sobota, 5 kwietnia 2014

17. Pożeg­na­nia są najtrudniejsze nie dla tych co odchodzą, ale dla tych, którzy zostają...

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez nie zasłonięte okno. To już dziś. Mój ostatni dzień z Kubiakiem, a potem rozpoczęcie nowego, całkiem innego życia w Łodzi. Nie wiedziałam czy chcę wyjeżdżać, ale nie miałam już odwrotu. Przez promienie nie mogłam spać, więc wstałam z łóżka, ubrałam się i zeszłam na dół. W kuchni urzędował już Misiek, który przygotowywał śniadanie, o dziwo nie były to kanapki, tylko moje ulubione kurczakowo – brokułowe bułeczki. Byłam zachwycona!
-Hej, co ty spać nie możesz? – zapytałam, bo była dopiero 7.30, a on bułki kończyły się już piec.
-Dzień dobry, a no jakoś nie mogłem. Aaa i rozmawiałem już z Lorenzo i sam w to nie wierzę, ale zgodził się dać mi dziś wolne! Jednak jutro na meczu mam zapieprzać za dwóch, no, ale cóż, zgodziłem się bez wahania.
-To super Misiu, jesteś wielki! Co będziemy robić?
-Upiekłem twoje ulubione bułki, więc najpierw możemy je zjeść. Potem pójdziemy do kina, nie wiem jeszcze, na co, ale pójdziemy, potem pochodzimy trochę po galerii, zrobimy jakieś zakupy, kupisz sobie coś ładnego, chociaż w sumie to wybierzemy coś paskudnego, żeby Włodarczyk się nie zachwycał za bardzo i żebyś mu się jeszcze bardziej nie podobała. Następnie zjemy jakiś obiad na mieście, żeby nie tracić czasu na gotowanie.
-Widzę, że wszystko dokładnie zaplanowałeś. Super! – uśmiechnęłam się.
-Słuchaj dalej! Potem pójdziemy na kręgle, tak wiem, że zawsze chciałaś się nauczyć grać, a nie było okazji, to nauczę cię grać, a że to jest w moim ulubionym klubie to potem zostaniemy tam na trochę, bo mam dla ciebie niespodziankę!
-Ooo Michał, przecież wiesz, że nie lubię niespodzianek…
-Wiem, no, ale to będzie mega fajne! Obiecuję ci!
-No okej, mam nadzieję, że nie wymyśliłeś nic głupiego.
Zjedliśmy śniadanie i poznosiliśmy moje rzeczy do samochodu, nie było ich jednak tak mało jak mi się wydawało. Chciałam oddać Michałowi jego koszulkę, którą dał mi kiedyś na mecz.
-Dziękuję za tą koszulkę, miło mi było móc ją nosić – podałam mu koszulkę.
-Oszalałaś? Nie musisz mi jej oddawać, to dla ciebie, żebyś o mnie tak do końca nie zapomniała i nie przeszła na żółto-czarną stronę mocy!
-Haha, moje serce jest tam gdzie ty grasz i doskonale o tym wiesz!
-Ale tam jest Wojciech, więc możesz zapomnieć, o starych przyjaciołach, a jak będziesz miałam koszulkę, to nie będzie ci tak łatwo.
Wzięłam ją, więc, była to dla mnie naprawdę fajna pamiątka. Po znoszeniu rzeczy, pojechaliśmy Michała samochodem na film, który on wybrał i jak twierdził będzie mi się podobało. Miał to być jakiś film sensacyjny, ale jak zwykle skończyło się na jakiejś dennej polskiej komedii. Miśkowi chyba też się nie podobała, ale dzielnie sztucznie śmiał się w najmniej odpowiednich momentach, śmiałam się razem z nim, żeby nie było mu przykro. To było dziwne, bo ludzie, którzy siedzieli obok, patrzyli na nas dosyć dziwnie, ale jak zwykle nie przejmowaliśmy się tym. Po ponad dwu godzinnym seansie wyszliśmy z kina, była niezmiernie zadowolona, że te męki się już skończyły. Jednak zanim wyszliśmy z kina, musiałam czekać na Michała, do którego podeszła jakaś fanka, przeprosiła, że przeszkadza i poprosiła o zdjęcie, Kubiak nie był zadowolony, ale zgodził się, po chwili przyszedł.
-Wiesz, wszędzie fanki… Mam ich dosyć!
-Ale to część twojej pracy, oni wszyscy cię uwielbiają, jesteś dla nich kimś niezwykle ważnym, oni mają cię za guru, nie możesz być dla nich niemiły!
-Ale to mój czas wolny, w którym nie jestem w pracy, mogę robić, co chcę, a one znajdują mnie wszędzie, nie jestem żadną gwiazdą, tylko siatkarzem.
-Ludzie kochają siatkówkę i kochają ciebie, nie przesadzaj…
Rozumiałam, że miał dosyć tych wszystkich fanek, ale mógł, chociaż udawać miłego, bo oni go kochają! Kiedy zdecydował, że będzie siatkarzem, zawsze śmiał się, że będzie kochał kibiców i będzie rozdawał milion autografów dziennie, a teraz chyba to się trochę zmieniło, ale to już była jego sprawa.
-Dobra, mamy chyba trochę inne zdania. Jak podobał ci się film? – zapytał.
-Super był – odpowiedziałam, a Kubiak zaczął się śmiać.
-Haha, nie oszukujmy się, był beznadziejny i wiem, że ci się nie podobał. To, że wyjeżdżasz nie znaczy, że musisz być sztucznie miła, przecież ja się nie obrażę.
-No, okej – zaśmiałam się – nie był najlepszym filmem jaki widziałam, ale nie był taki znowu zły.
-Był, nie oszukujmy się, ale dobra. Nieważne. Lecimy dalej do sklepów.
Połaziliśmy po galerii i nakupowaliśmy dużo bardzo fajnych rzeczy, jak zwykle wydałam majątek na ciuchy, za co byłam na siebie zła, bo miałam oszczędzać, jednak te wszystkie piękne ubrania, same chciały, żeby je kupić, a ja nie mogłam im odmówić. Kiedy mijaliśmy sklep, w którym Michał kupił mi sukienkę, nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu, wspominaliśmy tamtą sytuację, w której pani ekspedientka uświadamiała nas, o tym, że czerwony to szkarłatny żołądź. Ilekroć to wspominaliśmy, tyle razy mieliśmy niezły ubaw. Po długich zakupach byłam głodna, więc zaproponowałam pójście na obiad, Michał jako dobrze znany wszystkim głodomor, zgodził się bez wahania i już po chwili siedzieliśmy w jednej z pizzerii. Zamówiliśmy dużą porcję i po krótkim oczekiwaniu, delektowaliśmy się smakiem pizzy hawajskiej, która była Miśka ulubioną, a i ja ją bardzo lubiłam. Jedliśmy tak i rozmawialiśmy o przyszłości.
-Ty tak na poważnie myślisz o tym Wojtku?
Zaskoczył mnie trochę tym pytaniem, odpowiedziałam:
-Hmm, nie wiem, nie znam go za dobrze, ale ciągnie mnie do niego, ma w sobie coś takiego, że chce się z nim przebywać cały czas, nie umiem jeszcze określić tego czy go kocham, czy może tylko bardzo lubię, ale jest dla mnie ważny.
-Rozumiem. Jemu chyba naprawdę na tobie zależy, widziałem jak patrzył na ciebie na meczu, ale wiesz, żeby nie było! Ja będę kontrolował to, co on wyprawia, nie pozwolę mu cię skrzywdzić.
-Może on nie ma takich niecnych zamiarów?
-Możliwe, ale jeśli ma to ja mu je wybiję z głowy!
-Och, dziękuję Michaś bohaterze! – zaśmiałam się.
-Nie śmiej się, bo mówię całkiem poważnie, nie pozwolę mu zrobić nic złego. Będę patrzył mu na ręce.
To był właśnie Kubiak, zawsze wszystko musiał mieć pod kontrolą, w sumie to było bardzo miłe z jego strony, bo martwił się o mnie, ale czasem przesadzał i to było męczące. Nie miałam mu tego za złe, bo sama często interesowałam się jego życie, być może za bardzo, ale chciałam wiedzieć co się u niego dzieje, czy nie wpadł w dziwne towarzystwo, by się o niego nie martwić. On sam mówił mi często o wielu rzeczach, ja mu zresztą też. Chociaż na początku miałam z tym problem, jakiś dziwny opór, bo Michał to chłopak, a został moim najlepszym przyjacielem. W końcu się jednak otworzyłam przed nimi i nie żałuję tego, możemy rozmawiać o wszystkim, ufam mu bezgranicznie.
Po zjedzeniu ostatniego kawałka, nie miałam siły, bo byłam tak najedzona, a czekały nas teraz kręgle i potem niespodzianka, którą przygotował Michał. Miałam nadzieję, że będzie to coś w miarę normalnego, bo znając jego, mógł wymyślić coś mega szalonego. Najpierw zanieśliśmy zakupy do samochodu, a potem ruszyliśmy na kręgielnie. Kiedy zaczęliśmy grać nic mi nie wychodziło, nie umiałam nawet odpowiednio chwycić kuli, ciągle mi wypadała. Misiek próbował mnie czegoś nauczyć i mimo, że nic z tego nie wychodziło to nie poddawał się tylko ciągle, od nowa pokazywał mi co mam robić. Po godzinie, umiałam już potoczyć kulę i strącić dwa kręgle, jak dla mnie był to duży sukces, Kubiak też był chyba ze mnie dumny, bo ciągle się uśmiechał. Zmęczyła mnie ta gra, choć przez większość czasu śmiałam się ze swojej nieporadności.
-Widzę, że się zmęczyłaś, może usiądziemy, oo tam? – wskazał ręką na stolik, który stał w kącie sali.
-Dla mnie bomba – odpowiedziałam i udaliśmy się w miejsce wcześniej wskazane przez Michała, siedzieliśmy tak przez chwilę, a Kubiak cały czas zerkał na zegarek, nie wiedziałam o co chodzi, ale czułam, że coś kombinował. Może to była ta jego niespodzianka? Normalnie, nie mogłam się doczekać, aż się dowiem co to jest. Rozmawialiśmy o kręglach, kiedy Michał zaczął coś dziwnie gestykulować, ale jak odwróciłam się nie zobaczyłam nikogo, pomyślałam, że całkiem oszalał, a wtedy za jego plecami pojawili się chłopaki z Jastrzębia i krzyknęli:
-NIESPODZIANKA! Wygrałaś spotkanie pożegnalne z naszą drużyną!
-Suuuper, to naprawdę miłe z waszej strony – uśmiechnęłam się.
Pomimo tego, że nie lubię niespodzianek, to ta bardzo mi się spodobała, bo od dawna chciałam poznać chłopaków, ale jakoś nigdy nie było czasu, a tu dziś Misiek przyprowadził ich tu wszystkich dla mnie.
Przywitałam się ze wszystkimi i każdy z nich opowiedział coś o sobie. Kiedy dowiedzieli się, że wyjeżdżam do Łodzi, zaproponowali bym chodziła na treningi do Skry i wynosiła z nich jak najwięcej informacji dla nich, zaprosili mnie również na swój mecz w Bełchatowie, który będzie za miesiąc, powiedzieli, że moja obecność tam jest obowiązkiem, bo w końcu są już moimi kolegami. Ze wszystkich szczególnie polubiłam Damiana, z którym wczoraj rozmawiałam w sklepie i Dimę, który był mega pozytywnym człowiekiem, dzięki któremu miałam bardzo dobry humor, a jego polski jest cudowny! Potem rozmawiałam jeszcze przez chwilę z Kubą Popiwczakiem, który jest trochę ześwirowany i ciągle się śmiał niewiadomo z czego, nie umiałam się powstrzymać i robiłam to samo. Niestety czas z siatkarzami minął naprawdę szybko i nie miałam ochoty stamtąd wyjeżdżać, mogłabym tu z nimi zostać, bo są genialni! Kiedy przyszedł czas pożegnania było mi smutno, ale wiedziałam, że to dobra decyzja.  Pożegnałam się z każdym po kolei i razem z Michałem wyszliśmy z budynku, a swoje kroki skierowaliśmy do samochodu. Podjechaliśmy pod Miśkowe mieszkanie, do którego przed wyjazdem weszłam po raz ostatni, zabrałam torebkę, klucze od samochodu i znów zeszliśmy na dół. Michał przeniósł jeszcze zakupy ze swojego samochodu do mojego.
-Mam coś dla ciebie – powiedział po czym wyjął coś z kieszeni – od razu kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdżasz, poszedłem do jubilera, żeby zrobił nam coś wyjątkowego, wiem, że to nasze nie pierwsze i nie ostatnie rozstanie, ale nigdy nie mieszkaliśmy ze sobą tak długo i będzie mi ciebie brakowało, bo przyzwyczaiłem się do twojej obecności.
-Mi też będzie ciężko, ale nie mam wyjścia.
-Będziesz miała Wojtka, szybko zapomnisz… ale teraz nie o tym. Mam dla ciebie bransoletkę – wręczył mi małe pudełeczko, rozpakowałam je, a w środku, była piękna bransoletka z przyczepionym serduszkiem, na którym było napisane ”A & M friends forever”.
-Dziękuję Misiek, jest naprawdę piękne – przytuliłam go.
-Proszę, mam takie samo tylko jako breloczek – powiedział.
Staliśmy tak przytuleni do siebie, a ja nie chciałam wyjeżdżać, ale w końcu zdecydowałam się odsunąć się od Michała.
-To będę już jechała, będę tęsknić, do zobaczenia – powiedziałam.
-Ja też będę, no cześć – powiedział i pocałował mnie w policzek.
Odeszłam, po czym wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę do Łodzi, miałam nadzieję, że to będzie początek, nowego, lepszego czasu w moim życiu. 
_________________________________________________________
następny w sobotę :)

3 komentarze:

  1. Wielki przełom i naprawdę miło z Miśka strony, że tak się nią zaopiekował. Dodatkowo ta bransoletka.. Bardzo mnie to rozczuliło. Czekam na następny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny... Popłakałam się an końcu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Spotkanie z siatkarzami Jastrzębia takie awww. Serdecznie chciałabym zaprosić cię na nowość kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń