-Jaka propozycja? - zapytał i uśmiechnął się.
-Taka, że ty, ja, że my... może byśmy razem zamieszkali?
-Mówisz poważnie?
-Tak.
-Jesteś pewna?
-Tak Wojtek, tak - uśmiechnęłam się do niego.
-To kiedy się wprowadzasz?
-A kiedy byś chciał?
-Jak dla mnie możesz nawet teraz- powiedział i pocałował mnie.
-Teraz? Hmm, ciekawa propozycja. Tylko nie mam jak przewieźć rzeczy, ani zabrać samochodu...
-Pojedziemy z Andrzejem, weźmiemy twoje rzeczy i samochód, on pojedzie jednym my drugim – powiedział pełen entuzjazmu i nie czekając na moją odpowiedź wstał i zadzwonił do przyjaciela, kiedy skończył rozmowę po jego minie wnioskowałam, że Wrona się zgodził.
-Taka, że ty, ja, że my... może byśmy razem zamieszkali?
-Mówisz poważnie?
-Tak.
-Jesteś pewna?
-Tak Wojtek, tak - uśmiechnęłam się do niego.
-To kiedy się wprowadzasz?
-A kiedy byś chciał?
-Jak dla mnie możesz nawet teraz- powiedział i pocałował mnie.
-Teraz? Hmm, ciekawa propozycja. Tylko nie mam jak przewieźć rzeczy, ani zabrać samochodu...
-Pojedziemy z Andrzejem, weźmiemy twoje rzeczy i samochód, on pojedzie jednym my drugim – powiedział pełen entuzjazmu i nie czekając na moją odpowiedź wstał i zadzwonił do przyjaciela, kiedy skończył rozmowę po jego minie wnioskowałam, że Wrona się zgodził.
Nie sądziłam, że to wszystko potoczy się tak szybko,
myślałam, że odwlecze się trochę, ale Wojtek się spieszył i załatwił wszystko
natychmiast. Wrona miał być w teraz już naszym wspólnym mieszkaniu za 20 minut.
Cieszyłam się, że to będzie dla nas nowy początek, że teraz nic nas nie
rozłączy, że będziemy spędzać razem każdą wolną chwilę. Wiedziałam, że to
umocni nasz związek.
Zanim Andrzej przyszedł zadzwoniłam do mamy i
poinformowałam ją, że się wyprowadzam, nie chciałam, żeby była w szoku kiedy
pojedziemy zabrać rzeczy.
-Hej mamo, jesteś w domu? – rozpoczęłam.
-Tak, a co?
-Przyjedziemy niedługo po moje rzeczy, wyprowadzam się.
-Jak to się wyprowadzasz?! Gdzie? – była zła.
-Do Wojtka.
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Nie jest za wcześnie?
-Normalnie… nie, nie jest za wcześnie.
-Może to jeszcze przemyślisz? Nie postępuj pochopnie,
dziecko..
-Mamooo…
-Wiem, że i tak zrobisz jak będziesz chciała, ale
zastanów się, nie chcę, żebyś tego żałowała.
-Nie będę.
-No dobrze, za ile będziecie?
-Za jakąś godzinę.
-Powinnam jeszcze być w domu.
-Okej, pa.
-Pa - rozłączyła
się, wiedziałam, że nie jest zachwycona tym pomysłem, przed poprzednią
wyprowadzką też nie była ale jakoś to przeżyła, musiała… tak będzie i tym
razem.
-Twoja mama… nie była chyba zadowolona – zaczął.
-No nie była…
-Nie lubi mnie?
-Nie coś ty – uśmiechnęłam się do niego – po prostu nie
chce, żebym się wyprowadziła.
-Przemyślałaś to na pewno? – zapytał.
-Rozmyśliłeś się? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie, nie! tylko nie chcę, żebyś się kłóciła z mamą –
przytulił mnie.
-Pogodzi się z tym w końcu.
Po kilku minutach do naszych drzwi zapukał Andrzej,
wsiedliśmy do Wojtkowego samochodu i pojechaliśmy po moje rzeczy do Łodzi.
-A co wam tak spieszno gołąbeczki do mieszkania razem?
Jesteś w ciąży Amelka? Będę wujkiem?
-Nie, jeszcze nie – uśmiechnęłam się do niego.
-To jaki jest powód? Bierzecie ślub niedługo?
-Też pudło.
-No powiedzcie mi, ja nie mogę żyć w takiej niepewności i
niewiedzy, coś się musiało wydarzyć… tylko co?
-Nic Andrzejku, nic – powiedział Wojtek, ale Wrona nie
był usatysfakcjonowany odpowiedzią.
-Nie chcesz to nie mów, ja i tak się dowiem – udawał
obrażonego i nie odzywał się, po chwili jednak nie wytrzymał – czemu wy się
trzymacie za ręce? Jesteśmy w samochodzie, Wojtek patrz na drogę!
-Spokojnie Andrzejku, spokojnie.
-Ale ja jestem spokojny, tylko on nie trzyma dwóch rąk na
kierownicy, nie tak cię uczyli na kursie…
-Andrzej! – krzyknęliśmy równocześnie i wszyscy
zaczęliśmy się śmiać.
Kiedy dojechaliśmy do domu świetna atmosfera wyparowała,
Wojtek był spięty, chyba obawiał się mojej mamy, Andrzej nie chciał wejść do
środka, jednak w końcu się zgodził.
-Cześć mamo.
-Dzień dobry pani.
-Dzień dobry, dzień dobry – odpowiedziała.
Kiedy poszłam na górę z Andrzejem zatrzymała Wojtka na dole.
-Wojtek, nie uważasz, że jest jeszcze za wcześnie na wspólne mieszkanie?
-Nie, chyba nie... Planujemy razem przyszłość, kochamy się...
-Teraz się kochacie, a jak będzie za miesiąc, dwa, za pół roku?
-Tak samo.
-No dobrze, dbaj tylko o nią.
-Oczywiście.
[2 godziny później]
Prawie wszystkie moje rzeczy były spakowane do toreb,
trochę tego było, chociaż nie brałam nic oprócz ciuchów, butów, torebek…
Andrzej z Wojtkiem zanieśli to do samochodu. W tym czasie zostałam sama z mamą.
-Nie wydaje ci się, że to się dzieje trochę za szybko? –
zapytała.
-Mamo… wiem co robię, kochamy się z Wojtkiem, jesteśmy
razem już trochę czasu, chcemy mieszkać razem.
-A co jeśli się sobie znudzicie?
-Wtedy się będę martwić, mamo nie możesz cieszyć się moim
szczęściem?
-Mogę, ale nie chcę, żebyś znów cierpiała.
-Wojtek nie jest taki jak ON, nie zdradzi mnie z pierwszą
lepszą laską.
-Obyś się nie myliła…
-Oby.
Pożegnałyśmy się i wyszłam, a raczej wykuśtykałam z
mieszkania. Rzuciłam Andrzejowi kluczyki i pojechał moim samochodem do
Bełchatowa, ja pojechałam z Wojtkiem.
Może i miała rację, że to wszystko dzieje się za szybko,
jednak nie chciałam tracić nawet chwili, byłam z Wojtkiem szczęśliwa i chciałam
spędzać z nim jak najwięcej czasu, wspólne mieszkanie było idealnym
rozwiązaniem.
Podjechaliśmy pod blok Wojtka, Andrzej pomógł nam wnieść
wszystko na górę.
-Dziękuję Andrzej – podziękowałam mu.
-Polecam się na przyszłość.
-Może zostaniesz u nas? – zaproponował Włodarczyk.
-Nie, chyba nie. Karolek tam siedzi sam i pewnie już się
stęsknił.
-To on też niech przyjdzie, zaraz do niego zadzwonię.
-Lepiej nie, Wojtek ja już pójdę do siebie, nie chcę
przeszkadzać. Bawcie się dobrze – poruszył brwiami i zaczął się śmiać.
-Dzięki – Wojtek odprowadził go do drzwi, ja w tym czasie
poszłam do kuchni, zrobić coś do picia.
-To teraz będziemy mieszkać razem dotąd aż ci się znudzę
i mnie wyrzucisz..
-Nigdy mi się nie znudzisz – podszedł i pocałował mnie w
czoło.
-No ja mam nadzieję – zaczęłam się śmiać.
-Może wypróbujemy łóżko? – zapytał i poruszył brwiami.
-Hmm, myślę, że już je kiedyś wypróbowaliśmy, jest
całkiem wygodne – zaśmiałam się.
-Możemy zawsze sprawdzić czy nadal takie jest.
-Z tą nogą – wskazałam na gips – będzie ciężko.
-Kiedy ci to zdejmą? – posmutniał.
-Za 2 tygodnie – uśmiechnęłam się – wytrzymasz.
Nie rozpakowywałam się jeszcze, bo było późno, a Wojciech
nie zrobił odpowiednio dużo miejsca dla mnie, po rozpatrzeniu się
stwierdziliśmy, że musimy kupić nową szafę, bo ta, którą miał Wojtek obecnie
jest za mała na nas dwoje. Planowaliśmy jutro po treningu pójść do sklepu i
wybrać coś ciekawego. Dosyć szybko poszliśmy spać, zmęczeni przeprowadzką.
Rano obudziłam się, a Wojtka nie było obok.
-Wojtek! – krzyknęłam, ale nikt nie odpowiadał, widocznie
nie było go w domu. Nie wiedziałam co się dzieje, spojrzałam na zegarek i była
dopiero 8, do porannego treningu jeszcze dwie godziny. Postanowiłam poczekać aż
wróci, bo nic innego nie pozostawało. Po kilku minutach usłyszałam dźwięk
klucza w zamku, wyszłam z sypialni.
-Cześć kochanie, już nie śpisz? – zapytał i pocałował
mnie wcześniej odstawiając zakupy, był cały mokry, bo padał deszcz.
-Czeeść, gdzie byłeś?
-W sklepie, bo w lodówce nie ma nic oprócz światła –
uśmiechnął się.
-To może ja zrobię śniadanie, a ty idź pod prysznic,
jesteś cały mokry.
-Ale.. w sumie ok, nie jesteś już gościem – zaśmiał się i
uciekł do łazienki.
W czasie kiedy się kąpał przygotowałam kanapki, tak wiem,
wyborne śniadanie, jednak na nic innego nie miałam pomysłu, a i moje zdolności
kulinarne nie były zbyt duże. Zaparzyłam herbatę i usiadłam przy stole,
czekając na Wojtka przeglądałam notatki, które wysłał mi Kuba.
-Smakowicie wyglądają – uśmiechnął się.
-Yhymm.. – odpowiedziałam nie zerkając nawet z nad
notatek.
-Co czytasz? – zapytał.
-Już nic – uśmiechnęłam się - tak będzie wyglądał nasz
każdy poranek? – zapytałam.
-Nie, czasem ty będziesz chodziła po bułki.
Zjedliśmy śniadanie i Włodarczyk pojechał na trening. Siedziałam
w salonie i przeglądałam notatki, kiedy zadzwonił telefon, numer nieznany,
jednak odebrałam.
-Słucham.
-…
-Tak, to ja.
-…
-Niemożliwe.
-…
-Jak to?
-…
-Dobrze. Mogę jutro o 12.
-…
-Może być.
-…
-Do zobaczenia.
Nie wiedziałam, co o tym myśleć, to nie było możliwe… ____________________________________________
Dopiero dziś, bo wczoraj praktycznie cały dzień mnie nie było, a wcześniej nie miałam czasu dodać, rozważałam też zawieszenie bloga, ale stwierdziłam, że dokończę to opowiadanie.
Pozdrawiam :*
Nie, nie zrobisz mi tego ;__; Nie zawiesisz, ani nie skończysz. To będzie okropne.
OdpowiedzUsuńOjej, jak szybko wszystko potoczyło się dobrze :D
Ale, no, GDZIE JEST MISIEK?! Ja chcę go z powrotem...
Buziole ;*
Wszystkich z #SJF i nie tylko zapraszam do siebie:
http://iguessthatisntevent.blogspot.com/
Wiedziałam, że prędzej czy później nie wytrzymają i zamieszkają ze sobą. Tajemnicza końcówka, czyli to co lubię! Wiem, że w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni, ale czy aby na pewno to wytrzymam? Mam nadzieję. Dodawaj szybko kolejny ♥
OdpowiedzUsuńDobrze postanowiłaś, nie zawieszaj, oni są tacy słodcy*.* Takie końcówki dajesz, że aż chciałabym już przeczytać kolejny!! Pozdrawiam:8
OdpowiedzUsuńJestem cholernie ciekawa kto do niej dzwonił... Nie mam żadnego pomysłu... Może coś z Fabianem,ale lepiej nie. Musiałaś zakończyć w takim momencie? xD
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się wprowadzili i mam również nadzieję, że Amelka i Karol się pogodzą bo chyba jeszcze tego nie zrobili :/
Pozdrawiam i czekam na następny :**
Trafiłam tutaj przypadkiem i jestem pod wielkim wrażeniem... KTO DO NIEJ ZADZWONIŁ? Hm...
OdpowiedzUsuńCudowny blog! Jestem bardzo ciekawa dalszych części. ;)
Proszę, informuj mnie o nowościach. :)
Przy okazji zapraszam do siebie, na nowego bloga. Pojawiła się jedynka :)
http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
Pozdrawiam! :*