{21 września 2014, JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA}
Droga do finału nie była dla Polaków łatwa, lekka i przyjemna, usłana różami i łatwymi przeciwnikami na drodze, żeby zdobyć mistrzostwo musieli pokonać Rosję, dwukrotnie Brazylię i innych trudnych przeciwników. Reprezentacja Polski przeszła przez te mistrzostwa jak burza przegrywając tylko jeden mecz ze Stanami Zjednoczonymi. Właśnie teraz, w 2014 roku, po 40 latach odzyskała tytuł Mistrza Świata. To niesamowity dzień dla wszystkich sympatyków siatkówki, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Całe mistrzostwa, otoczka wokół nich, tego wszystkiego zazdrościły nam inne nacje. To impreza doskonała pod względem organizacyjnym i sportowym.
Kiedy Polacy odbierali puchar oczy całego świata były na nich skierowane. Ta młoda krew, żółtodzioba Antigi zrobiła coś nieprawdopodobnego. Wtedy kiedy właściwie nikt na nich nie stawiał, po nieudanych Igrzyskach, Mistrzostwach Europy i Lidze Światowej. Gdy z reprezentacją zostali tylko najwierniejsi, właśnie w tym momencie wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i zdobyli niezwykłe trofeum.
Jednym smutnym momentem jaki towarzyszył temu wydarzeniu było zakończenie przez Mariusza Wlazłego reprezentacyjnej kariery. Szampon ogłosił ze łzami w oczach, że dziękuje kibicom za wsparcie, ale jego przygoda z kadrą dobiegła właśnie końca. W tym momencie po policzkach wielu kibiców spłynęły łzy, pewien etap został zamknięty.
{kilka dni później}
Kiedy emocje wreszcie zaczęły opadać Kłos z Wroną wrócili do Bełchatowa i od razu przybiegli do naszego mieszkania.
-Ameeeelka! Woooojtuniu! Jak my się za wami stęskniliśmy!
-W zasadzie to nie widzieliśmy się kilka dni - zaśmiałam się.
-Kilka długich, pełnych smutku i przepełnionych pustką ...
-No i kibicami...
-A w szczególności hotkami dni - uzupełniali się Karol z Andrzejem.
-Zdobyliście Mistrzostwo Świata, nie może nie być wokół was szumu - powiedziałam z uśmiechem.
-Bycie najlepszym jest jednak strasznie męczące, cały czas ktoś chce coś od nas, a to wywiad, a to krótką rozmowę, zdjęcie, autograf …
-Nikt nie pomyśli, że mamy przecież też swoje sprawy, swoje rodziny i takich wspaniałych przyjaciół jak wy! - wyszczerzył zęby Kłos.
-Jesteście chorzy - zaśmiał się Wojtek.
-Nie mów, że ty za nami nie tęskniłeś? - zapytał z udawanym smutkiem Andrzej.
-Nawet trochę.
-Jesteś okrutny i łamiesz nam serce. Amelka, powiedz chociaż, że tobie nas brakowało.
-Niesamowicie, usychałam z tęsknoty i nie mogłam żyć, kiedy was nie było - nie mogłam opanować śmiechu.
-To jest poważna sprawa, a wy się bezczelnie śmiejecie. Karolku, wychodzimy! - zadecydował Andrzej.
-Zaraz, zaraz. Zaczekajcie. Kochamy was, mordeczki!
-Mówisz tak tylko dlatego, że zdobyliśmy mistrzostwo!
-Przyjaciel sukcesu!
-Jesteście chorzy - wydusiłam z siebie, płacząc ze śmiechu.
Jednym smutnym momentem jaki towarzyszył temu wydarzeniu było zakończenie przez Mariusza Wlazłego reprezentacyjnej kariery. Szampon ogłosił ze łzami w oczach, że dziękuje kibicom za wsparcie, ale jego przygoda z kadrą dobiegła właśnie końca. W tym momencie po policzkach wielu kibiców spłynęły łzy, pewien etap został zamknięty.
{kilka dni później}
Kiedy emocje wreszcie zaczęły opadać Kłos z Wroną wrócili do Bełchatowa i od razu przybiegli do naszego mieszkania.
-Ameeeelka! Woooojtuniu! Jak my się za wami stęskniliśmy!
-W zasadzie to nie widzieliśmy się kilka dni - zaśmiałam się.
-Kilka długich, pełnych smutku i przepełnionych pustką ...
-No i kibicami...
-A w szczególności hotkami dni - uzupełniali się Karol z Andrzejem.
-Zdobyliście Mistrzostwo Świata, nie może nie być wokół was szumu - powiedziałam z uśmiechem.
-Bycie najlepszym jest jednak strasznie męczące, cały czas ktoś chce coś od nas, a to wywiad, a to krótką rozmowę, zdjęcie, autograf …
-Nikt nie pomyśli, że mamy przecież też swoje sprawy, swoje rodziny i takich wspaniałych przyjaciół jak wy! - wyszczerzył zęby Kłos.
-Jesteście chorzy - zaśmiał się Wojtek.
-Nie mów, że ty za nami nie tęskniłeś? - zapytał z udawanym smutkiem Andrzej.
-Nawet trochę.
-Jesteś okrutny i łamiesz nam serce. Amelka, powiedz chociaż, że tobie nas brakowało.
-Niesamowicie, usychałam z tęsknoty i nie mogłam żyć, kiedy was nie było - nie mogłam opanować śmiechu.
-To jest poważna sprawa, a wy się bezczelnie śmiejecie. Karolku, wychodzimy! - zadecydował Andrzej.
-Zaraz, zaraz. Zaczekajcie. Kochamy was, mordeczki!
-Mówisz tak tylko dlatego, że zdobyliśmy mistrzostwo!
-Przyjaciel sukcesu!
-Jesteście chorzy - wydusiłam z siebie, płacząc ze śmiechu.
Dni mijały nam ostatnio dosyć monotonnie. Wojtek wrócił do normalnych treningów, więc mieliśmy mniej czasu dla siebie. Nie mogłam pracować, do porodu zostały dwa miesiące i ciąża była już naprawdę zaawansowana. Spędzałam dużo czasu z tatą, który przyjeżdżał niemalże codziennie. Wydawało mi się, że wychodzi z domu, żeby nie siedzieć z matką, ale nie umiałam go o to zapytać. Wiedziałam, że kocha ją, na swój sposób mu na niej zależy, ale powoli zaczyna mieć dosyć jej zachowania, ciągłego kontrolowania i chęci przejęcia władzy nad wszystkim. Właśnie w takich momentach cieszyłam się, że już z nią nie mieszkam.
Oglądaliśmy właśnie z Wojtkiem Grę o tron kiedy zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się, kiedy spojrzałam na wyświetlacz i okazało się, że to Kubiak. Mimo tego, że miałam mieszane uczucia to odebrałam.
-Słucham.
-Cześć Amelka. Mogę zająć ci chwilę? - zapytał.
-Jeśli musisz.
-W takim razie od razu przejdę do rzeczy. Mogłabyś się jutro ze mną spotkać.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Chciałbym tylko porozmawiać. Wieczorem wylatuje do Ankary. To tylko chwila rozmowy, obiecuję, że potem już mnie nie zobaczysz.
-No dobrze, to gdzie proponujesz?
-Mogę przyjechać po ciebie do Bełchatowa, a potem zobaczymy.
-O której?
-A o której ci pasuje?
-Może być o 15 - zaproponowałam.
-Nie ma problemu, będę o 15. Do zobaczenia i dziękuję.
-Cześć.
Wojtek spojrzał na mnie pytająco.
-Kto dzwonił?
-Kubi - odpowiedziałam krótko.
-Czy umówiłaś się z nim jutro? - zapytał lekko poddenerwowany.
-Tak, na 15.
-Jak to?! Po co?! - niemalże wykrzyczał.
-Bo mnie o to poprosił? Nie denerwuj się, to tylko krótkie spotkanie.
-Znając jego na pewno coś wymyśli. Nie chcę, żebyś tam szła - powiedział, łapiąc mnie za rękę.
-Naprawdę nie masz być o co zły. On wylatuje jutro do Ankary, nie będę się z nim widywać.
-Może chce, żebyś wyleciała z nim?
-Naprawdę uważasz, że zostawiłabym cię tu i rzuciła mu się w ramiona?
-Nie wiem, już sam nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem, że masz do niego słabość, że zawsze był i będzie dla ciebie kimś ważnym, wyjątkowym. Boję się, że znów namiesza ci w głowie.
-Czy ty się w ogóle słyszysz? Kocham tylko ciebie, a skoro Michał po tym wszystkim chce ze mną rozmawiać, to chyba powinnam. Jestem mu to wręcz winna, więc nie przesadzaj, zaufaj mi - spojrzałam mu prosto w oczy.
-Dobrze, przepraszam.
{następny dzień, 15.00}
Kiedy rozległ się dźwięk telefonu, od razu wiedziałam, że to Michał, był punktualny jak zawsze. Zaproponował, żebyśmy pojechali do jakiejś kawiarni, ale nie czułam się tego dnia zbyt dobrze, więc poprosiłam go, żeby wszedł na górę. Nie musiał obawiać się Wojtka, bo ten był aktualnie na treningu.
-Cześć - przywitał się, kiedy otworzyłam mu drzwi.
-Hej, proszę, wejdź - wskazałam mu salon - napijesz się czegoś? - zapytałam.
-Nie, dziękuję. Przyszedłem tylko na chwilę, nie mam zbyt wiele czasu.
-W takim razie, mów o co chodzi.
-Właściwie to przyszedłem się tylko pożegnać. Nie chcę ostawiać jakiś szopek, krzyczeć, czy udawać, że nie boli mnie to co się stało. Nie chciałem tu przychodzić, nie wiedziałem co mam ci powiedzieć, ale pod wpływem Zbyszka się zdecydowałem. Chciałbym ci życzyć szczęścia z Wojtkiem, żebyś wreszcie była naprawdę szczęśliwa.
-Dziękuję - nie spodziewałam się takich słów z jego ust.
-Chciałbym, żebyś wiedziała jeszcze, że nie mogę przestać o tobie myśleć i nadal jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym.
-Powinieneś o mnie zapomnieć.
-Chcę, ale nie mogę, nie potrafię tego zrobić.
-Może łatwiej było by zapomnieć, gdybyśmy się teraz nie spotkali.
-Myślę, że nie wytrzymałbym bez ciebie. Teraz wyjeżdżam i prawdopodobnie wrócę dopiero jak zacznie się sezon reprezentacyjny, o ile w ogóle dostanę powołanie.
-Będzie mi ciebie brakowało. Tak strasznie cię przepraszam za to co się stało, to nie miało prawa się wydarzyć, a ja nie powinnam się tak zachować.
-Zrozumiałem to, może za późno, ale zrozumiałem. Nie mogłaś być ze mną skoro, ciągle kochałaś jego i myślałaś tylko o nim. Nie mogę cię zmusić do pokochania mnie i bycia ze mną. Chciałbym tego, nawet bardzo, ale wiem, że to niemożliwe. Wiedz jednak, że z mojej strony nic się nie zmieniło.
-Daj sobie trochę czasu, a wszystko wróci do normy, w końcu będzie dobrze. Znajdziesz sobie kogoś i będziesz szczęśliwy.
-Nikt nie będzie tobą.
-Będzie ktoś lepszy - uśmiechnęłam się do niego.
-Powinienem już iść. Przepraszam, że zabrałem ci czas. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mogli się spotkać i porozmawiać.
-No pewnie, z miłą chęcią.
-W takim razie, do zobaczenia - powiedział i zaczął zbierać się do wyjścia.
-Zaczekaj! - krzyknęłam za nim, podeszłam i przytuliłam go, nie mogłam się powstrzymać, chciałam, żeby wrócił stary Michał - mój najlepszy przyjaciel. Odwzajemnił uścisk. - będę za tobą tęsknić - powiedziałam jeszcze kiedy wyszedł z mieszkania.
-Ja za tobą też - usłyszałam jeszcze.
To była dziwna sytuacja. Kubiak był tak blisko a jednak tak daleko. W naszych relacjach wszystko się zmieniło. Chciałam nadal traktować go jak swojego najlepszego przyjaciela, ale czułam jakąś dziwną granicę między nami. Nie dziwiłam się, że po tych wszystkich wydarzeniach jest tak jak jest. Byłam zaskoczona wizytą Michała i tym jak się zachowywał. Brakowało mi go, ale nie wiedziałam jak mam to naprawić. Dzisiejsza wizyta wcale nie polepszyła naszej sytuacji. Nadal było dziwnie i sztywno. Obawiałam się, że już nigdy nie będzie jak dawniej, jak wtedy kiedy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Mam krótkie wyjaśnienie.
Chciałam Was przeprosić za długą nieobecność i niewrzucanie rozdziałów regularnie. Rozumiem, że możecie czuć się przeze mnie źle traktowane, myśleć, że mam Was gdzieś, ale tak nie jest. Po prostu ostatnio trochę nie umiałam pogodzić szkoły z prowadzeniem bloga. Miałam zaległości i musiałam nadrabiać materiał.
Nie chciałam też wrzucać tu byle czego, napisanego na szybko, czegoś nieprzemyślanego, dlatego stało się jak się stało. Nic na to nie poradzę, mogę Was jedynie za to bardzo mocno przeprosić, bo to nie miało tak być, Bardzo Was cenię i szanuję, cieszę się, że ktoś tu jest, że ktoś to czyta.
Wiem, że moja sytuacja osobista, nie powinna wpływać na funkcjonowanie bloga. Proponowałyście, żebym go zawiesiła, ale dla mnie to nie jest takie łatwe, poza tym powoli zbliżam się do końca tego opowiadania, więc chyba nie ma sensu tego robić.
Obiecuję, że tym razem postaram się dodać rozdział szybciej. Postaram się, żeby to było 3 maja.
Jeśli chcecie to czuwajcie, jeśli nie, to miło było dla Was pisać.
Pozdrawiam serdecznie. :*