wojtek był moim mężczyzną? A może było odwrotnie: Wojtek to zauroczenie
pozwalające zapomnieć o Michale, który jest prawdziwą miłością? Byłam zmieszana
tą sytuacją, nie wiedziałam co robić – nie wiem co mam robić, moje uczucia są
dziwne.
-To
znaczy?
-Nie
wiem co do ciebie czuję, to dla mnie trudne.
-Czyli
jest jakaś szansa? – zapytał nie pewnie.
-Szansa
jest zawsze – odpowiedziałam i spojrzałam mu prosto w oczy, w których zobaczyłam
nadzieję.
Nie
mogliśmy dłużej rozmawiać, bo przyszedł lekarz i wyprosił Michała. Powiedział,
że muszę teraz odpoczywać i nie czas na takie wizyty, Kubiak wyszedł mówiąc, że
będzie czekał.
-Chłopak?
– zapytał lekarz.
-Nie,
przyjaciel.
-Widziałem
jak na panią patrzy… - zamyślił się na chwilę.
-Mówię,
że przyjaciel – wysiliłam się na uśmiech.
-Skoro
pani tak twierdzi – uśmiechnął się – zabieram teraz panią na badania, zrobimy
tomografię czaszki.
-Dobrze
– wsiadłam na wózek, bo przez nogę nie mogłam chodzić i pojechaliśmy do
pomieszczenia, w którym znajdował się tomograf. Badanie minęło szybko, wynik
był dobry, a lekarz zadowolony, bo wszystko wydawało się być ze mną w porządku.
Wróciłam do sali, w której nikogo nie było i mogłam sobie wszystko przemyśleć.
Po długich przemyśleniach nie doszłam do niczego, było jeszcze gorzej niż na
początku, miałam wrażenie, że z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia, jakkolwiek
bym nie postąpiła i tak kogoś skrzywdzę i tak ktoś będzie cierpiał. Może
powinnam zapomnieć o nich obu, dać sobie spokój? Nie to rozwiązanie również nie
było dobre. Musiałam porozmawiać z Wojtkiem, wiedziałam, że ta rozmowa rozwieje
wszystkie moje wątpliwości. Chciałam do niego zadzwonić, poprosić o spotkanie,
bałam się, że nie będzie chciał przyjść, jednak zadzwoniłam. Jeden sygnał,
drugi, trzeci i nic, nie odebrał. Spróbowałam jeszcze raz, tym razem się udało.
-Słucham
– usłyszałam po drugiej stronie słuchawki, nagle serce zaczęło mi szybciej bić.
-Mógłbyś
przyjechać do szpitala? – zapytałam.
-Raczej
nie.
-Chciałam
z tobą porozmawiać, proszę, to dla mnie bardzo ważne, Wojtek…
-Dobrze,
ale mam tylko chwilę, wyjeżdżamy na mecz niedługo, spakuję się i będę za 15
min.
-Okej,
dziękuję ci bardzo, do zobaczenia.
-Cześć.
[Wojciech
W.]
Pakowałem
się właśnie na mecz, mieliśmy wyjeżdżać za 2 godziny, ale chciałem zrobić to
wcześniej. Wtedy zadzwoniła ona. Kiedy usłyszałem jej głos, zrobiło mi się
cieplej na sercu, ale po chwili przypomniałem sobie co się wydarzyło i moment,
w którym się budzi i mówi Michał. Znów poczułem ten ból. Chciała, żebym
przyjechał, porozmawiać. Początkowo nie chciałem tam jechać, z drugiej strony
jednak postanowiłem wysłuchać jej, zobaczyć co ma mi do powiedzenia, jak to
wytłumaczy, nie muszę jej przecież od razu wybaczać, rzucać się w ramiona i
udawać, że jest w porządku. Powiedziałem, że będę niedługo, dokończyłem
pakowanie i ruszyłem w drogę do szpitala.
Stanąłem
przed drzwiami i z pewnym zawahaniem. W końcu nacisnąłem na klamkę i wszedłem
do środka. Stanąłem i spojrzałem na nią.
-Heeej
– przywitała mnie promiennym uśmiechem.
-Cześć
– odpowiedziałem – chciałaś porozmawiać – kontynuowałem.
-Tak…
Tylko nie wiem jak zacząć.
-Chcesz
mi powiedzieć, że kochasz Kubiaka a ja mam spadać? – zapytałem, chyba zbyt
pochopnie, w głębi duszy nie chciałem znać odpowiedzi na to pytanie, bałem się,
że odpowiedź będzie brzmiała, tak, kocham go…
[Amelia
W.]
Wszedł
do środka, a moje serce szalało. Przywitałam go zadowolona, ale nadal nie
wiedziałam co mam powiedzieć. Chciałam rozmawiać, a teraz nie wiedziałam jak
mam zacząć. W końcu on powiedział:
-Chcesz mi powiedzieć, że kochasz Kubiaka a
ja mam spadać? – nie wiedziałam co mam powiedzieć, zatkało mnie, nie odzywałam
się, jakaś wewnętrzna siła nie pozwalała mi ani zaprzeczyć, ani potwierdzić
tego.
-Okej,
rozumiem… Tylko tyle chciałaś mi powiedzieć? – spojrzał na mnie i zaczął
wychodzić.
-Nie
Wojtek! Poczekaj, to nie tak!
-A
jak? – zapytał.
-Ja
sama nie wiem co czuję, jesteś dla mnie ważny, bardzo ważny… ale jest też
Michał…
-Rozumiem
cię, ale ja nie chcę być tym drugim, nie będę czekał ani się z nim tobą
dzielił, przykro mi. Powodzenia życzę, cześć – powiedział i wyszedł nie
odwracając się już.
Nie
miałam nawet siły, żeby go zatrzymać, siedziałam otępiała, a po moich
policzkach zaczęły płynąć łzy. Bałam się, że to już koniec, że nie będzie już
nic.
[3
dni później]
Leżąc
w szpitalu miałam dużo czasu na myślenie, te myśli mnie wykańczały, ale nie
mogłam przestać. Wojtek się nie odzywał, a z Michałem ja nie chciałam się
widywać, zrozumiałam, że byłam nim tylko przez chwile zauroczona, bo od zawsze
mi się podobał, był ideałem, ale nie był dla mnie. Nie moglibyśmy razem być, to
nie mogło się udać. Tęskniłam za Wojtkiem, uświadomiła sobie, że to on jest dla
mnie najważniejszy, ale było za późno. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na
smsy, a do Bełchatowa nie miałam na razie jak jechać. Próbowałam się z nim
skontaktować przez Karola, ale ten wiedział już o całej sytuacji i był na mnie
zły, powiedział, żebym dała Wojtkowi spokój, bo przeze mnie on cierpi. Czułam
się z tym źle, gorsze było jeszcze to, że nie mogłam nic zrobić. Próbowałam to
jakoś odkręcić, naprawić, ale wszystko było na nic. Nie miałam wpływu na tą
sytuację.
Kubiak
wrócił do Jastrzębia, nie mógł tu wiecznie siedzieć, miał swoje sprawy, mecze.
Cieszyłam się, że go tu nie ma, nie musieliśmy ze sobą przebywać, co dla mnie
było dobre, bo w jego towarzystwie czułam się niezręcznie, musiałam ważyć każde
słowo, on z resztą też, nasze relacje znacznie się ochłodziły, zachowywaliśmy
dystans, co było dosyć męczące.
Wróciłam
właśnie do domu, siedziałam pijąc herbatę, noga mi trochę dokuczała, ale ból
powodował, że choć przez chwilę przestawałam myśleć o tym wszystkim, mogłam
skupić się na czymś innym. Oglądałam właśnie jakieś wiadomości polityczne,
który były niesamowicie nieciekawe, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Niestety
nie było nikogo kto mógłby je otworzyć, więc musiałam zwlec się z łóżka i
pokuśtykać, żeby zobaczyć kto to. Złapałam kule i powoli poszłam do drzwi.
Spojrzałam przez wizjer, gdzie zobaczyłam znajomą twarz. Otworzyłam drzwi.
-Cześć,
możemy pogadać? – kogo jak kogo, ale jego się tu nie spodziewałam.
-Jasne, wejdź – zaprosiłam go gestem do środka. _____________________________________________________
Jest 36, przepraszam, że nie wcześniej, ale nie było jakoś czasu.
Następny pojawi się w środę.
Pozdrawiam :*