sobota, 4 kwietnia 2015

64.

Po ostatnich wydarzeniach chciałam jak najszybciej wracać do Łodzi, ale Wojtek uparł się, że musimy zostać do końca memoriału. Sytuacja nie była dla mnie łatwa, Michał traktował mnie jak powietrze, ciągle był zły i naburmuszony. Najgorsze było to, że odbiło się to również na drużynie, bo z tego co mówili Karol i Andrzej, nawet na treningach nie można się było z nim dogadać. Nie miałam mu za złe tego jaki jest w stosunku do mnie, zachowałam się okropnie i miał do tego pewne prawo. Nie chciałam jednak, żeby to wszystko odbijało się na drużynie, na dodatek jeszcze teraz, tuż przed Mistrzostwami Świata. Nie mogłam jednak nic zrobić, rozmawiać z Kubiakiem nawet nie próbowałam, bo to i tak nie przyniosło by żadnych efektów. Czułam się źle, ale z drugiej strony byłam szczęśliwa, że wreszcie odzyskałam faceta, którego naprawdę bardzo mocno kochałam i z którym chciałam spędzić resztę swojego życia. 
Ostatni dzień Memoriału Huberta Jerzego Wagnera  
Wczorajszy dzień był dobry dla Polskiej drużyny, wygrana po zaciętym meczu z Rosją zawsze niesamowicie cieszy. Wszyscy wspieraliśmy chłopaków na boisku jak mogliśmy wydzierając się aż do utraty głosu, to przyniosło oczekiwane efekty.  Kiedy rano obudziłam się Wojtek jeszcze spał, popatrzyłam na niego i uświadomiłam sobie, że to właśnie w jego ramionach jest moje miejsce na ziemi, zrozumiałam jak bardzo mi go brakowało, za każdym razem kiedy budziłam się miałam nadzieję, że to właśnie jego zobaczę obok siebie, dziś nareszcie tak się stało. Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej i poszłam spać dalej. Niedługo potem obudził mnie huk. Rozejrzałam się i zobaczyłam Wojtka leżącego na podłodze. 
-Wojtek, nic ci nie jest? - zapytałam lekko przestraszona, a on się nie odzywał, wstałam i podeszłam do niego, próbowałam pochylić się nad nim co w zaawansowanej ciąży nie było łatwe, kiedy zbliżyłam swoją głowę do jego, wpił mi się w usta - jesteś głupi, bałam się o ciebie - powiedziałam z lekkim wyrzutem, a on nie mógł przestać się śmiać.  
-I tak mnie kochasz - powiedział i wyszczerzył zęby. 
-No teraz to już chyba nie - udałam obrażoną. 
-Wiem, że tak - powiedział i przytulił mnie mocno do siebie. 
-Bo mnie zgnieciesz głupku - zaśmiałam się. 
 -To nie możliwe, mam w ramionach cały mój świat, muszę o to dbać - pocałował mnie w czoło.  
-Wojtuś, romantyku - uśmiechnęłam się. 
Do meczu nie zrobiliśmy już właściwie nic pożytecznego. Wojtek pobiegł gdzieś z Karolem, a ja zostałam z Wroną w hotelu, bo oboje nie mieliśmy ochoty nigdzie się ruszać. Andrzej oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zasypał mnie milionem pytań odnośnie mojego powrotu do Wojtka. Kiedy uzyskał odpowiedź na wszystkie nurtujące go problemy, postanowił podsumować całą sytuacją: 
-W zasadzie to ja od samego początku wiedziałem, że wy prędzej czy później wrócicie do siebie. Twój związek z Michałem nie mógł się udać, tak samo jak Wojtka z tą dziewczyną - spojrzałam na niego pytająco, bo nie wiedziałam o żadnej innej kobiecie - no próbował być z jakąś laską, ale nie potrafił... bo ona nie była tobą. Wojtek cały czas myślał o tobie, chociaż starał się to przed nami ukrywać. Widziałem jednak jak się spina kiedy mówiliśmy coś o tobie i Kubiaku, udawał, że go to nie rusza, ale bolało go to co się dzieje, nie mógł znieść, że ktoś inny może być z tobą, że to właśnie Michał jest u twojego boku, że zajął jego miejsce. W sumie myślę, że ty też nie byłaś szczęśliwa, zawsze na wspomnienie o Wojtku zmieniał ci się głos, byłaś bardziej skupiona... 
-Chyba minąłeś się z powołaniem, powinieneś zostać psychologiem a nie siatkarzem - uśmiechnęłam się sztucznie. 
-Nie powiesz mi, że nie mam racji, bo ci nie uwierzę. 
-W pewnym stopniu masz. Nie chodzi o to, że nie byłam szczęśliwa, bo byłam, ale go nie kochałam, dlatego, że nie nazywał się Wojtek Włodarczyk, nie był nim i nie potrafiłam tego zaakceptować ani zapomnieć o tym co było, nie umiałam i przede wszystkim nie chciałam.  
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znów  jesteście razem - uśmiechnął się serdecznie. 
-Ja też Andrzejku, ja też. 
Kiedy Kłos z Włodarczykiem wrócili musieliśmy zbierać się na halę. Andrzej z Karolem wyszli wcześniej, bo mieli jechać autobusem. Kiedy Wojtek rozmawiał przez telefon poprawiłam jeszcze makijaż i przebrałam się. Po 15 minutach byłam gotowa, mogliśmy jechać. Dojechaliśmy dosyć szybko i mieliśmy sporo czasu do rozpoczęcia meczu. Wojtek poinformował mnie, że musi na chwilę wyjść i gdzieś zniknął, a ja zostałam sama. Chciałam jeszcze iść do łazienki, ale drogę zagrodził mi jakiś olbrzym. Spojrzałam w górę. 
-Co ty ludzi nie poznajesz? - uśmiechnął się środkowy. 
-Pioooooootruuuuuuś - uśmiechnęłam się szeroko - jak dobrze cię widzieć - pocałowałam go w policzek. 
-Ciebie też - uśmiechnął się - chyba trochę się pozmieniało - powiedział, kiedy spojrzał na brzuch. 
-Tylko troszeczkę. 
-Czemu nic nie mówiłaś, że jesteś w ciąży? Jakoś bym się na to przygotował.  
-Nie było okazji, przepraszam. 
-Nie przepraszaj, cieszmy się, że zostanę wujkiem! - niemalże wykrzyknął - chłopiec czy dziewczynka? - zapytał. 
-Prawdopodobnie chłopiec. 
-To wspaniale! Mam pomysł, dasz mu na imię Piotruś. Przynajmniej będziesz miała gwarancję, że wyrośnie na całkiem fajnego, miłego, porządnego i nieziemsko przystojnego mężczyznę - zaśmiał się. 
-Hmm, pewnie będzie jeszcze tak skromny jak jego wujek.  
-Tak właściwie skromność to moje drugie imię. 
-Na pewno - zaśmiałam się - opowiadaj lepiej co tam u ciebie.  
-Też się trochę zmieniło. Zerwałem z Olą... - powiedział i nagle humor mu się zmienił.  
-Przykro mi Piotruś - złapałam go za rękę - wszystko się jakoś ułoży - przytuliłam go.  
-Mam nadzieję, Amelka - próbował się uśmiechnąć - przepraszam cię bardzo, ale muszę już iść, bo trener się niecierpliwi - wskazał ręką na wołającego go Stephane'a - może spotkamy się jutro? - zaproponował. 
-Z miłą chęcią - zgodziłam się.  
-To zadzwonię do ciebie jutro, pa - pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się w swoje strony. 
Wychodząc z toalety wpadłam na Michała.  
-Przepraszam - wyszeptałam, a on tylko spojrzał na mnie z takim ogromnym wyrzutem i poszedł dalej.  
Nie chciałam się tym przejmować, wiedziałam, że miał prawo do takiego zachowania, bo nie byłam w stosunku do niego fair. Trzeba żyć dalej, czasu niestety nie cofnę. Weszłam na halę gdzie kręcił się  już Wojtek, podeszłam do niego i przytuliłam się.  
-Jak dobrze, że jesteś. 
-Coś się stało? - zapytał zdezorientowany.  
-Nic, po prostu cię kocham.  
-Ja ciebie też kocham - pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.  
Mecze z Rosją zawsze budzą ogromne emocje i nigdy nie są łatwe. Tak było i tym razem, po wielkich emocjach, załamaniach i podnoszeniu się polskiej drużyny udało się pokonać Sborną 3:2. To zwycięstwo choć nie dało nam pierwszego miejsca ogromnie cieszyło, w końcu zawsze miło było pokonać wielką Rosję. Po ceremonii na boisko zawołał nas Marek Magiera, byłam zaskoczona i nie wiedziałam o co chodzi. W końcu mikrofon przejął Wojtek. 
-Amelka, wiem, że już raz cię o to prosiłem, ale potem tak wiele się wydarzyło. Kocham cię najmocniej na świecie i chcę spędzić z tobą resztę życia, dlatego chciałem zapytać jeszcze raz. Czy zostaniesz moją żoną? - uklęknął i wyciągnął pierścionek. 
-Tak - odpowiedziałam, byłam bardzo wzruszona. Wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć "gorzko, gorzko" Wojtek wstał, a nasze usta się spotkały. Magiera włączył marsz weselny. Wszystko było takie piękne. 
Tylko gdzieś w tym wszystkim był Michał, widziałam wściekłość na jego twarzy. Po chwili opuścił halę, pewnie poszedł do szatni, nie chciał patrzeć na to co się dzieje. Nie dziwiłam się, że było mu ciężko. Miałam jednak nadzieję, że w końcu mi wybaczy, że wszystko się ułoży i znów będzie dobrze. Nic jednak na to nie wskazywało.  
Następnego dnia reprezentacja miała wyjechać z Krakowa dopiero po południu. Rano spotkałam się z Piotrkiem, który nie krył zaskoczenia z zaręczyn, ale jednocześnie był szczęśliwy. Rozmawialiśmy również o nim i o Oli. Poszło o to, że w ogóle nie mieli dla siebie czasu, a jak już mieli to tylko się kłócili. Zamiast postarać się zawalczyć o związek, Nowakowski go po prostu zakończył. Był trochę przybity i jakiś nie swój. Chyba nadal ją kochał. Mówiłam, żeby z nią porozmawiał, może nie wszystko jest jeszcze stracone, ale on nie chciał. Urażona męska duma mu na to nie pozwalała. Wiedziałam, że nie robi dobrze, że wszystko jest możliwe, choćby nawet nie wiem po jak długim czasie od zerwania, jeśli dwoje ludzi się naprawdę kocha i nie może bez siebie żyć to bez względu na wszystko będą razem.  Potem, oczywiście po wcześniejszym pożegnaniu się z chłopakami, szczególnie z Wroną i Kłosem, wróciliśmy do Bełchatowa. Uwielbiałam to miasto i za każdym razem, kiedy do niego wracałam czułam się szczęśliwa. Musieliśmy jednak pojechać do Łodzi, żeby zabrać rzeczy i powiedzieć o wszystkim rodzicom. Kiedy Wojtek wyszedł zobaczyć z ojcem nowe auto mama od razu ruszyła do ataku.  
-Amelka, chyba wiesz, że to nie jest chłopak dla ciebie. Ja rozumiem, szczęście, szczęściem, ale nie możesz pozwolić mu, żeby cię tak traktować. Nie zasłużył na kolejną szansę. 
-Mamo, to moje życie i pozwól, że to właśnie ja zdecyduję z kim będę. 
-Wojtek już raz cię skrzywdził, może wzięłabyś to pod uwagę? 
-Wszystko sobie wyjaśniliśmy, kocham go i chcę z nim być, bez względu czy to się tobie podoba czy nie! 
-Obyś nie żałowała tej decyzji i nie wypłakiwała mi się w rękaw! 
-Obiecuję, że już nigdy nie przyjdę do ciebie z żadnym problemem. 
-Nie o to mi chodzi i doskonale o tym wiesz. 
-Nie mam zamiaru dłużej się z tobą kłócić - powiedziałam i wyszłam na dwór gdzie był tata i Wojtek, podeszłam do nich - przepraszam cię tato, ale chyba musimy już wracać.  
-Jak to? Myślałem, że zostaniecie na kolację.  
-Nie mam ochoty dłużej kłócić się z mamą. 
-Przepraszam cię za nią. 
-To nie twoja wina - uśmiechnęłam się. 
-Spróbuję z nią porozmawiać - zaproponował. 
-Dziękuję - pożegnaliśmy się i wróciliśmy do naszego mieszkania. 
_______________________________________________________
Zbliżają się święta, więc życzę Wam wszystkiego najlepszego, mokrego dyngusa, duuuużo miłości i spełnienia marzeń :* 

5 komentarzy:

  1. Wesolych Swiat
    Swietny rozdzial =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzueje ze ta dwojke nie spotka juz nic zlego... Juz dosc przeszli... Z niecierpliwoscia czekan na kolejny rozdzial! *o*
    Pozdrawiam i zapraszam di siebie na opowiadanie rowniez z Wojtkiem Wlodarczykiem w roli glownej ^^
    http://tu-zaczyna-sie-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne to opowiadanie ale skoda ze trzeba tyle czekać na każdy rozdział inne dziewczyny dodają ci tydzień a nawet częściej . Coraz bardziej się zastanawiać czy czytać to opowiadanie dalej i niestety bardziej się skłaniam żeby przestać :((((((

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz na prawdę bardzo spoko, ale tak jak mówi dziewczyna wyżej zdecydowanie za długo trzeba czekać na następny rozdział.Weszłam na bloga bo DŁUGIEJ nieobecności i rozdziału dalej nie ma.Powinnaś się zastanowić, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby zawieszenie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyn mają rację niestety ja z dniem dzisiejszym postanowiłam przestać czytać twojego bloga może kiedy powrócę aby dokończyć czytać szkoda ze tak się to skończyło :((((((

    OdpowiedzUsuń