-Hej Wooojtuuuuś!
-Cześć Amelka – powiedział uśmiechając się szeroko, a
potem całując w policzek.
Przez chwilę zapanowało trochę kłopotliwe milczenie, ale w
końcu się odezwał.
-Chyba musimy pogadać…
-O czym?
-O wczorajszym dniu… Wiem, że może jest za wcześnie, ale…
Nie wiem jak to powiedzieć.
-Najlepiej prosto z mostu.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-No nie wiem, nie wiem panie Włodarczyk – odpowiedziałam
poważnie.
-Dobra nie było tematu, nie ważne.
-No co ty? Tak łatwo się poddajesz?
-Skoro nie wiesz, to chyba sprawa jest prosta, wygłupiłem
się.
-Wojtek! Chcę z tobą być! Chcę być twoją dziewczyną!
-Naprawdę? – zapytał z nadzieją.
-Tak!
Po tym zapewnieniu nasze usta złączyły się w namiętnym
pocałunku. Czułam, że dobrze zrobiłam, że przy nim będę szczęśliwa i
bezpieczna. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, byłam zadowolona i pełna nadziei,
że teraz wszystko będzie dobrze. W końcu wyruszyliśmy w drogę do Bełchatowa,
rozmawialiśmy o przyszłości, o nas. Oboje nie wiedzieliśmy jak to się ułoży,
ale chcieliśmy spróbować. Wojtek zaproponował, żebyśmy dziś po meczu poszli z
chłopakami ze Skry na imprezę, która miała być u Kłosa. Zgodziłam się, bo nie
miałam innych planów, a chciałam spędzić trochę czasu z Włodarczykiem.
Postanowił też, że właśnie tam przedstawi mnie im jako swoją dziewczynę.
-Nie masz nic przeciwko temu?
-No pewnie, że nie mam – uśmiechnęłam się.
Po niecałej godzinie byliśmy pod halą, siatkarz wyszedł z
samochodu i otworzył mi drzwi, potem przeszedł do bagażnika i wyciągnął torbę,
w której miał rzeczy na mecz. Złapał mnie za rękę i weszliśmy na halę, w której
jak zawsze nie było jeszcze nikogo, tyko przy głównym wejściu stało kilka osób,
które czekało na otwarcie. Wojtek musiał iść do szatni, pożegnaliśmy się
pocałunkiem i poszłam na wskazane przez niego miejsce, które znajdowało się
bardzo blisko kwadratu dla rezerwowych. Na halę zaczęli przybywać kibice,
najpierw Klub Kibica z Bełchatowa, potem normalni kibice, na końcu kilka osób,
które przyjechały dopingować drużynę z Bydgoszczy. W końcu na parkiet, żeby
rozgrzać się wybiegli zawodnicy, najpierw Skry, a potem Transferu. Wszyscy
ciepło przywitali siatkarzy obu drużyn. Po chwili zauważyłam Wojtka, który już
zdążył wyszczerzyć się w moją stronę. Po rozgrzewce oba zespoły przywitały się
i wyszły gotowe do walki. Na parkiecie pojawił się Włodarczyk, który przez
problemy zdrowotne Conte wywalczył sobie miejsce w składzie. Byłam mega dumna,
że widzę jak gra i z jakim zaangażowaniem walczy o każdą piłkę. Pierwszy set
zakończył się bardzo szybko, Bełchatowianie niesieni dopingiem swoich
żółto-czarnych kibiców, łatwo wygrali partię. W kolejnej nie nastąpiła żadna
zmiana, a w trzeciej wydawać by się mogło, że poszło jeszcze łatwiej niż
poprzednio. Mecz zakończył się wyjątkowo szybko, a statuetkę dla najlepszego
zawodnika zgarnął bezbłędny w dzisiejszym spotkaniu Mariusz Wlazły. Na hali
zapanowała radość, wszyscy bili brawo, klaskali, krzyczeli. Skrzaty przybijały
piątki z klubem kibica, potem z innymi. Po tym Wojtek podszedł do mnie.
-No gratuluję! Świetny mecz – uśmiechnęłam się.
-A dziękuję, dziękuję. Chyba jakaś nagroda się należy –
wskazał na swój policzek, a ja pocałowałam go w usta. Po tym zauważyłam na nas
spojrzenia dziewczyn czekających na autografy, które zaczęły wołać Wojtka.
-Nie będziesz zazdrosna jak do nich pójdę? – zapytał.
-A mam o co? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie i
zaśmiałam się.
-No nie wiem, ta po prawej stronie jest całkiem ładna.
-Niezła jest – udawałam, że mnie to nie rusza.
-Może powinienem zagadać? – zapytał.
-Dobra to ty sobie nie przeszkadzaj, idź wyrywać, a ja
pójdę do domu.
-Jednak jesteś zazdrosna? To miłe. – sam sobie
odpowiedział.
-Nie jestem…
-Szaleję tylko na twoim punkcie, nie martw się, a ta po
prawo wcale mi się nie podoba. Poczekaj tu, ja zaraz przyjdę – powiedział i
poszedł do kibiców.
W międzyczasie obok mnie pojawił się Kłos.
-Zostaliście parą? I on nam nic nie powiedział? Nie
wierzę! A to zdrajca! Jak on mógł? Przecież jesteśmy przyjaciółmi? Myślałem, że
nam powie, ale nie nawet słowem nie pisnął. Czy tak zachowują się najlepsi
przyjaciele? Mówimy sobie o wszystkim, a on co? Taki psikus!
-Karol, spokojnie. Chciał wam powiedzieć, ale za chwilę.
-Od kiedy to trwa? Jak długo żyję nieuświadomiony? –
zapytał.
-Od dziś – zaśmiałam się.
-Dobra, skoro tak to mu to wybaczę, ale żeby mi to był
ostatni raz!
-Wojtuś na pewno będzie dozgonnie wdzięczny.
W tym momencie pojawił się Włodarczyk, który dosyć szybko
rozprawił się z kibicami.
-Za co mam mu być taki wdzięczny?
-Wybaczyłem ci właśnie to, że nie powiedziałeś nam, że
masz dziewczynę.
-Och dziękuję Karolu, jesteś najlepszy na świecie –
powiedział Włodarczyk.
-Dobra, to zapraszam was oboje w takim razie na imprezę do
mnie, za godzinę, może półtorej widzę was u mnie.
-Tak jest! – odpowiedzieliśmy. Po tych słowach Kłos
odszedł, a my zostaliśmy sami. Włodarczyk poszedł do szatni i powiedział, żebym
chwilę poczekała, dał mi kluczyki od samochodu i zaproponował, żebym wsiadła,
bo tu nie ma sensu czekać, a on zaraz do mnie przyjdzie. Zgodziłam się i
ruszyłam w kierunku samochodu. Posiedziałam chwilę i w aucie pojawił się
Włodarczyk, w mój nos uderzył zapach jego żelu pod prysznic i wspaniałych
perfum. Zaproponował, żebyśmy pojechali do niego, bo musi się jeszcze przebrać
i zostawić rzeczy. Zgodziłam się, bo przecież i tak nie miałam żadnego wyboru.
Podjechaliśmy pod jego mieszkanie, Wojtek pierwszy wysiadł z samochodu i
otworzył mi drzwi.
-Wojtuś, jakim ty jesteś dżentelmenem – powiedziałam
uśmiechając się.
-Muszę się starać, żebyś mnie nie zostawiła po pierwszym
dniu – odpowiedział.
Ruszyliśmy widną na górę, bo Wojtek stwierdził, że jest
zmęczony po meczu i zasłużył na windę, nie miałam nic przeciwko temu, bo nie
podobała mi się wizja wspinania się po schodach na szóste piętro. Kiedy
weszliśmy do mieszkania, zostałam poproszona przez siatkarza, żebym zrobiła
sobie coś do picia. Poszłam do kuchni i chciałam ściągnąć szklanki z półki,
która była umieszczona niestety wysoko i nie mogłam dostać jej z podłogi. Kto
normalny ustawia szklanki pod sufitem? – zapytałam sama siebie, po czym weszłam
po krześle na blat, z którego z łatwością mogłam dostać naczynia. W momencie,
kiedy stałam na górze, do pomieszczenia wszedł Wojtek.
-Hmm.. co ty robisz? – zapytał śmiejąc się.
-Ściągam szklanki, kto normalny trzyma je na samej górze?
-Trzeba było mnie zawołać kurduplu – nie przestawał się
śmiać.
-Nie każdy ma dwa metry!
-Nie każdy ma metr 65.
-Wyższy o 35 cm i już się wywyższa, oj Wojtek, Wojtek…
grabisz sobie – zaśmiałam się.
-Będziesz tam tak stała? – zapytał.
-Zabrałeś mi krzesło, więc nie mam jak zejść.
-Tak przykro… Musisz mi się rzucić w ramiona, no dawaj!
Znalazłam lepsze wyjście z sytuacji i usiadłam na blacie,
siatkarz podszedł trochę za blisko i po chwili złączyliśmy się w namiętnym
pocałunku. Z każdą chwilą, którą spędzaliśmy razem, nabierałam pewności, że to
była dobra decyzja, że jesteśmy razem. Niedługo później wróciłam do dalszego
nalewania napoju. U Karola mieliśmy być za 30 min, poszliśmy do pokoju i pijąc
sok, opowiadaliśmy o sobie. Zagadaliśmy się trochę i byliśmy spóźnieni, kiedy
zorientowaliśmy się, że od 20 min powinniśmy być u Karola, szybko wstaliśmy i poszliśmy do Kłosowego mieszkania, które było
w klatce obok. Weszliśmy do środka i omal nie padłam ze śmiechu, gdy zobaczyłam
siedzących przy stole w sweterkach i okularach, pijących herbatę z dwóch
saszetek, Karola, Zatiego i Wronę. Nie mogłam powstrzymać się od śmiania.
-Ona jest jakaś opętana! – powiedział Wrona.
-Jeśli twoja znajoma, śmieje się bez powodu, wiedz, że coś
się dzieje – dodał Kłos.
Nie wiedziałam co zrobić, bo Wojciech zachowywał poważną
minę, w końcu i ja przestałam się śmiać, nie wiedząc co zrobić. Usiadłam na
wskazanej przez Karola kanapie i czekałam na rozwój akcji, kiedy spostrzegli,
że czuję się nie komfortowo wybuchnęli śmiechem.
-Chyba nie pomyślałaś, że tak wygląda nasza impreza? –
zapytał Zatorski.
-Haha, przez moment obawiałam się, że tak…
-No, bo tak zazwyczaj jest, ale dziś postanowiliśmy się
porządnie rozerwać – powiedział Kłos – Chodźcie! – krzyknął, a z drugiego
pokoju zaczęli wychodzić kolejni siatkarze. Wojtek zabrał głos i powiedział:
-Chciałbym wam kogoś przedstawić, kogoś bardzo dla mnie
ważnego. To Amelia – złapał mnie za rękę – moja dziewczyna.
-Cześć Amelia – powiedzieli chórem. Kłos zaczął bić brawo,
po chwili dołączyli wszyscy i krzyczeli:
-Gorzko, gorzko!
Zaśmiałam się, spojrzałam na Wojtka i pocałowałam go w
policzek, siatkarze zaczęli się śmiać i podeszli się przywitać i pogratulować.
Wydawali się być bardzo mili i fajnie było ich poznać, jeszcze niedawno
kibicowałam im tylko przed telewizorem. I gdyby ktoś kilka tygodni temu
powiedział mi, że poznam Wojtka, co więcej, że będzie on moim facetem, że
poznam Skrzatów, wyśmiałabym go i powiedziała, żeby walnął się w głowę. A dziś mam
Wojtka, poznałam ich wszystkich, to było niesamowite.
Po witaniu się przeszliśmy do pokoju, z którego wcześniej wyszli. Było
tam mnóstwo balonów, jakieś przekąski, soki i oczywiście hektolitry alkoholu.
Zajęliśmy z Wojtkiem miejsce w fotelu, było ciasno, a zarazem idealnie i
wygodnie. Rozmawialiśmy, siatkarze wspominali śmieszne historie, a ja słuchałam
ich, a potem nie mogłam przestać się śmiać. Po kilku godzinach wszyscy byli już
mocno wstawieni, zgubiłam gdzieś z oczu Wojtka, który jeszcze przed chwilą
siedział w fotelu. Czułam, że procenty uderzają mi do głowy. Nie chciałam
siedzieć w miejscu i postanowiłam wyjść na balkon i przewietrzyć się trochę.
Stałam tam i patrzyłam na miasto, było już późno i wyglądało to naprawdę
pięknie. W pewnej chwili ktoś do mnie podszedł i zaczął całować mnie w szyję,
odwróciłam się do niego, a wtedy on wpił się w moje usta. _______________________________________________
Po egzaminach i o dziwo udało mi się napisać rozdział, żeby go dziś dodać.
A jutro finał, ja z całego serducha kibicuję Skrze i wiem, że na pewno będą ogromne emocje!
Pozdrawiam! :*